Prawda o Bogu i Człowieku
w Świętym Różańcu Ewangelizacyjnym
Ja jestem Krzewem Winnym, a wy latoroślami.
Kto trwa we mnie, a ja w nim, ten przynosi owoc obfity (Jan. 15,5).
Wiara i Rozum prowadzą do poznania Prawdy o Bogu i Człowieku zawartej w Piśmie Świętym.
SPIS TREŚCI
KLIKNIJ ABY WYBRAĆ TEMAT
- Charakterystyka Świętego Różańca Ewangelizacyjnego.
- O niedowiarkach uwag kilka.
- O Bogu, który jest Dawcą Dóbr Wszelkich.
- Nadprzyrodzone Znaki od Matki Bożej Niepokalanej.
- Matka Boża Nieustającej Pomocy wzywa do jedności wyznawców Jezusa Chrystusa.
- Królowa Polski czczona w wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej króluje na polskim niebie i czuwa nad nami.
- Święta Rodzina z Nazaretu.
- Dlaczego Chrześcijanie powinni składać Maryi należny Hołd.
- O stworzeniu Świata i Człowieka.
- Człowiek jest transcendentny, to znaczy ponadczasowy.
- Złe duchy są wśród nas – piekło i Sąd Ostateczny.
- Pan Bóg naszą Opatrznością.
- Panu Bogu wszystko się udaje.
- Wszechmogący Bóg panuje nad żywiołem.
- Uzdrowienia.
- „Na Skrzydłach Anioła”.
- Pieniądze i złe duchy
- Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.
- Pan Bóg umacnia mnie w chwilach próby.
- Bóg jest Miłością Odwieczną.
- Fotografia o której pamiętał Pan Bóg.
- Pan Bóg źródłem życia i piękności.
- Nie będziesz miał prośby przeciw bliźniemu twemu.
- Bóg nie pozwala z siebie szydzić.
- Ważne przepowiednie spełniają się.
- Znak Syna Człowieczego.
- Do spraw ważnych krótkie uwagi.
- Pytamy decydentów i teologów katolickich dlaczego wyznanie wiary (credo) odmawiane jest niezgodnie z treścią Pisma Świętego?
- Korona Chwały w Królestwie Chrystusowym.
- Zaproszenie i zachęta do odmawiania Świętego Różańca Ewangelizacyjnego.
- Sposób odmawiania Różańca Ewangelizacyjnego.
- Dziesięć Przykazań Bożych.
- Rozważanie Zbawczej Misji Jezusa Chrystusa w Świętym Różańcu Ewangelizacyjnym.
- Rady praktyczne i uwagi dotyczące modlitwy.
- Wspólnota Guadalupe.
- Matka Boża Niepokalana z lubelskiej ulicy.
LINKI KLIKALNE PRZYGOTOWAŁ: ADRIAN PRZERWA
1. Charakterystyka Świętego Różańca Ewangelizacyjnego.
Święty Różaniec Ewangelizacyjny składa się z dwóch części: świadectw wiary oraz części misyjnej.
Świadectwa wiary wynikają z życiowych doświadczeń i poglądów autora niniejszego opracowania.
Te nadzwyczajne zdania, które opisałem, są faktami jakie zaistniały w moim życiu. Są to fakty poświadczające prawdę o Bogu i o Człowieku zawartą w Piśmie Świętym i Nauczaniu Kościoła Katolickiego.
W ten sposób przyczyniają się do umocnienia naszej wiary w Boga Żywego i Prawdziwego, Który Jest. Dlatego nie wolno ich lekceważyć.
Część misyjna składa się z dwudziestu tematów ewangelizacyjnych i ich rozważań, które poprzedza modlitwa na dwunastu ziarenkach różańcowych. Zawierają one rozważania najważniejszych zdarzeń z życia i działalności Jezusa Chrystusa, zgodnie z ewangelicznym opisem i wielowiekową tradycją chrześcijańską.
Różaniec Ewangelizacyjny zawiera bardzo ważne tematy teologiczne, na które należy zwrócić szczególną uwagę.
- Co oznacza Święte Imię Boga „JHWH”.
- Dziesięć Przykazań Boga.
- „Będę, Który Będę” czy „Jestem, Który Jestem”
- Bóg w Trójcy Świętej Jedyny.
- Człowiek to ciało, dusza i duch od chwili poczęcia.
- „Serce”, czyli nasze duchowe wnętrze (duch).
- Co oznacza Ogród Eden, który mamy uprawiać i pielęgnować.
- Przyczyny buntu upadłych aniołów i relacje o złych duchach.
- Czy piekło będzie trwało wiecznie?
- Rola i miejsce Świętej Matki Jezusa Chrystusa w Bożym Dziele Zbawienia oraz w Kościele Chrystusowym.
- Uzasadnienie potrzeby nowej formy modlitwy, którą jest Święty Różaniec Ewangelizacyjny i sposób jego odmawiania.
- Istotną częścią każdego tematu ewangelizacyjnego jest wskazanie na Krzyż i Zbawczą Ofiarę Jezusa Chrystusa oraz oddanie chwały Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu.
2. O niedowiarkach uwag kilka.
„Naukowi” materialiści, różni agnostycy i niedowiarkowie, chociaż obdarzeni są rozumem i potrafią myśleć logicznie głoszą, że dla istnienia świata Bóg nie jest potrzebny i dlatego zapewne nie istnieje. Tym bardziej, że jest niewidoczny i doświadczalnie niesprawdzalny.
Dla nich wszechświat jest swoistym „perpetuum mobile”, który zaistniał z niczego i przez przypadek, np. przez „Wielki Wybuch”, bez żadnej przyczyny sprawczej. „Napędza się” i rozwija w różne rodzaje bytów, sam z siebie oraz z „mądrości” zawartej w martwej materii.
Aby uzasadnić bezsensowność powyższego rozumowania posługują się teorią przypadkowości, która sprowadza się tu do twierdzenia, że może powstać coś z niczego. W ten sposób zaprzeczają sami sobie. Bowiem słusznie głoszą, że w świecie materii nie ma przypadków w sensie ścisłym, gdyż każdy skutek ma swoje przyczyny sprawcze. Jednak dzięki takim „naukowym” argumentom, uspokajają rozum i sumienie ateisty, który chce wierzyć, że Bóg nie istnieje.
Jako „racjonaliści” stanowczo zaprotestują przeciwko każdemu, kto będzie twierdził, że np.: komputer wraz z jego oprogramowaniem może powstać również sam z siebie, lub pod wpływem działań ślepych sił natury: wiatru, piasku na pustyni, grawitacji, promieniowania kosmicznego, światła, wody i różnych innych czynników. Byle tylko proces taki trwał wystarczająco długo, powiedzmy przez miliard, dwa lub nawet kilkanaście miliardów lat. Tak długo, jak istnieje nasz wszechświat. Wtedy, przez przypadkowe oddziaływanie różnych sił, na pewno powstanie komputer, a w innych miejscach fabryki czekoladek, zegarków, samochodów itp. Tak myślących ludzi słusznie uznaliby za głupców.
Wyznając tak zwany „naukowy” światopogląd wiedzą zapewne, że najmniejsza żywa komórka jest bardziej skomplikowana niż wszystkie dotychczasowe wytwory ludzkiego geniuszu, gdyż zachodzą w niej cudowne procesy życiowe. Przeto dlaczego myślenie ich jest w tym względzie takie opaczne i przewrotne? Uważają słusznie, że komputer został skonstruowany tylko dzięki inteligencji człowieka i jego umiejętnościom. Wierzą jednak, że ta przykładowa żywa komórka mogła powstać na skutek działa ślepych sił materii.
To dwojakie widzenie powyższego problemu upoważnia do stwierdzenia, że ich światopogląd jest pseudonaukowy Wydaje się, że taka postawa ,,naukowych, niedowiarków wynika bardziej ze złej woli, niż z braków w ich wiedzy i inteligencji.
Gdy mówią, a skąd się wziął Bóg ( ? ) trzeba ich spytać czy garnek może zrozumieć Garncarza, który go ulepił ( uczynił ) : K. Izajasza 29,16.
Absurdalność ich poglądu, że życie zrodziło się samo, czyli powstało samo z siebie oznacza logiczny i naukowy nonsens tego typu, że pierwsza kura wykluła się z jajka, którego nie było lub, że pierwsze jajko zniosła kura ,która nie istniała. W ten sposób, samoistnie, zaistniały kury i zasiedliły ziemię. Lecz czy takie myślenie, że skutek nie ma przyczyny sprawczej jest sensowne i prowadzi do poznania prawdy?
Jeśli bez uprzedzeń uzmysłowimy sobie jak wiele jest różnorodnych bytów oraz jak bardzo są skomplikowane i powiązane ze sobą, a szczególnie gdy myślimy o nas samych, to dzięki tym faktom mamy pewność istnienia Najinteligentniejszego i Wszechmogącego Stwórcy wszelkich bytów widzialnych i niewidzialnych.
Takie rozumowanie wyraża jedyną myśl słuszną, że Pan Bóg istnieje i dzięki Niemu wszystko istnieje.
3. O Bogu, który jest Dawcą Dóbr Wszelkich.
♥ W Y S P I E W A Ć B O G U H Y M N P O C H W A L N Y ♥
Bóg istnieje.
Bóg jest Rzeczywistością.
Idea Boga to Idea Dobra, Piękna i Prawdy, która Jest.
To Mądrość Odwieczna.
Wszechmogący, Wszechobecny i Wszechwiedzący Bóg.
Wiekuisty Duch Istnienia „Jestem Który Jestem”.
Bóg Jahwe (JHWH)–Elohim (hebr.).
Nieogarniony w czasie i przestrzeni.
Najświętszy.
Pełen Majestatu i Duchowego Piękna.
Stwórca wszystkiego.
Jeden Jedyny Prawdziwy Bóg.
Żywiciel i Władca Światów: świata widzialnego i świata niewidzialnego.
Mocarz Dnia Sądu Ostatecznego i Zmartwychwstania.
Najlepszy, Najmiłosierniejszy nasz Wybawiciel, Odkupiciel i Zbawca.
Bóg jest Podmiotem Osobowym, manifestującym się i realizującym w Trzech Osobach: Boga Ojca, Jego Syna i Jego Ducha Świętego. Jest to tajemnicza Rzeczywistość Boga, której zrozumienie przekracza nasze możliwości.
Bóg istnieje i wszystko w Nim ma swe istnienie. Wszystko istnieje w Bogu i dzięki Bogu, który wywiódł wszystko z nicości, z niebytu. Bóg stworzył, ukształtował i uczynił wszystko według Swego upodobania, ku Chwale Swojej oraz dla dobra Rodzaju Ludzkiego.
Bóg jest przyczyną sprawczą, wzorcową i celową, wszystkiego co istnieje. Jest źródłem wszelkiego bytu i dobra.
Bóg stworzył Świat niewidzialny (duchowy, pozazmysłowy) i Świat widzialny (materialny) oraz powołał do życia aniołów i ludzi, istoty rozumne i obdarzone wolnością osobistą, czyli wolną wolą.
Głosząc wolność, daje ją Stwórca wszystkim ludom i narodom.
Bóg, nasz Ojciec, stworzył wszystko własnym postanowieniem, zgodnie z wolą Swoją. Uczynił nas Bóg istotami cielesno-duchowymi oraz przeznaczył do nadprzyrodzonego, wiecznego życia w szczęściu i miłości.
Wszystko co stworzone (w świecie materialnym ) podlega nadanym przez Stwórcę prawom i związkom przyczynowo – skutkowym. I dlatego wszystko co stworzone zaistniało w stosownym dla siebie czasie, według swej kolejności w jakiej wszystko zostało stworzone.
Stwórca nasz Najdostojniejszy jest Pierwszą Przyczyną tych zależności, procesów i zjawisk przyczynowo – skutkowych, przez które spełniają się Boże postanowienia w odpowiednim i niezbędnym do ich realizacji czasie.
W Akcie Stworzenia Bóg nadał sens istnienia wszystkiemu co stworzył. Wszystko co istnieje, co było i będzie ma swoje przeznaczenie w Bożym Dziele Stworzenia i Zbawienia.
Bóg jest Wielki, bo wielkie są Dzieła Boże. Niebo, Ziemia i cały Wszechświat pełne są Chwały Jego.
Bóg jest Wielki, bo wspaniałe (wielkie) są Przymioty Boże.
Bóg sprawia, Bóg działa, Bóg zwycięża (powoduje, czyni, stwarza).
Bóg jest Bytem Koniecznym dla zaistnienia wszelkich bytów, wobec których zachowuje poczucie odpowiedzialności, gdyż jest Opiekunem Wszechrzeczy (Opatrznością).
Bóg jest Bytem wyrażającym Słowo Życia Koniecznego. Jest to realizacja Woli Boga Ojca przez życie i działalność Syna Bożego i Syna Człowieczego, Jezusa Chrystusa w jedności Ducha Świętego (inaczej: w Duchu, w Duchu Bożym, w Duchu Pańskim, hebr. Szechina – Obecność Boża).
Działanie Ducha Świętego jest ożywcze i skupia w Sobie wszystkie elementy Dobra. Duch Święty przenika „nawet głębokości samego Boga” i w stosunku do osób działa od wewnątrz; oświeca nas oraz uświęca, gdy spełniamy Jego natchnienia i wymogi wiary.
Z Pisma Świętego wynika, że Jedność Osobowa Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego polega na jedności Boskiej natury, jedności poznania i doskonałości przymiotów oraz na wspólnym działaniu. Jednak to wspólne działanie wyraża się (objawia, manifestuje) różnością form i sposobów, stosownie do tożsamości Osób. Można powiedzieć, że w Dziele Stworzenia i Zbawienia inna jest rola Boga Ojca, inna Syna Bożego i inna Ducha Świętego.
Dla większej jasności rozważmy problem inaczej. Czym nie jest i czym jest Bóg Ojciec, oraz czym wyraża się różność we wspólnym działaniu Ojca i Syna i Ducha Świętego? Bóg Ojciec nie jest tym samym co Syn Boży i nie jest tym samym co Duch Święty. Bóg Ojciec jest Pierwszą Osobą Świętej Trójcy. On przez swego Ducha Świętego, posiadającego także przymioty osobowe, wyraża Słowo Życia Koniecznego, Swego Syna, który przez fakt Wcielenia mocą Ducha Świętego przyjmuje również naturę ludzką, aby zbawić wszystkich ludzi dobrej woli, „sprawiedliwych świata” i uczynić uczestnikami natury Bożej.
W ten sposób w całej pełni realizuje się odwieczny zamysł Boga w Trójcy Świętej Jedynego, wyrażony w Piśmie Świętym (hebr. Elohim-l.mn.): „Uczynimy człowieka na obraz Nasz, podobnego Nam.” Ostatecznym celem tego procesu jest nasze zmartwychwstanie na podobieństwo Chrystusa Zmartwychwstałego i Uwielbionego.
Podobieństwo to w życiu doczesnym dotyczy przede wszystkim sfery duchowej każdego człowieka: nieśmiertelnej duszy, którą otrzymujemy w chwili poczęcia; naszej świadomości i myślenia abstrakcyjnego (rozumu, intelektu); uzdolnienie do miłości i innych uczuć wyższych; wolnej woli; umiejętność wykonywania świadomych i celowych czynności oraz pracy; zamiłowanie do piękna i uzdolnienia artystyczne; zdolności do wyrażania swych myśli, poglądów i uczuć (w mowie, na piśmie, itp); zdolność i skłonność do wzajemnego komunikowania się; sumienie i wartości moralne, które daje nam Bóg.
Tajemnicę jedności a jednocześnie różności we wspólnym działaniu Osób Boskich można lepiej zrozumieć przez porównanie problemu istoty Boga do Słońca. Życiodajne promienie słoneczne, które do nas docierają, ogrzewają i oświecają, to działanie Ducha Świętego. Tarcza słoneczna pełna blasku, która przesyła te promienie to nasz Zbawiciel Jezus Chrystus. Sama gwiazda słońca to Bóg Ojciec, Źródło tego blasku i ciepła, który jest Przyczyną Przyczyn. A całe słońce to Jeden, Jedyny Bóg w Trójcy Świętej.
Jak niemożliwe jest oddzielenie promieni słonecznych i tarczy słonecznej od samej gwiazdy (kuli) słońca, gdyż stanowią nierozdzielną jedność będącą istotą słońca mimo, że na zewnątrz manifestują się różnie, analogicznie Trójca Święta, mimo różnic we wspólnym działaniu, stanowi nierozłączną Jedność Duchową Boga Trójosobowego: Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Bóg jest Wszechobecny i do Niego należy wszystko co istnieje.
Bóg jest Suwerenny. Nie podlega nikomu i we wszystkim jest niezależny.
Bóg jest Królem Królów, Najwyższym, Panem i Rządcą Wszechrzeczy. Sprawuje całkowitą Kontrolę i Władzę nad wszystkim co stworzył.
Bóg ma Możność Nieograniczoną we wszystkim. Lecz przestrzega własnych postanowień i praw, które ustanowił dla istniejącej Rzeczywistości i obowiązują we Wszechświecie. Bóg szanuje wolność osobistą (pełnię władzy nad sobą), którą nadał Stworzeniom Rozumnym. Akceptuje naszą wolną wolę i nieprzymuszone wybory oraz decyzje. Fakty te podkreślają godność i wielkość człowieka oraz naszą odpowiedzialność za własne postępowanie i czyny nasze. Od tej wolności w wyborze dobra lub zła moralnego zależy nasze zbawienie.
Z przyzwolenia Bożego, każdy człowiek od narodzin do śmierci doznaje w jakimś stopniu różnego rodzaju cierpień, gdyż doczesne cierpienia z perspektywy wiecznych przeznaczeń mają wartość zbawczą oraz dlatego, że my sami i świat w którym żyjemy nie jest idealny. Dopiero zmierzamy do doskonałości Nowego Stworzenia, gdy wypełnią się słowa Wszechmocnego Boga: „Oto wszystko czynię nowe.” Jesteśmy uczestnikami tego procesu przemiany, który nazywamy Odkupieniem i Zbawieniem.
Cierpienie może być karą Bożą za grzechy i przyczynkiem do duchowego oczyszczenia człowieka oraz całych narodów ze zła moralnego i uświęcania się.
Chwalebna i cenna jest wiara oraz postawa człowieka cierpiącego, który zachowuje miłość i wdzięczność Bogu za wszystko w najtrudniejszych momentach swego życia, do końca. Jest to ofiara doskonała i miła Bogu życiowa wierność, która ma moc zbawczą,
W czasie życia doczesnego doświadczamy wielu utrapień i przeciwności losu oraz pokus świata i ze strony złych duchów.
Przez wiarę w Niewidzialnego Boga, Wybawcę i Odkupiciela oraz z Jego pomocą możemy przezwyciężać zło i własne słabości, aby uświęcać się i być zbawionym.
Możemy również na wzór i podobieństwo Szatana oraz innych złych duchów, wybrać drogę egoizmu i grzechu, czyli sprzeniewierzyć się woli Bożej i własnemu powołaniu. Jest to droga, która prowadzi do potępienia piekielnego i śmierci wiecznej. Powiedział bowiem Bóg: „kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście…błogosławieństwo i przekleństwo.” „Co ci się podoba, to będzie ci dane.” „Wybierajcie.”
W ten sposób każdy z nas ma stworzone warunki i dane możliwości do dokonywania świadomych nieprzymuszonych wyborów dobra lub zła oraz wykazania wobec Nieba, Ziemi i Piekła jaka jest nasza prawdziwa wartość i na co zasługujemy.
Doczesne doświadczenia własnych słabości, braków i zła, którego doznajemy pozwoli nam w życiu przyszłym bardziej docenić doskonałość i szczęście osób zbawionych
oraz zmartwychwstałych do nowego życia po Sądzie Ostatecznym. A poza tym, jakąż mielibyśmy nagrodę po śmierci (biologicznej), gdybyśmy w życiu radość mieli.
Wtedy w całej pełni okaże się mądrość i zbawcza moc, miłosierdzie i wspaniałomyślność Boga naszego oraz słuszność Jego woli, postanowień i wyroków wobec wszelkiego Stworzenia.
Bóg jest Dobry, Bóg jest Miłościwy, Bóg jest Litościwy. „On bowiem każe swemu słońcu wschodzić nad złymi i nad dobrymi; i deszcz daje sprawiedliwym i niesprawiedliwym.”
Idea Boga wymaga poświęcenia i całkowitego oddania ze strony człowieka. Ideę tę realizujemy, gdy ciągle kochamy Stwórcę i Pana, Boga naszego. Kto przestrzega Przykazania Boże, ten Boga prawdziwie miłuje i pełni Jego wolę.
Wola Boża spełnia się przez powszechność Zbawienia. Dlatego trzeba, aby z pokorą i wdzięcznością wobec Boga, prawdę tę przyjęli do serc swoich wszyscy wyznawcy Jezusa Chrystusa, Aby wykazywali wobec siebie zrozumienie, miłość, szacunek i wolę współpracy, gdyż tego oczekuje od nas Pan Bóg, Ojciec nasz i Zbawca.
Bóg poznaje serca nasze, dusze nasze i chce nas uszczęśliwić życiem wiecznym.
Bóg sądzi ludzkie czyny, które zna. Zna nasze myśli i pragnienia. Zna także nasze możliwości i uwarunkowania, bo jest Wszechwiedzący.
Bóg jest Sprawiedliwy. Ocenia każdego człowieka według jego intencji (woli czynienia dobra lub zła) oraz według naszych możliwości i postępowania, dzięki którym nie ma pozorów.
Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze.
Bóg jest wolny od zła, Jest Miłujący (Miłością).
Bóg daje nam Pokój „jakiego świat dać nie może.”
Bóg obdarza nas niezliczonymi dobrodziejstwami, gdyż jest Dobrym Panem i pragnie naszego dobra.
Dobrem jest wszystko co Bóg czyni i daje każdemu stworzeniu, a zwłaszcza człowiekowi, aby żył na ziemi zgodnie z wolą Bożą i był godzien wiecznej szczęśliwości w Królestwie Bożym (inaczej: w Królestwie Niebios, w Królestwie Chrystusowym, w Niebiosach, w Niebie, w Raju).
Dobrem jest wszystko co dane jest ludziom przez Stwórcę, bo jest „bardzo dobre” do życia doczesnego, do uświęcania się i do zbawienia.
Dobrem jest również wszystko co czynią ludzie względem siebie w celu realizacji woli Bożej. Wolą Bożą jest, abyśmy ofiarnie angażowali się w czynieniu dobra wobec bliźnich i świata w którym żyjemy, a także w stosunku do siebie samego w sferze doczesnej i materialnej oraz w sferze duchowej i nadprzyrodzonej.
Piękno jest wspaniałym przymiotem Pana Boga, którym ubogaca w stosowny sposób wszystkie Dzieła Swoje.
Piękno jest „arcydziełem” Dobra, które Piękno wyraża swą istotą. Jest najwyższym, najlepszym stanem istniejącej Rzeczywistości w sferze duchowej i materialnej, która zachwyca nas swą wartością i wspaniałością, jakością i formą, finezją kształtów, bogactwem barw, zapachów, dźwięków, ładem i harmonią istnienia oraz brakiem dysproporcji, w którym (pięknie) sam Stwórca ma upodobanie, gdyż jest Artystą Najwspanialszym i Najpiękniejszym.
Piękne są wszystkie Dzieła Boże
Piękna jest Droga Prawdy i Życia ofiarowana nam „przez Chrystusa, w Chrystusie i z Chrystusem”, Panu naszym.
Piękny jest stan ducha osoby świętej i piękne jest jej postępowanie.
Piękne jest również ciało człowieka.
Piękne mogą być czyny nasze.
Piękne może być wszystko co nas otacza.
Prawda to obiektywna i całkowita, pełna wiedza o Rzeczywistości, która była, która jest i która będzie w przyszłości. Tylko Bóg zna te prawdę, gdyż jest Stwórcą i Twórcą wszystkiego. On wszystko ogarnia Wiedzą Swoją. Dlatego słusznie mówimy, że Bóg jest Pełnią Prawdy, gdyż ją posiada.
Prawda w rozumieniu potocznym to zgodność sądów z obiektywną rzeczywistością.
Prawdę Objawioną o Bogu i człowieku zawiera Pismo Święte. Bóg objawia nam tę Prawdę w Chrystusie i przez Chrystusa, Syna Swego w Duchu Świętym, który jest „Pieczęcią” Bożej Prawdy.
Prawda jest elementem Dobra, wynika z niego i świadczy o nim. Prawda umożliwia nam poznanie i właściwą ocenę istniejącej Rzeczywistości, wyzwala od zła i uświęca nas, jeśli spełniamy jej wymogi.
Prawdę doświadczamy i poznajemy ją, gdy Bóg przemawia do nas przez znaki, cuda i nadzwyczajne zjawiska, by umacniać nas w wierze i przyjść z pomocą w różnych potrzebach naszych.
Prawdę poznajemy przez nadprzyrodzone oświecenie Ducha Świętego i doznania mistyczne.
Jednak obecnie tylko „po części” poznajemy Prawdę, na ile jest to potrzebne i niezbędne do zbawienia. Dopiero w życiu przyszłym, gdy spotkamy się z Panem Bogiem „twarzą w twarz,” poznamy ją lepiej.
Prawdę o świecie materialnym i sposobie jego stworzenia poznajemy drogą badań naukowych i przez doświadczenie życiowe. Nasz codzienny kontakt ze światem w którym żyjemy, którego doświadczamy i który coraz lepiej poznajemy, domaga się od rozumu ludzkiego uznania, że istnieje Rozum Najinteligentniejszy, który zaplanował i zrealizował wszystko co istnieje. Jest to Umysł Boży i Mądrość Boża.
Wszystko co istnieje i co nas otacza, a szczególnie nasze człowieczeństwo. świadczy o Geniuszu Stwórcy, o Potędze i Mocy Najwspanialszego Architekta i Wielkiego Budowniczego Wszechświata.
O Bogu świadczy i przypomina ogromny bezkresny Kosmos, wypełniony niezliczonymi ciałami niebieskimi i każda najmniejsza elementarna cząstka materii.
O Bogu świadczy i wielbi Chwałę Jego piękna Ziemia misternie umiejscowiona we Wszechświecie, pełna różnych form życia i bogata w zasoby do jego istnienia, a także cud życia i rozwoju zawarty w każdej żywej komórce i we wszystkim co żyje.
O Bogu Miłującym, Hojnym i Wspaniałomyślnym
świadczy cały Rodzaj Ludzki i każdy człowiek z osobna, gdyż jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga oraz wezwani do świętości Dzieci (Synów i Córek) Bożych i przeznaczeni do życia wiecznego w Królestwie Bożym.
Wielbi i oddaje Chwałę Stwórcy wszystko co nas opowiada, nasze możliwości i dokonania. Jednak mimo wielkich osiągnięć naukowych i technicznych z pokorą uznajemy, że żaden człowiek nie stworzy czegokolwiek z nicości, nie zmieni praw natury i Bożych postanowień. Tak jak żaden człowiek nie uczyni, aby słońce wschodziło wcześniej i żaden człowiek nie sprawi zapadnięcia zmroku.
Szacunek, Cześć, Chwała, Dziękczynienie, Uwielbienie i Wierna Miłość należą się Bogu naszemu od każdej istoty rozumnej, gdyż „wielkie rzeczy uczynił” Wszechmocny i jest tego Godzien.
Pan nasz, Bóg Jedyny:
Stwórca i Zbawca każdego człowieka;
Nieogarniony przez czas i przestrzeń;
Istniejący i działający ponad wszystkim i we wszystkim;
Bóg Transcendentny i Absolutny;
Który przewyższa wszystko co istnieje;
Jest Duchową Pełnią Życia, Miłości i Szczęścia Wiekuistego;
Jest Alfą i Omegą;
Początkiem i Końcem;
Pierwszym i Ostatnim;
Żyjącym na wieki;
Który jest, Który był i Który przychodzi;
Zawsze Ten Sam, Niezmienny;
Najdoskonalszy.
On jest Najwartościowszym Dobrem naszym,
Największym Szczęściem naszym,
Najpiękniejszą Miłością naszą,
Najwyższą i Jedyną Prawdą Nieprzemijającą.
Ku wiecznej miłości,
Ku wiecznej radości
Prowadzi nas Bóg
I każdego zaprasza po imieniu.
Nadzieja nasza i Zwycięstwo w Bogu, Panu naszym.
Któż taki jak Bóg !
TE DEUM LAUDAMUS
MOJE MODLITWY.
RADOŚNIE BOGU HYMN ŚPIEWAJMY – ALLELUJA,
I SERCA NASZE MU ODDAJMY – ALLELUJA.
CHWAŁA BOGU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU,
OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU.
BÓG W TRÓJCY NIEPOJĘTY,
NA WIEK WIEKÓW ZAWSZE ŚWIĘTY.
ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, NAD ŚWIĘTYMI.
BOŻE UFAM TOBIE
BOŚ TY WIERNY, WSZECHMOCNY I MIŁOSIERNY;
BOŚ TY GRZECHÓW ODPUSZCZENIEM I NASZYM ZBAWIENIEM.
PANIE BOŻE MÓJ, Z MIŁOŚCIĄ I WDZIĘCZNOŚCIĄ TOBIE
ODDAJĘ WSZYSTKO CO STANOWI MOJE JESTESTWO.
NIECHAJ PANUJE NAD NAMI BÓG WSZECHMOGĄCY. AMEN.
4. Nadprzyrodzone znaki od Matki Bożej Niepokalanej.
W Lublinie na rogu ulic Władysława Reymonta i Stefana Żeromskiego znajduje się kapliczka z figurką Matki Bożej Niepokalanej. Figurka ta jest wykonana z materiałów żywicznych. Wcześniej była tu drewniana rzeźba M. B. N. o identycznym wyglądzie, lecz z powodu próchnicy uległa zniszczeniu.
Kapliczka została ufundowana przez pierwszą właścicielkę posesji po zakończeniu drugiej wojny światowej jako wyraz wdzięczności za ocalenie rodziny.
W sierpniu 1983 r. wielu mieszkańców Lublina i sąsiednich miejscowości było świadkami nadprzyrodzonego zjawiska związanego z drewnianą figurką.. Matka Boża mrugała oczami.
Widać było wyraźnie ruchy powiek. Niektórzy widzieli również zmianę rysów Jej twarzy na twarz Jezusa Chrystusa.
OTO RELACJA JEDNEGO Z UCZESTNIKÓW TYCH WYDARZEŃ.
Jestem naocznym świadkiem tych wydarzeń od początku do końca, ponieważ mieszkam w pobliżu kapliczki i codziennie obok niej przechodzę.
Byłem jednym z tych, którzy mieli szczęście widzieć oba symptomy tego nadprzyrodzonego i zadziwiającego działania Matki Bożej. Zjawisko to powtarzało się przez kilkanaście dni. Zauważyłem też, że im więcej ludzi modliło się przed kapliczką, tym częściej powtarzały się te nadprzyrodzone znaki.
Aby utwierdzić się, że to co widzę nie jest złudzeniem optycznym,
starałem się patrzeć na figurkę zawsze z innego miejsca o różnych porach dnia i w zmiennych warunkach pogodowych. Mimo tych różnych okoliczności, widać było ruchy powiek Matki Bożej.
Pięć razy widziałem również zmianę rysów twarzy Matki Bożej na twarz Jezusa Chrystusa.
Dwukrotnie, gdy widziałem twarz Jezusa Chrystusa, zastanawiałem się czy moje nastawienie psychiczne może być przyczyną tego co widzę. Wtedy, w odpowiedzi na moje wątpliwości, zmiana ta zaczęła się dokonywać szybko i pulsacyjnie: twarz Matki Bożej – twarz Jezusa Chrystusa-twarz Matki Bożej – twarz Jezusa Chrystusa itd. Dzięki temu zostałem utwierdzony w przekonaniu, że jest to zjawisko nadprzyrodzone.
Widzenie takie trwało kilka minut. Było przejmujące i wzruszające do głębi serca. Podnosiło na duchu i przyczyniło się do umocnienia moich poglądów religijnych.
To przesłanie z Nieba jest bardzo wymowne w swej treści i znaczeniu. U Pana Boga nic się nie dzieje przypadkowo, włącznie z moim świadectwem. Wszystko ma swój cel i sens. Fakty te przynaglają mnie do złożenia niniejszego świadectwa, aby pamięć o tych wydarzeniach została zachowana dla umocnienia w wierze wielu wątpiących.
Relacjonując o tym co się tu wydarzyło w owym czasie, spełniam swoją powinność wobec Matki Bożej i dla potomnych.
Co w ten sposób Matka Boża chce nam powiedzieć ?
- Że jest naszą Duchową Matka z Nieba i patrzy na nas, aby przyjść nam z pomocą.
- Że pragnie nas chronić i bronić oraz umacniać w wierze, nadziei i miłości ( był to trzeci rok stanu wojennego w Polsce).
- Że chce nas kształtować i wychowywać na wzór swego Syna Jezusa Chrystusa.
- Kto modli się za pośrednictwem Matki Bożej, ten za Jej przyczyną duchowo upodobnia się do Jezusa Chrystusa.
- Że przekazuje nasze modlitwy Jezusowi Chrystusowi i wiedzie nas do Niego.
- Że im bardziej się modlimy, tym więcej łask otrzymujemy.
- Że Pan Bóg zna wszystkie nasze myśli i „ pragnienia serca.
8.W ten sposób Jezus Chrystus potwierdził również prawdę o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej i Jej szczególnej roli w Dziele naszego Zbawienia.
Maryja jest Niepokalana przez wzgląd na Jej wybranie, na Jej zasługi i święte życie.
Moje modlitwy.
Matko nasza Niepokalana Maryjo ratuj nas, błagamy Cię.
Błagamy Cię ratuj nasze myśli, naszą mowę, nasze czynny i nie pozwól aby Szatan zwyciężył.
Matko Niebieskiego Pana, któraś przez Niego wybrana, nie opuszczaj nas i nie pozwól aby szatan zwyciężył.
Mateczko nasza Niepokalana ratuj nas przed złem.
O Matko Boża Niepokalana bądź nam łaskawa.
Matko Boża Niepokalana z lubelskiej ulicy, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.
Jesteśmy przy Tobie, pamiętamy o Tobie, czuwamy.
Ps.
1) Wśród wielu łask Bożych przemilczano i tę łaskę (Mar.4,21,22; Łuk.16-18; 12,47,48).
2) Oprócz świętych symboli i znaków są również święte miejsca (Ks. Wj 3,4,5), których czas nie zdoła zniszczyć.
† DO ANNAŁÓW HISTORII
UKOCHANI BOŻY PRZYJACIELE
Wyrażam przekonanie, że fakty i zdarzenia, które tu podaję będą Was
cieszyć, gdyż są praktycznym potwierdzeniem naszej Chrześcijańskiej wiary, czyli Prawdy o Bogu i Człowieku, którą zawiera Pismo Święte.
Czytajcie uważnie i rozważajcie ich sens oraz znaczenie. W ten sposób fakty te będą Was duchowo podnosić, umacniać w wierze, nadziei i miłości Chrystusowej.
5. Matka Boża Nieustającej Pomocy wzywa do jedności wyznawców Jezusa Chrystusa.
W styczniu 1967 r. przebywałem w sanatorium wojskowym w Lądku Zdroju z powodu urazu kręgosłupa, którego doznałem w czasie skoku spadochronowego, gdyż w tym okresie służyłem w wojskach powietrzno-desantowych.
W dniu 24 stycznia, tuż przed obudzeniem się, około godziny 5,50 miałem jakby widzenie. Ujrzałem różaniec na palcowy, który otrzymałem w tym dniu wieczorem od księdza B.K. Powiedział, że jest to „żołnierski różaniec” i daje mi go na pamiątkę mojej spowiedzi przedślubnej.
Był to różaniec aluminiowy koloru złotego i posiadał krzyżyk oraz dziesięć ząbków do odmawiania jednej cząstki (tajemnicy) Różańca Świętego. Z jednej strony miał napis: SŁUŻĘ PANI ANIELSKIEJ 1000 M. Z drugiej strony widniał napis: JEZU KOCHAM CIĘ.
W widzeniu moim oprócz tych szczegółów widziałem jeszcze inne, których w rzeczywistości ten różaniec nie posiadał. Najpierw ujrzałem stronę z napisem: SŁUŻĘ PANI ANIELSKIEJ 1000 MILENIUM. Zamiast okrągłej pustej przestrzeni na palec był obraz Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Obraz ten różnił się od oryginalnego tym, że nie było na nim symboli Męki Pańskiej, które znajdują się po lewej i prawej stronie głowy Matki Bożej.
Początkowo sądziłem, że jest to wizerunek M. B. Częstochowskiej, gdyż wcześniej nie znałem żadnego innego obrazu Madonny.
Następnie zobaczyłem drugą stronę różańca z napisem: JEZU KOCHAM CIĘ a pośrodku, w miejscu na palec, sylwetki sześciu lub siedmiu różnych kościołów, z których jeden na pierwszym planie był widoczny cały. Pozostałe kościoły znajdowały się za nim i były widoczne mniej więcej do połowy wysokości.
Gdy powiedziałem księdzu, że widziałem ten różaniec wcześniej niż mi go dał oraz to, co widziałem na nim wyryte a czego w rzeczywistości nie po-siada, rzekł: ” gdyby to wszystko powiedziała mi jakaś stara baba nie uwierzyłbym”.
Obecnie jako „stary dziadek” proszę wszystkich, aby uwierzyli w to co piszę, bo jest prawdą i zastanowili się nad treścią tego przesłania z Nieba. Jeśli macie wątpliwości to odmówcie moją modlitwę różańcową a Matka Boża Wam odpowie.
Wszystkie wymienione różnice i zmiany w wyglądzie różańca były dla mnie widoczne w ten sposób, że wyglądały jak nowe. Były bardziej błyszczące w porównaniu z różańcem jaki otrzymałem w tym dniu. Pewne charakterystyczne szczegóły były zaznaczone jeszcze bardziej od innych wyrytych na tym różańcu obrazów i napisów.
Tak było na przykład z obrysem wizerunku Matki Bożej Nieustającej Pomocy z prawej strony jej głowy i ramion, aby w ten sposób zaznaczyć, że wskazuje na swego Syna i jako nasza duchowa Matka z Nieba pochyla się również nad nami oraz prowadzi do Niego, jeśli się modlimy za Jej pośrednictwem.
Również bardzo wymowny i symboliczny jest napis: 1000 MILENIUM, który wskazuje, że przesłanie to jest wyrazem Bożej Łaski na Tysiąclecie Chrztu Polski – rok 1966.
Dzięki tym szczegółom i charakterystycznym cechom lepiej zapamiętałem wygląd różańca, który ujrzałem w tym widzeniu. Na powyższym przykładzie widzimy również, że zwracają naszą uwagą na ich teologiczną wymowę oraz znaczenie tego przesłania dla nas i Kościoła Chrystusowego.
Te właśnie szczegóły trwały we mnie i pozwoliły później rozwiać me wątpliwości dotyczące spotkanych w roku 1970 w Lublinie kościołów, które widziałem na moim różańcu cztery lata wcześniej. W tym okresie nie mieszkałem jeszcze w Lublinie, tylko będąc przejazdem zwiedzałem miasto, którego wcześniej nie znałem.
Po „odnalezieniu” tych kościołów w Lublinie sądziłem, że w kościele, który widziałem na pierwszym planie, to znaczy w Bazylice Ojców Dominikanów, powinien znajdować się identyczny obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Jednak takiego obrazu tu nie było i nie ma do chwili obecnej.
W czerwcu 1976 roku zrządzeniem Bożej Opatrzności otrzymałem nowe mieszkanie służbowe w Lublinie. Czwartego kwietnia 1994- roku poszedłem do Ojców Dominikanów zamówić Mszę Świętą w intencji rodziny.
Gdy znalazłem się na schodach prowadzących do klasztoru natychmiast zauważyłem, że z lewej strony drzwi wejściowych znajduje się marmurowa płaskorzeźba Matki Bożej Nieustającej Pomocy o identycznym wyglądzie jak ta, którą ujrzałem na ofiarowanym mi różańcu w dniu 24.stycznia 1967- roku, czyli dwadzieścia \siedem lat wcześniej. Ta Matka Boża również nie posiadała symboli Męki Pańskiej.
Zdumiony i zaskoczony tym co widzę pomyślałem wtedy, że moja wizja była i jest cała prawdziwa, a przesłanie w niej zawarte jest ciągle aktualne i dokładnie się wypełni przy wiodącej roli Ojców Dominikanów, która ma polegać w pierwszej kolejności na nieustającej modlitwie różańcowej w tej intencji.
Gdy skonstatowałem te fakty i wnioski z nich płynące, nagle ku memu jeszcze większemu zdumieniu zobaczyłem na tej płaskorzeźbie symbole Męki Pańskiej, które znajdowały się na niej od początku i są do dziś, a których przed chwilą nie było mi dane zobaczyć. W taki oto sposób Pan Bóg potwierdził prawdziwość tej wizji i jej sens.
Spotkanie kościołów, które widziałem na różańcu oraz płaskorzeźby Matki Bożej Nieustającej Pomocy w rzeczywistości było dla mnie szokującym i zdumiewającym odkryciem, którego się nie spodziewałem. Wywarło to na mnie wielkie i nie zapomniane wrażenie.
Uświadomiłem sobie, iż jest to dowód na to, że Pan Bóg prowadzi mnie pewnie przez życie do ostatecznych przeznaczeń oraz je kształtuje (Iz.49,17; Ps.94,12 ) za przyczyną Matki Bożej i Kościoła Chrystusowego. Jednocześnie fakty te przekonują mnie jak ważną i wielką rolę odgrywa Matka Boża w życiu całego Kościoła.
Świadczy to o tym, że między Jezusem Chrystusem a Jego Niepokalana Matką istnieje głęboka więź i jedność duchowa. Dalsze moje doświadczenia życiowe całkowicie potwierdziły tę prawdę.
Kościołem, który w moim widzeniu był widoczny cały i na pierwszym planie była Bazylika Ojców Dominikanów p.w. św. Stanisława Biskupa Męczennika. Jest to Sanktuarium Krzyża Świętego.
Okazało się, że kościoły, które widziałem na drugim planie, znajdują się w tym samym położeniu przestrzennym i w tej samej kolejności jak były widoczne na różańcu. Po prawej stronie była Katedra Lubelska a kolejno w lewo pozostałe kościoły, włącznie z kościołem p. w. Świętego Mikołaja po lewej stronie.
Wśród tych kościołów w sposób charakterystyczny i szczególny zaznaczony był jeden, którym okazała się cerkiew prawosławna. Obecnie jest to Katedra Prawosławna p.w. Przemienienia Pańskiego. Cerkiew ta, podobnie jak Bazylika Ojców Dominikanów, również posiada Relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Także ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy od wieków czczona jest w Kościele Prawosławnym.
Wynika z tego, że przesłanie to ma przede wszystkim sens ekumeniczny. Jest wezwaniem do zjednoczenia Kościoła Katolickiego i Kościoła Prawosławnego na zasadzie „jedności w równości”. Proces ten ma rozpocząć się w Lublinie i w Polsce za przyczyną Matki Bożej. Jest to perspektywa Kościoła zjednoczonego i silnego. Pokora i wzajemne uszanowanie jest niezbędnym warunkiem tego procesu i zjednoczenia.
Odpowiedzialność za realizację tego życzenia Matki Bożej i Jezusa Chrystusa spoczywa przede wszystkim na duchowieństwie obu Kościołów oraz na Zakonie Ojców Dominikanów, którego szczególną rolę w tym historycznym zadaniu zaznaczono w mojej wizji na różańcu.
Również pozostałe parafie Diecezji Lubelskiej powinny włączyć się w realizację tej wizji, która w sposób symboliczny wskazuje na taką potrzebę. Wzywam również wiernych obu Kościołów do modlitwy w tej intencji, „aby wszyscy stanowili jedno” (Jan 17,21).
Według mnie, obecnie główną przeszkodą w realizacji tego Bożego planu jedności obu Kościołów na zasadzie równości jest brak pokory i pycha duchowieństwa. Ekumenizm dotychczas polega głównie na „pogaduszkach” w podzielonym przez pychę Kościele Chrystusowym, z czego nic konkretnego nie wynika.
Dlatego potrzebne jest „pospolite ruszenie” wiernych obu Kościołów, aby doprowadzić do tej jedności. Lecz ważą się losy tego świata. Jeśli to wezwanie nie zostanie podjęte to „kamienie wołać będą” (Łuk.19,40).
Z uporem i determinacją trzeba dążyć do zjednoczenia Chrześcijan!
Zapewne spytacie dlaczego dopiero teraz o tym piszę ? Odpowiadam:
1) To Wszechmogący Bóg wybrał czas, sposób i miejsce przekazania oraz ogłoszenia tego orędzia.
2) Bo dopiero teraz, po czterdziestu siedmiu latach od otrzymania owego przesłania, nadszedł czas i pora na jego realizację.
3) Bo w tym czasie otrzymałem wiele nowych łask i wiele się wyjaśniło.
4) Bo wcześniej mi nie uwierzyli.
5) Bo „nadeszła moja godzina” i spieszno mi, gdyż czasu mam mało.
Z powyższych faktów wynika, że nasze „racjonalne” i „tradycyjne” myślenie może być przeszkodą w realizacji tego, czego oczekuje od nas Pan Bóg.
W imię Jezusa Chrystusa i Matki Bożej Nieustającej Pomocy, wzywam wiernych obu Kościołów do realizacji Pisma Świętego i zamysłu Bożego „aby wszyscy byli jedno” (Jan. 17,21; Gal.3.28), gdyż stosowny czas nadszedł. Nie czekajmy biernie. Czyńmy to co do nas należy, aby doprowadzić do tej jedności.
Wzywam także do odmawiania Świętego Różańca Ewangelizacyjnego w tej intencji.
Trzykrotne końcowe amen:
Amen – taka jest prawda godna wiary;
Amen – niech tak będzie, niech tak się stanie;
Amen – taka jest wola Boga.
Obecnie (4. 09. 2013 r.) Duch Boży ( J.16,13 ; 1 Kor. 2,11-12 ) mówi mi: „Wśród Bożych Łask i ta zostanie spełniona”.
Wszechmogącemu Bogu i Panu naszemu niech będą dzięki.
VII 2014 r. : „Boże mój kochany, chciałbym świadczyć o Tobie. Tak jak ja pragnę świadczyć o Tobie w mym życiu we wszystkim do końca, tak Ty świadcz o mnie. Amen.”
II 2015 r. : „Bez ofiar mogą to być modlitwy czcze.”
WSZYSTKIE ZNAKI ZOSTAŁY NAM DANE. NIE WOLNO ICH ZLEKCEWAŻYĆ!
6. Królowa Polski czczona w wizerunku Matki Bo-żej Częstochowskiej króluje na polskim niebie i czuwa nad nami.
W dniu 8 XII 1970r. pełniłem służbę oficera dyżurnego pułku. Rano, około godziny 6,30, korzystając z chwili wolnego czasu i pod nieobecność innych osób w pomieszczeniu dyżurnym, postanowiłem odmówić moją codzienną modlitwę różańcową na wyżej opisanym „ żołnierskim różańcu”. Zdjąłem pas z pistoletem i klęcząc odmówiłem jedną cząstkę Różańca Świętego. Następnie usiadłem na fotelu i przymknąłem oczy, aby na chwilę odpocząć po całonocnym dyżurze.
Wtedy oczyma duszy ujrzałem błękit nieba i białe barankowe chmurki na jego tle. W tym momencie dusza moja pod wpływem niewidzialnej siły z wysoka, która przyciągała mnie do siebie, opuściła ciało i unosiła się w kierunku tego co widziałem na niebie.
W tym czasie z białych obłoków uformował się obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Następnie obłoki te utworzyły wokół powstałego obrazu uproszczony zarys granic Polski o kształtach takich jak przedstawiają je mapy. Zaraz po tym pozostałe obłoki utworzyły półkolistą tarczę, która w sposób lekko stylizowany pokryła powstały nieco wcześniej zarys granic i obszar naszego kraju.
W ten sposób wizerunek Matki Bożej Królowej Polski został umiejscowiony na środku Polski i tarczy, która ją zasłaniała. Jednak górny skraj tarczy (od strony północnej) był niedomknięty, jakby przerwany.
Gdy to wszystko zobaczyłem, dusza moja zaczęła opadać ku ziemi. Wtedy ujrzałem na moment drapieżnego krwistego lwa, który z groźnie podniesioną łapą ukazał się na północy Polski, w miejscu gdzie tarcza była niedomknięta.
Wracając do ciała widziałem z wysoka budynki koszarowe od strony północnej, gdyż w tym kierunku byłem zwrócony. Po kilku minutach tego niezwykłego zjawiska i przeżycia duchowego, dusza moja połączyła się z ciałem i natychmiast odzyskałem świadomość cielesną (biologiczną).
Widzenie to ma wielką wymowę i znaczenie symboliczne. Było przede wszystkim zapowiedzią tragicznych wydarzeń na Wybrzeżu w dniach 14-19 XII 1970 r. i pozytywnych następstw jakie one wywarły na dalsze losy Polski i naszego narodu.
W wydarzeniach tych należy widzieć opatrznościową opiekę Pana Boga nad nami za przyczyną Najświętszej Matki naszego Zbawiciela, o czym niniejszym świadczę.
Należy również zwrócić uwagę na to, że Polska w nowych granicach po II Wojnie Światowej posiada jakby kształt tarczy jaką widziałem na niebie, gdy zakrywała jej obszar. Wskazuje to na opiekuńczą rolę jaką Matka Boża odegrała również w czasie tej strasznej wojny, gdy Polska okupowana przez dwóch zaborców miała już nigdy nie istnieć a naród nasz został poddany okrutnym represjom i był przeznaczony do zagłady.
Opisując to nadzwyczajne zdarzenie uświadamiam sobie, że moja skromna modlitwa różańcowa w czasie pełnienia służby oficera dyżurnego została łaskawie przyjęta, a ja nagrodzony tym niezwykłym przeżyciem mistycznym. Było to mi dane również w tym celu, abym mógł obecnie zaświadczyć o tej prawdzie, gdyż istnieje taka potrzeba.
Zjawisko, którego doświadczyłem było dla mnie wielkim zaskoczeniem i działo się bez udziału mej woli, pod wpływem działania mocy Bożej. Natomiast moja świadomość i umysł w tym czasie były całkowicie wolne i sprawne.
Dlatego świadczę również, że każdy człowiek posiada duszę duchową, która po opuszczeniu ciała zachowuję swoją świadomość, pamięć i intelekt oraz poczucie własnego „ja”. Można powiedzieć, że zachowujemy własne cechy osobowe i swoją tożsamość.
Z perspektywy czasu stwierdzam, że powyższe fakty bardzo umocniły mnie w wierze na dalsze lata mego trudnego losu i życia. Wyrażam przekonanie, że moja relacja będzie również dla innych przyczynkiem do umocnienia wiary i ufności w Bożą Opatrzność, w trudnych dla Polski i naszego narodu czasach , w których się znajdujemy.
7. Święta Rodzina
Początek Nowego i Wiecznego Przymierza Boga z Ludźmi.
( Hebr. 7, 17; 8, 1-13; 9 ,20; 10, 15-18; 13, 20,21 )
Wszystko co dotyczy naszego zbawienia „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie,” z woli Boga Ojca Wszechmogącego, zaczęło się od Świętej Rodziny do której należeli: Święty Józef, mąż Maryi i przybrany Ojciec Dzieciątka Jezus, Święta Boża Rodzicielka Maryja oraz Przedwieczny Syn Boży i Syn Człowieczy Jezus Chrystus.
Święta Rodzina miała niezwykle ważną misję do spełnienia i dlatego była pod szczególną opieką Opatrzności Bożej. Mimo tego szczególnego przeznaczenia doświadczała różnych utrapień, niewygód i życiowych zagrożeń, oraz zwykłej biedy.
Jednakże w ich życiu nie było przypadków. Wszystko działo się zgodnie z wolą Wszechmogącego (Łuk. 1,46-55) w konkretnych warunkach geograficzno-przyrodniczych, społeczno-politycznych, oraz życia religijnego narodu wybranego, którym byli Izraelici ( Hebrajczycy ).
Nie było nadprzyrodzonych interwencji Bożych, czy „manny z nieba”. Święty Józef i małżonka Maryja musieli ciężko pracować dla zapewnienia Rodzinie niezbędnych warunków bytowych oraz dbać o rozwój fizyczny i duchowy Jezusa, który będzie Odkupicielem i Zbawicielem Rodzaju Ludzkiego. Lecz z całą pewnością Pan Bóg wspierał Józefa i Maryję różnymi łaskami, które umacniały Ich wiarę, wspomagały zdrowie oraz siły potrzebne do pokonywania trudności i przeszkód, aby zrealizować Misję do której zostali wybrani i powołani.
Wymieńmy najważniejsze fakty i zdarzenia, które o tym świadczą.
1) Wcielenie Syna Bożego.
Dziewica Maryja „za sprawą Ducha Świętego” poczęła Syna Bożego i Syna Człowieczego. Była „brzemienna” gdy jeszcze nie mieszkała z małżonkiem Józefem ( Mat. 1,18-25; Łuk.1,26-38 ). Dlatego mogła być oskarżona o cudzołóstwo, co karano śmiercią przez ukamienowanie ( Kapł. 20,10; Powt. 22,20-24; Jan. 8,1-11).
Święty Józef „który był człowiekiem sprawiedliwym”, na polecenia Anioła „wziął swoją małżonkę do siebie”, gdyż „nie chciał narażać jej na zniesławienie”. Anioł Pański oznajmił Józefowi, że Maryja porodzi Syna, któremu ma nadać imię Jezus. „On bowiem zbawi swój lud od grzechów. To wszystko stało się, aby spełniło się co Pan zapowiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy „Bóg z nami”. (Mat. 1.20-23; Łuk. 1,30-35; Iz. 7,14).
Emmanuel (Immanuel) hebr. „Bóg z nami” oznacza w sposób symboliczny Opatrznościową i Zbawczą obecność Boga wśród Izraelitów (Iz. 7,17).
2) Wędrówka Świętej Rodziny do Betlejem i narodziny Zbawiciela.
Rozporządzenie Cezara Rzymu (Cesarstwa Rzymskiego) Oktawiana Augusta, któremu w owym czasie podlegała Palestyna, nakazywało dokonanie spisu wszystkich jej mieszkańców (Łuk. 2,1-7).
Palestyna w tym czasie była podzielona na prowincje. Środkowo-zachodnia prowincją od strony południowej była Judea z Jerozolimą. W odległości ośmiu kilometrów od Jerozolimy, w kierunku południowo-zachodnim leży Betlejem. Część środkową zajmowała Samaria. Od strony północnej była Galilea, która przylegała do jeziora galilejskiego (tyberiadzkiego lub Genezaret). Około dwadzieścia kilometrów na zachód od tego jeziora i rzeki Jordan leży Nazaret, który znajdował się na szlaku handlowym i mógł liczyć do dwóch tysięcy mieszkańców. Ze względu na znaczną odległość od jeziora i rzeki Jordan nie mogła to być miejscowość rybacka.
Święta Rodzina, która mieszkała w Nazarecie, zgodnie z tym rozporządzeniem miała udać się do Betlejem „żeby dać się zapisać”, ponieważ Święty Józef „pochodził z domu i rodu Dawida”. W tym czasie Maryja była „brzemienna”- w ostatnim miesiącu ciąży.
Z Nazaretu do Betlejem jest 111 km w linii prostej, a jadąc samochodem około 152 km. Nazaret leży na wysokości 358 metrów n. p. m. a Betlejem na wysokości 777 metrów. Droga dla karawan i pieszych wynosiła około 150 km. Wiodła w większości przez pasmo kamienistych i nierównych wzgórz pod górkę, gdyż różnica wzniesień między Nazaretem a Betlejem wynosi 419 metrów.
Zimne noce i upalne gorące dni oraz silne wiatry, lub opady ulewnego deszczu – w zależności od pory roku – bardzo utrudniały przebycie tej trasy. Dlatego była to droga wymagająca dużego wysiłku i niebezpieczna, szczególnie dla Matni Bożej.
Święta Rodzina z całą pewnością miała do swej dyspozycji osiołka potrzebnego do transportu niezbędnego wyposażenia na czas podróży, która mogła trwać kilkanaście dni. Osiołek mógł być też wykorzystany do jazdy przez ciężarną Maryję.
Dzięki Bożej Opatrzności podróż ta dla Świętej Rodziny zakończyła się szczęśliwie.
„Kiedy tam przybyli, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” ( Łuk. 2,6,7 ).
Przedwieczny Syn Boży, z woli Boga Ojca Wszechmogącego, urodził się nie w pałacu królewskim, lecz w ubogiej stajence dla zwierząt, gdzie Święta Rodzina znalazła schronienie i odpoczynek po trudach uciążliwej podróży.
W tym trudnym położeniu Świętej Rodziny Pan Bóg umacnia wiarę Józefa i Maryi. Anioł Pański w jasności „Chwały Pańskiej” ukazuje się pasterzom, którzy w pobliżu strzegli swoją trzodę i oznajmił: „Oto zwiastuję wam dobra nowinę, radość wielką dla całego ludu. Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, który jest Chrystusem, Panem. A oto znak dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i położone w żłobie. Natychmiast dołączyły do Anioła liczne zastępy z nieba, które wielbiły Boga i mówiły: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli, w których ma upodobanie.”
Pasterze z pośpiechem udali się do Betlejem „i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę położone w żłobie” i „opowiadali co im było objawione o tym Dziecku”. „A Maryja zachowywała wszystkie te słowa i rozważała je w swoim sercu”. ( Łuk. 2,8-20 ).
Narodzenie Dzieciątka Jezus przez Maryję w Betlejem było spełnieniem obietnicy Bożej, „że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem” ( Jan. 7,42; Ps.132,11; Mich. 5,1; Mat. 1,1; 2, 4-6; 9,27; Łuk. 2,4 ). Oznacza to,że Matka Boża również pochodzi z rodu Dawida.
3) Obrzezanie i nadanie imienia Dzieciątku Jezus.
( Łuk. 2,21; Mat.1,21-23; Izaj. 7,14 )
Święty Józef i Matka Boża byli ludźmi pobożnymi, którzy przestrzegali przepisy Prawa Mojżeszowego zawarte w Torze – hebr. Pięcioksiąg Mojżesza ( pierwsze pięć Ksiąg S.T. ).
Zgodnie z „Prawem Pańskim” ( Rodz. 17, 9-12; Kapł.12,3; Wyj. 13,14-16 ) każde dziecko płci męskiej ma być obrzezane na znak wiecznego przymierza Boga z Abrahamem ( Abramem ) i jego potomstwem. „Z pokolenia na pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane”. „Będzie obrzezane ciało napletka na znak przymierza ze Mną”.
Dlatego wszyscy prawowierni Hebrajczycy ( Izraelici ) od czasów Abrama, który żył około tysiąc osiemset lat przed Chrystusem, jako „dzieci Przymierza” do naszych czasów przestrzegają nakazu obrzezania.
Ceremonia obrzezania odbywała się w świątyni Jerozolimskiej (Łuk. 1,59). Rabin zgodnie z ceremoniałem obrzezania udzielał błogosławieństwa i nadawał imię chłopcu, które wskazywał ojciec, w tym przypadku Święty Józef zgodnie z poleceniem Anioła imię Jezus (Łuk. 2,21). Od tej chwili chłopiec stawał się prawowiernym członkiem narodu żydowskiego (wyznania Mojżeszowego). Dla rodziny dzień ten był świętem.
Imię Jezus po hebrajsku oznacza Jehoszua, lub krócej Jeszua: to znaczy „Bóg (Jahwe – JHWH) jest Zbawieniem”, „Bóg (Jahwe – JHWH) zbawia”; gr. Jesous; wł. Gesù; ang. Jesus; łac. Jesus; ukr. Icyc (Isus).
W roku 49 „Apostołowie i starsi” Kościoła w Jerozolimie zdecydowali, że obrzezanie nie będzie obowiązywać wyznawców Chrystusa.
„Skoro więc przyjęliście Chrystusa Jezusa jako Pana to trwajcie w Nim”. „On jest głową wszelkiej zwierzchności i władzy. W Nim też zostaliście obrzezani obrzezaniem nie ręką ludzką uczynionym, lecz obrzezaniem Chrystusa, przez wyrzeczeniem się grzesznego ciała” (Kol. 2, 6,10,11;
„prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca przez Ducha, a nie przez literę. Ten ma chwałę nie od ludzi, ale od Boga” (Rzym. 2, 29).
„My bowiem jesteśmy obrzezaniem, my którzy służymy Duchowi Boga (Duchowi Świętemu) i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy ufności w ciele” (Filip. 3,3).
„Pan, Bóg twój, dokona obrzezania twego serca i serca twych potomków, żebyś miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, po to, abyś żył” (Powt. Pr. 30,6).
4 ) Ofiarowanie Jezusa w świątyni Jerozolimskiej i powrót do Nazaretu.
( Łuk. 2,22-24; Wyj. 13, 1-2; 8-15; Kap. 12,1-8 )
Prawo Pańskie ( Mojżeszowe ) nakazywało, aby trzydzieści trzy dni po obrzezaniu syna matka była „ we krwi oczyszczenia.” Pierworodnego syna należało wykupić jednorocznym barankiem „na ofiarę ciałopalną i młodego gołębia lub synogarlicę na ofiarę przebłagalną,” Wtedy kapłan dokonywał przebłagania za matkę dla jej oczyszczenia „od upływu krwi”. „Jeśli ona jest zbyt uboga, aby przynieść baranka, to przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie, jedno na ofiarę ciałopalną i jedno na ofiarę przebłagalną. W ten sposób kapłan dokona przebłagania za nią i będzie oczyszczona.”
Ofiara ciałopalna miała zjednywać rodzinie łaski Boga Jahwe (IHWH). Ofiara przebłagalna nie dotyczyła osób. Była składana w celu dokładnego oczyszczenia świątyni z nieczystości rytualnych, przed następną ceremonią religijną. Dlatego zawsze była składana przed ofiarą ciałopalną.
„Matki chłopców przez siedem dni po porodzie były uznawane za nieczyste ze względów higienicznych .Ósmego dnia zgodnie z Prawem Mojżeszowym chłopcy byli poddawani ceremonii obrzezania i nadania imienia.
W czterdziestym drugim dniu od urodzenia pierworodnego syna, ojciec i matka przynosili go do świątyni, aby ofiarować ( poświęcić ) Panu (IHWH). Święto Ofiarowania jest upamiętnieniem wyzwolenia Izraelitów (Hebrajczyków) z niewoli Egipskiej ( Wyj. 13, 14,15 ). Pan Bóg uśmiercił wówczas wszystkich pierworodnych synów Egiptu, a oszczędził pierworodnych synów Izraela, których wejścia domów zostały pokropione i oznaczone krwią baranka Paschalnego (Wyj.12.12-13).
Na pamiątkę tych wydarzeń żydzi co roku obchodzą Święto Paschy ( Wyj. 12,14).
W Sabat obchodzony w siódmym dniu każdego tygodnia (w każdą sobotę), która jest dniem odpoczynku, również wspomina się ten fakt.
Powyższe nakazy „Prawa Pańskiego” dotyczyły również Matki Bożej i Świętego Józefa, którzy byli prawowiernymi wyznawcami judaizmu (religii żydowskiej). Jednak ofiarowanie Jezusa Bogu Jahwe (IHWH) w Świątyni Jerozolimskiej przez Matkę Bożą i Świętego Józefa ma szczególną wymowę i znaczenie.
Wcielenie Syna Bożego i Syna Człowieczego zapoczątkowało Nową Erę w dziejach ludzkości. Maryja, pokorna Dziewica z Nazaretu została wybrana przez Jahwe na Matkę Zbawiciela. Anioł Gabriel oznajmił jej: „Duch Święty zstąpi na ciebie i moc
Najwyższego osłoni Cię. Dlatego Święte, które się narodzi, będzie nazywane Synem Bożym” (Łuk. 1,35).”
W tym momencie Maryja stała się Matką naszego Zbawcy i Pana. Jednocześnie mocą tego Aktu otrzymała wszystkie dary Ducha Świętego i była uświęcona obecnością Przedwiecznego Syna Bożego w Jej łonie. Słusznie mówimy, że jest „Łaski Pełna” oraz nazywamy Ją „Przybytkiem Ducha Świętego” i „Arką Przymierza”.
Dlatego „oczyszczenie” Matki Bożej i „Ofiara ciałopalna” nie były konieczna.
Przypomnijmy teraz słowa Jezusa Chrystusa: „Prawo i prorocy świadczą o Mnie” (Łuk. 16,17; 24, 27); „to one (Pisma) dają o mnie świadectwo” (Jan.1,45, 2,22; 5, 39; 46; 20,9).
Łuk. 24, 27: „I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, ,co we wszystkich Pismach odnosiło się do niego”.
Dz. Ap. 2, 25: „bo Dawid mówił o nim”.
Dz. Ap. 10,43: Wszyscy Prorocy świadczą o tym, że kto w Niego wierzy, przez Jego Imię otrzymuje odpuszczenie grzechów”.
O Janie Chrzcicielu, który głosił „chrzest nawrócenia (wodą} dla odpuszczenia grzechów” Jezus powiedział, że jest „więcej niż prorokiem” i „tym o którym napisano: „ Oto posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę”.
Powiedział On o Mesjaszu: „Oto Baranek Boży” (Jan. 1,29). „Daję świadectwo, że On jest Synem Bożym.” „On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem” (Łuk.3,16).
Wyzwolenie Izraelitów z niewoli Egipskiej stało się możliwe, gdy Pan Bóg uśmiercił wszystkich pierworodnych synów Egiptu, a oszczędził pierworodnych synów Izraela, których wejścia domów zostały pokropione i oznaczone krwią baranka Paschalnego (Wyj.12.12-13). Była to zapowiedź przyjścia na świat Jezusa Chrystusa, „Baranka Bożego,” którego męka i śmierć na Krzyżu jest dobrowolną ofiarą, złożoną dla naszego odkupienia i zbawienia. A Jego Zmartwychwstanie oznacza zwycięstwo dobra nad złem, życia nad śmiercią i szatanem.
Dlatego dla nas Chrześcijan „wyjście z Egiptu, domu niewoli” jest wyzwoleniem z niewoli grzechu dzięki naszemu Zbawicielowi, który jest „,Barankiem Paschalnym” dla całego Rodzaju Ludzkiego.”
Ofiarowanie Jezusa w świątyni ukazuje również, że Święta Rodzina była bardzo biedna. Zgodnie z Prawem Mojżeszowym ( Kapł. 12. 6-8 ) kobieta po urodzeniu dziecka, „gdy skończą się dni jej oczyszczenia (33 dni) „przyniesie kapłanowi, przed wejściem do Namiotu Spotkania, jednorocznego baranka na ofiarę ciałopalną i młodego gołębia lub synogarlicę na ofiarę przebłagalną.” „Jeśli jest ona zbyt uboga, to przyniesie dwie synogarlice lub dwa młode gołębie, jedno na ofiarę ciałopalną i jedno na ofiarę przebłagalną.”
Święty Józef i Matka Boża „zgodnie z przepisami Prawa Pańskiego” mieli „złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie” (Łuk. 2, 24). Oznacza to, że byli bardzo ubodzy.
Jezus Chrystus również mówił o sobie: „Lisy mają nory, a ptaki powietrzne gniazda, lecz syn człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mat. 8, 20).
„On istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” (Filip. 2, 6-11). W ten sposób Zbawiciel solidaryzuje się i utożsamia ze wszystkimi ludźmi tego świata.
Jezus Chrystus wśród ośmiu błogosławieństw na pierwszym miejscu wymienił ubóstwo duchowe: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie (Mat.5, 3). Ubodzy duchem to ci, którzy bardziej doceniają wartości duchowe od materialnych. Święta Rodzina jest dla nas wzorem tych wartości (przymiotów) życia duchowego.
8. Dlaczego Chrześcijanie powinni składać Maryi należny Hołd.
Wcielenie Syna Bożego jest jednym z najważniejszych wydarzeń w dziejach ludzkości. Ukazuje także, że Matka Boża z wybrania Bożego jest pierwsza w porządku łaski i zbawienia rodzaju ludzkiego oraz spełnia doniosłą rolę w Kościele Chrystusowym i Jego Królestwie. (Łuk.1,26-35;46-49; Jan. 2,5; 19,26-27; Ap.12).
Dlatego tytuł „Matka Boża” (Boska ) jest słuszny, gdyż Maryja jest Matką Syna Bożego Jezusa Chrystusa, który jest Bogiem – Człowiekiem (drugą Osobą Boską)
Natomiast twierdzenie, że Maryja jest „Matką Boga” jest niesłuszne, gdyż Bóg jest Trójcą Przenajświętszą Trzech Osób Boskich.
Tytuł „Matka Najświętsza” jest słuszny, gdyż Maryja jest „łaski pełna.” W pokorze i miłości wypełnia misję powierzoną jej przez Boga, zgodnie z Jej słowami „Oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego”.
Maryja jest Niepokalana i Królową Aniołów przez wzgląd na Jej wybranie na Matkę Jezusa Chrystusa, na Jej zasługi i święte życie.
Wielu ludzi ze względu na swoją wiarę, sposób życia i zasługi oraz miłość do Boga i bliźnich, można nazwać świętymi. Lecz wśród nich tylko Matka Boża zasługuje na miano Najświętszej i Niepokalanej.
„Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.” (Łuk. 1,48-49) Pan Bóg przez Maryję również dla nas „wielkie rzeczy” uczynił.
Ostatnią wolą Jezusa Chrystusa wyrażoną z wysokości Ofiarnego Krzyża na Golgocie jest postanowienie, abyśmy byli duchowymi dziećmi Matki Bożej, a Ona dla nas Matką z Nieba (Jan. 19,26-27). Podobnie jak umiłowany uczeń Jezusa, mamy Ją przyjąć „do siebie”, czyli do serc naszych. Oznacza to,że Matka naszego Zbawiciela jest również Matką Kościoła, który jest wspólnotą wiernych.
Dlatego każdy Chrześcijanin ma obowiązek realizować ten Chrystusowy Testament w swoim życiu. Mamy Matkę Najświętszą czcić, miłować i być Jej posłusznymi dziećmi. Szczególnie, gdy zatroskana o nas mówi: czyńcie wszystko co mówi Mój Syn (Jan. 2,5).
Objawienia Maryjne to nie dzieło szatana- jak mówią innowiercy – lecz „Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu,” która miażdży głowę węża czyhającego na nas (Apok. 12,7; Rodz. 3, 4-5,15).
Treści te odnosi się także w całości do Kościoła Chrystusowego. W ten sposób jeszcze bardziej ukazują rolę Matki Bożej w Zbawczej Misji Kościoła.
Ewa zgrzeszyła z powodu niewiary (braku zaufania) i nieposłuszeństwa wobec Boga i Stwórcy swego, a jej syn stał się bratobójcą (Rodz. 3,1-12).
Maryja przez wiarę i posłuszeństwo Bogu wyrażone w pokorze i miłości: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego,” stała się Matką Syna Bożego i naszego Zbawiciela (Łuk. 1,39-45; 2,25-32). Dlatego to dobrowolne podporządkowanie się Maryi woli Bożej stało się błogosławieństwem dla całej ludzkości.
Należy również pamiętać, że Matka Boża wspierała swą modlitwą Apostołów i wszystkich, którzy „trwali na modlitwie” przed zesłaniem Ducha Świętego (Pięćdziesiątnicy).” Duch Święty spoczął na nich pod postacią ognistych języków. W ten sposób narodził się Kościół Chrystusowy, czyli Chrześcijaństwo: Dz.Ap.1,12-14; 2,1-4, 42-44. Mat.28,16- 20; Mar. 16,15 – 19; Łuk. 24,49; Jan. 20,19 – 23.
Jako Matka Jezusa Chrystusa ma szczególny przywilej wypraszania nam różnych łask i darów Bożych. Dlatego ma wiele imion (tytułów), stosownie do okoliczności i naszych potrzeb.
Trzeba tu wyjaśnić innowiercom, że modlimy się nie „do obrazu” lecz przed obrazem (figurką, rzeźbą), który przedstawia osobę świętą, a szczególnie do Matki Najświętszej, gdyż utożsamia się z nami w naszej wierze i życiu.
Symbole religijne kierują nasz wzrok, myśli i uczucia ku Bogu i Jego Świętym oraz wskazują na rzeczy ostateczne. Kto nie szanuje symboli religijnych i pozbywa się ich, ten o wiele łatwiej ogołaca się ze swej wiary.
Jednak nie wolno nadawać Matce Najświętszej tytułów i przymiotów należnych Bogu, gdyż jest tylko człowiekiem.
Oto niektóre przykłady.
- Kustosz pewnego Sanktuarium Maryjnego powiedział, że „Matka Boska jest wszędzie, oczywiście w Bogu.” Mimo tego „oczywiście” jest to stwierdzenie nieprawdziwe.
- Fragment pewnej pieśni Maryjnej jest następujący: „Szczęśliwy kto się do Matki uciecze, gdy Ojciec rozgniewany siecze.” Słowa te uwłaszczają Miłosierdziu Bożemu.
- „Królowa Nieba i Ziemi” itp.
- Wymyślanie dla Matki Bożej różnych dziwacznych tytułów w czasie Apelu Jasnogórskiego jest brakiem umiaru oraz narusza powagę tych modlitw i rozważań.
5.Wyrażenie „zawsze Dziewica” (czyli również po porodzie) jest absurdalnym średniowiecznym dogmatem, niezgodnym z Pismem Świętym i rozumem. Dogmat ten niczemu nie służy i nie jest potrzebny. Mat. 1,23: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna”; Jz. 7, 13-14.
Taka naiwność jedynie nas ośmiesza w oczach wyznawców Kościołów protestanckich i anglikańskich.
Sformułowania takie – niezgodne z rozumem i Pismem Świętym – rażąco odpychają innowierców od pobożności Maryjnej oraz podważają nasze zaufanie do duchowieństwa i wiary, którą wyznajemy.
Nie wolno jednak pomniejszać roli i znaczenia Matki Bożej w Kościele Chrystusowym, tak jak oni to czynią.
Czy katolickie pozdrowienie „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Matka Boża Niepokalana” nie byłoby piękniejsze i lepsze od innych?
Powyższe przykłady ukazują, że wiara bez rozumu jest ślepa i nie prowadzi do poznania prawdy.
Podsumowując temat stwierdzamy, że Matka Boża jako Służebnica Pańska zgodnie z wolą Jej Syna, od początku dobrze służy Bogu i Kościołowi w jego Zbawczej Misji. Należy jednak oddać Bogu to co boskie, a ludziom to co ludzkie (Mat. 22,21).
9. O stworzeniu Świata i Człowieka.
Otaczający nas wszechświat i wszystko co istnieje jest dziełem Wszechmogącego Stwórcy, Pana i Boga naszego. Zostaliśmy stworzeni zgodnie z Jego wolą, według Bożego Planu Stworzenia i Zbawienia Rodzaju Ludzkiego: Mat.25,34; Jan. 5,11; 17,24; Kol. 1,26; Efez. 1:3 – 14; 1 Jana 3,1.
Jesteśmy powołani do życia wiecznego w Królestwie Bożym. Od naszej wolnej woli i nieprzymuszonych wyborów dobra lub zła moralnego zależy nasz los na całą wieczność: Ps.82,6; K. Dan. 7,13-14; K. Wyj. 20,1-17; Mat. 5,3-12; Apok. 21,1-8; 22,1-5.
Księgi Rodzaju ( 1,1- 31; 2,1-7 ) stworzenie Świata i Człowieka opisuje następująco.
- Przez wypowiedzi wyrażające wolę Stwórcy.
„Wtedy Bóg, hebr. „Elohim” lub „Jahwe”, „Jehowa” (JHWH- K. Rodz. 2,4) rzekł”, (powiedział) …
„A potem Bóg rzekł”…
„Apotem Bóg rzekł”…
„Bóg wiedząc, że było dobre, rzekł”…
A potem Bóg rzekł”…
„Potem Bóg rzekł”…
„Potem Bóg rzekł”…
„A wreszcie Bóg rzekł”…
„Bóg wiedział, że wszystko co uczynił było bardzo dobre”(Księga Rodz. 1,31; Ps. 33: 6,8,9; Mądr. Syr. 42,15).
Ewangelia według św. Jana 1,1-3.
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez niego się stało, a bez Niego nic się nie stało.”
„Słowo, które wychodzi z ust moich nie wraca do mnie bezpowrotnie” Iz. 55,11
- Przez obrazowy, antropomorficzny, opis stworzenia Adama i Ewy.
„Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.” ( K. Rodz. 2,7; 2,21-24 ).
- W odniesieniu do stworzenia człowieka najważniejsze są słowa Pana Boga:„Uczynimy człowieka na obraz nasz, podobnego nam” ( K. Rodz. 1,26 ). „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył. Stworzył mężczyznę i kobietę (niewiastę)”( K. Rodz.1,27).
Podobieństwo nasze do Stwórcy zawdzięczamy przede wszystkim duszy nieśmiertelnej, którą otrzymujemy w chwili poczęcia, bo inaczej bylibyśmy tylko bardziej inteligentnymi zwierzętami.
Biblia Hebrajska słowo „dusza” w znaczeniu duchowego i niematerialnego pierwiastka życia, posługuje się dwoma nazwami.
1-Dusza, duch, dech, tchnienie życia, hebr. „ruach” ( inne znaczenie „wiatr”).
2-„Neszama” to rozum, wolna wola, uczucia wyższe, umiejętność mowy,
atrybuty, przymioty, zalety, cnoty, które w ten sposób czynią człowieka
podobnym do Stwórcy.
Po śmierci biologicznej „Duch wróci do Boga, który go dał” (Koh. 12,7)
Pierwsi Rodzice, według Księgi Rodzaju, to Adam i Ewa.
Adam, hebr. „Adam”oznacza „człowiek”, „każdy człowiek”.
Ewa, hebr. „Chawa” oznacza „matka” ( K. Rodz. 3,20 ).
Mężczyzna, hebr. „isz” ( on ).
Kobieta ( niewiasta ), hebr. „isza” ( ona ).
„I staną się jednym ciałem”jako mąż i żona ( K. Rodz. 2,24; Mar. 10,6-9)
Kobiety zostały uzdolnione przez Stwórcę do Rodzicielstwa i Macierzyństwa, co zapewnia ciągłość istnienia Rodzaju Ludzkiego.
Są też pierwszymi żywicielkami, opiekunkami i wychowawczyniami swych dzieci.
Tak zwany „grzech pierworodny” nie zmienia tych wartości i pozycji kobiet w Bożym Planie Stworzenia i Zbawienia Człowieka.
Dlatego obrazowo, analogicznie do opisu stworzenia człowieka, można powiedzieć, że jeśli „żebro Adama” było „srebrem” to stworzona z niego Ewa ( „Matka” ) stała się „złotem.” dla ludzkości.
Powyższy opis stworzenia świata i człowieka przekonuje nas, że Wszechmogący Bóg jest Stwórcą wszystkiego co istnieje.
Natomiast w jaki sposób Pan Bóg stworzył Wszechświat, odkrywa współczesna nauka. W ten sposób Wiara i Nauka nawzajem się uzupełniają w poznaniu Prawdy o Bogu i Człowieku.
10. Człowiek jest transcendentny, to znaczy ponadczasowy.
Temat ten wyjaśnia następujące problemy.
- Przedstawia dowody, że każdy człowiek od chwili poczęcia staje osobą ludzką, która posiada ciało biologiczne i nieśmiertelną duszę duchową.
- Uzasadnia, że Pan Bóg jest Stwórcą, Ojcem i Opiekunem (Opatrznością) każdego człowieka od chwili poczęcia.
- Dusza duchowa posiada ciało duchowe, które zapewnia rozwój osobowy człowieka i świadczy o naszym człowieczeństwie.
- Człowiek jako osoba posiada cechy i przymioty świadczące, że zostaliśmy stworzeni „na obraz i podobieństwo” Boga.
- Wyjaśnia, dlaczego naszej duszy i myśli nie da się wykryć żadnymi urządzeniami technicznymi.
- Uzasadnia, że każdy człowiek po śmierci biologicznej żyje w ciele duchowym i dlatego zachowuje swoją tożsamość oraz własne cechy osobowe, włącznie z pamięcią.
- Wskazuje, że Ogród Eden, czyli Raj jest metaforą odnoszącą się do osobowości człowieka.
- Wyjaśnia, dlaczego ziemia nie może być miejscem geograficznym dla istnienia Ogrodu Eden.
- Potwierdza, że jesteśmy stworzeni do życia wiecznego w Królestwie Bożym, czyli w Niebie.
- Wskazuje na istnienie „czyśćca” przed wstąpieniem duszy do Nieba.
- „Świętych obcowanie” oznacza bliski kontakt z duchami osób zmarłych.
- Wyjaśnia problem „grzechu pierworodnego.”
- Wcielenie Przedwiecznego Syna Bożego poświadcza prawdę, że Jezus z Nazaretu jest Bogiem Wcielonym i naszym Zbawicielem oraz, że człowiek już w zarodku posiada duszę, która ma ciało duchowe.
- Wskazuje na błędną interpretację Pisma Świętego przez niektórych Chrześcijan w odniesieniu do problemu „życia po życiu” osób zmarłych i naszego zmartwychwstania.
- Potwierdza, że od dobrowolnych i świadomych wyborów dobra lub zła moralnego w życiu doczesnym zależy los człowieka na całą wieczność.
Człowiek jest transcendentny, to znaczy ponadczasowy. I to jest najważniejsze, gdyż nadaje sens naszemu życiu.
I od tego trzeba wszystko zaczynać.
Ponadczasowość ta wynika z faktu, że każdy człowiek z chwilą poczęcia otrzymuje nie tylko ciało biologiczne za pośrednictwem rodziców, ale również duszę duchową ( Rodz.1,26-27: 2,7; 5,1; Izaj. 42,5;44,24; Zach.12,1; Ps. 139,13-16; Koch. 12,7; Dz.Ap. 17,25 ) od Stwórcy wszelkich bytów ( Mądr.Syr.18,1; Izaj. 40,26; 45,3-6,12). Wszechmogącego Boga, transcendentnego i immanentnego jednocześnie, który przenika i obejmuje swoim Duchem wszystko co istnieje ( Mądr. 1,7; Hiob. 28,24-27, Dz. Ap.17, 24-28 ).
Ciało podlega prawom materii oraz czasu, które determinują początek i koniec istnienia każdego bytu materialnego, również naszego życia doczesnego. Po śmierci człowieka ciało „w proch się obraca” ( Rodz. 3,19; Koch.12.7 ).
Natomiast niematerialna dusza, której zawdzięczamy naszą świadomość i cechy osobowe, nie podlega procesowi śmierci fizycznej. Dzięki temu człowiek staje się istotą duchową ( Mat.10,28 ). Jest tą samą osobą, lecz nie taką samą, gdyż nie ma ciała biologicznego i żyje w ciele duchowym, które nie podlega ograniczeniom materii ( Mądr. 3,1- 8 ).
W czasie Zmartwychwstania każdy, kto będzie godzien życia wiecznego w Królestwie Chrystusowym, mocą Bożą przyoblecze się w nowe ciało, na podobieństwo zmartwychwstałego i uwielbionego Jezusa Chrystusa ( 1Kor. 15,44-49,52-55; 2Kor.3,2; Fil.3,20-21; 1Jan.3,2 ).
W ten sposób przekraczamy próg czasu i stajemy się uczestnikami życia wiecznego ( Mat. 19,28; 25,34; Łuk.22,28-30; Ap. 19-22 ).
Nikt i nic tak nie przemawia jak własne przeżycia.
Świadectwa, które obecnie przedłożę dotyczą również kilku wymownych przykładów z mego życia które potwierdzają prawdę o nieśmiertelności duszy duchowej i świadczą o „życiu po życiu” osób zmarłych.
Można jednak problem ten widzieć jak pewien znajomy lekarz, który w rozmowie ze mną powiedział, że człowiek nie posiada duszy, gdyż sekcja zwłok tego nie potwierdza.
Można też takie świadectwa wiary oceniać tak, jak pewien utytułowany ksiądz. W wywiadzie do jednej z gazet powiedział, że kto twierdzi, iż ma jakieś objawienia, powinien najpierw przedłożyć mu świadectwo zdrowia psychicznego od psychiatry.
Jednak to nie tytuły, stanowiska i pieniądze zapewniają nam łaskę u Boga, lecz posłuszeństwo i miłość (Jan.14: 15,21,23), pokora (Mat.11,29;23:8-12; Łuk.13,30; Jak.4,6; 1 Piotr.5,5) i wierność (Łuk.9,26; 12,9).
Pokora wymaga szacunku, w tym przypadku również argumentów, a nie publicznego ośmieszania swoich wiernych i „wywyższania” siebie samego w świeckich mediach. Ateiści myślą podobnie: oni wszyscy są nienormalni, bo wierzą w coś, co nie istnieje – frajerzy!
„Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę” ( Mat.11,25;18,4; 23,23; Jak.4,6).
Można negować istnienie duszy i życie człowieka po śmierci biologicznej z powodu błędnej interpretacji Pisma Świętego, jak to czynią niektórzy Chrześcijanie (np. Kościół Adwentystów Dnia Siódmego oraz Świadkowie Jehowy). Nie przekonuje ich nawet fakt, że Jezus Chrystus w czasie modlitwy i Przemienienia „na wysokiej górze” rozmawiał w obecności apostołów: Piotra, Jakuba i Jana z Mojżeszem, który zmarł trzynaście wieków wcześniej oraz z Eliaszem, który zmarł dziewięć wieków wcześniej ( Mat.17,1-8; Mar.9,1-8; Łuk.9,28-36 ).
Nie chcą wziąć pod uwagę również tego, że Zbawiciel zstąpił do piekieł i ogłosił zbawienie duchom nieposłusznym, żyjącym niegdyś „za dni Noego” ( 1.Piotra 3,19-20 ), czyli wiele tysięcy lat wcześniej ( według kalendarza żydowskiego i ich wierzeń, około 2145 lat przed narodzeniem Chrystusa ).
O Abrahamie, który według kalendarza hebrajskiego zmarł około tysiąc siedemset lat wcześniej, Jezus Chrystus powiedział: ” Abraham, ojciec wasz, uradował się z tego, że ujrzał Mój dzień, zobaczył i ucieszył się”. Słowa Zbawiciela potwierdzają, że Abraham żyje jako duch i w dalszym ciągu jest aktywny duchowo, mimo śmierci biologicznej.
Mówią oni, że dopiero po Sądzie Ostatecznym i Zmartwychwstaniu, Pan Bóg przywróci nas do życia na oczyszczonej od zła ziemi, która ma być miejscem wiecznej szczęśliwości, nowym ogrodem Eden, czyli ziemskim Rajem. Natomiast wszystkie „objawienia” są dziełem szatana.
W życiu doczesnym ogrodem Eden, który mamy „uprawiać” są nasze „serca” ( Rodz. 2,15; Mat.5,8 ; 15,19 ).
Czy uczniowie Jezusa Chrystusa wierzyli, że ludzie posiadają dusze duchowe? Wierzyli, skoro początkowo uznali, że Zmartwychwstały Pan jest duchem (Łuk. 24,36-39), a Piotr chciał postawić trzy namioty na Górze Przemienienia: jeden dla Jezusa, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza (Łuk.9,33 ). Odpowiedź Jezusa potwierdza istnienie duchów osób zmarłych.
Z woli Bożej istnieje również „świętych obcowanie”, które umożliwia nam, w pewnych okolicznościach, osobisty i nadprzyrodzony kontakt ze świętymi Boga i duchami osób zmarłych.
Pan Bóg nie musi nikogo prosić o zgodę na swoje decyzje i działanie. Nie jest biernym obserwatorem poczynań złych duchów, czego sam doświadczam.
Czyż nie byłoby rzeczą dziwną, niezrozumiałą i niesprawiedliwą, że tylko złym duchom Pan Bóg pozwala ( do pewnego stopnia ! ) na osobisty „kontakt” z ludźmi ? Niebo nie jest złotą klatką, w której przetrzymywane są duchy zbawione w nagrodę za dobre sprawowanie.
W powyższej perspektywie życia przyszłego, która neguje posiadanie przez każdego człowieka duszy duchowej, człowiek zmartwychwstały byłby taki sam jak ten co zmarł , lecz nie ten sam. Można powiedzieć, że ci, którzy zmartwychwstaną byliby sklonowanymi ludźmi, sobowtórami, kopią tych, którzy zmarli wcześniej, ponieważ ciągłość życia, świadomość i indywidualne cechy osobowe poszczególnych ludzi (włącznie z pamięcią ) nie byłyby zachowane, lecz odtworzone. Takie „zmartwychwstanie” podważa sens zbawczej Ofiary Jezusa Chrystusa i Jego Zmartwychwstania oraz sens naszego życia.
Należy również postawić im pytanie, czy ziemia pomieściłaby wszystkich ludzi, gdyż mówią, że szczęśliwi ludzie będą zawierać małżeństwa i posiadać dzieci.
Poza tym ziemia, jak każdy byt materialny, miała swój początek w czasie i będzie miała swój koniec. Tak wynika z różnych współczesnych badań naukowych. Potwierdza to również Pismo Święte. Izaj. 24.19-20: „Ziemia się rozpadnie…” bo „grzech jej zaciąży nad nią…” Mat.24,35: „Niebo i ziemia przeminą…” Mat.28,20: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata „. 2 Kor.4,18: „To bowiem, co widzialne, trwa do czasu, natomiast to, co niewidzialne, wiecznie” Ap.21,1- 5:„Oto wszystko czynię nowe”. Izaj. 65,17; 1 Jan.2,17; 2 Piotr.3,10 – 13.
„Wiemy przecież, że nawet jeśli nasz ziemski namiot, w którym przebywamy, zostanie zniszczony, to mamy mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, wieczny w Niebiosach” (2 Kor.5,1).
Dlatego w czasie naszego zmartwychwstania„zostaniemy porwani na obłoki, w powietrze, na spotkanie z Panem (1Tes.4,17; Mat.24,40-41; Łuk.17,34-35), aby wejść do Królestwa, przygotowanego od założenia świata (Mat.25,34). .Będzie to „Nowe Niebo i Nowa Ziemia”, „Miasto Święte, Nowe Jeruzalem”, miejsce przebywania Boga z ludźmi (Ap. 21,1 – 3), Świątynia Boga Wszechmogącego i Baranka (Ap.7,9; 21,21 – 23,27). I będą królować na wieki wieków (Ap.22, 5).
Jakie mamy dowody, że człowiek otrzymuje duszę duchową z chwilą powstania zarodka człowieka, a nie w okresie dalszego rozwoju płodu, jak na przykład twierdzą Żydzi i niektórzy teolodzy.
Dusza jest stwarzana przez Pana Boga w momencie zapłodnienia, czyli połączenia komórek rozrodczych mężczyzny i kobiety, niezależnie od okoliczności zapłodnienia.
Stwórca nasz Najdostojniejszy działa tu jako Pierwsza Przyczyna Sprawcza, gdyż inaczej byłoby to ciało zwierzęce. Bowiem uroczyście ogłosił: „Uczynimy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”( Rodz.1,26,27 ).
Obecność nieśmiertelnej duszy w ciele każdego człowieka czyni to podobieństwo realnym i świadczy o nim, gdyż dusza skupia w sobie wszystkie procesy duchowe, całość życia duchowego (wewnętrznego) człowieka. Dzięki temu żadna choroba i niesprawność człowieka, fizyczna czy umysłowa, nie mogą zniszczyć naszego człowieczeństwa i ludzkiej godności. Mądr. 2,23: „Bóg bowiem stworzył człowieka ku nieśmiertelności. Uczynił go na podobieństwo natury swojej.”
W moim widzeniu ( luty 2022 r. ) ujrzałem jak dusza dziecka poczętego opuściła na chwilę swoje ciało ( zarodek ) i patrząc w górę z radością i czułością mówiła: „Jezuniu mój kochany bądź błogosławiony. Pozdrawiam Cię serdecznie.” Warto zaznaczyć, że „twarz” tego zarodka miała wygląd kilkumiesięcznego dziecka już po narodzeniu.
Oznacza to, że dzięki Aktowi Stworzenia duszy przez Boga w chwili poczęcia, każdy człowiek otrzymuje duszę duchową, która zapewnia nam świadomość i życie wieczne. Oznacza to również, że nawet dusza dziecka poczętego po śmierci cielesnej ma pełną świadomość własnego „ja” i rzeczywistości w której się znajduje.
Najważniejszym dowodem na Akt Stwórczy duszy z chwilą zapłodnienia jest Poczęcie Najświętszej Maryi Dziewicy mocą Ducha Świętego i Wcielenie Przedwiecznego Syna Bożego ( Iz.7,14; Mat.1,18-23; Łuk. 1.26-38 ). który w tym momencie przyjął ciało i naturę ludzką, aby dla naszego zbawienia stać się również Synem Człowieczym ( Jan. 5,19-29 ), doświadczonym ”we wszystkim, oprócz grzechu” ( Hebr.4,14-15 ). W ten sposób „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas pełne łaski i prawdy” ( Jan. 1,14 ).
W Akcie tym natura ludzka ( dusza i ciało ) poczętego Dziecka nie została naruszona, lecz przyjęta w całej pełni człowieczeństwa przez wcielonego Syna Bożego, aby w Nim i przez Niego wszyscy ludzie mogli zostać uświęceni i uzdolnieni do życia wiecznego i zmartwychwstania ( Jan. 24-27; Hbr.14-16; 2 Piotr.1,3-4 ).
Moment wcielenia świadczy, że każdy z nas w chwili swego poczęcia, w zarodku, był już człowiekiem z duszą i ciałem, a Bóg jest naszym Stworzycielem, Ojcem i Opatrznością (Ps: 8,5-10; 139; 144,3; Mat. 6,9).
Dlatego życie każdego człowieka od chwili poczęcia jest święte. Zniszczenie zarodka ludzkiego lub płodu jest morderstwem sprzecznym z zakazem Boga: „Nie będziesz zabijał.” ( Ks.W. 20,13 ). Tylko Bóg jest Panem życia i śmierci człowieka ( Rodz.4,10-11; Ps.90,5-6; 39,6-7; Syr.17,1-2; Mat. 10,30; Łuk.12,7 ).
Odebranie życia poczętemu dziecku uniemożliwia jego rozwój osobowy i pozbawia możliwości do czynienia dobra oraz zdobywania zasług w życiu doczesnym Jest to zniweczenie sensu życia człowieka na tym świecie i woła o pomstę do Boga. Mat. 18,14: „Nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych maluczkich;” 25,40: „Zaprawdę (amen !) powiadam wam; wszystko, co uczyniliście jednemu spośród braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście.” „Krew twego brata woła z ziemi do mnie.”( Rodz.4,10).
Rozważając problem transcendencji i nieśmiertelności osoby ludzkiej pamiętajmy, że człowiek to dusza, ciało i duch ( 1Tes.5,23; Rz.8,16), które kształtują cechy osobowe (charakter) każdego człowieka. Dusza (Rodz.2,7) i ciało to realnie istniejące byty istoty ludzkiej.
Duch („ogród Eden”, Rodz. 2,8-25; 3,1-24 ) w powyższym znaczeniu nie jest bytem, lecz funkcją i stanem naszej psychiki. Wynika ze współpracy duszy i ciała człowieka. To „człowiek wewnętrzny”, „serce”, w którym powstają i kształtują się wszystkie nasze procesy duchowe.
1.Samoświadomość, czyli świadomość własnego „ja” oraz zdolność do wyrażania swych myśli, uczuć, oraz dar mowy i jej rozumienie.
- Pamięć, świadomość i rozum (umysł, intelekt ) oraz wiedza.
3.Sumienie i stan łaski uświęcającej, czyli „drzewo życia” ( Rodz. 2,9 ).
- Światopogląd (wiara), uczucia wyższe i wolna wola.
Wyżej wymienione sfery aktywności duchowej człowieka umożliwiają nam rozwój osobowy, społeczny i cywilizacyjny oraz wybór dobra lub zł moralnego ( Rodz.3,8-10; K. Wyj.20,1-17; Pow. Pr.5,6-21; 30, 15,19; Mar. 10,17-21)
Są to „cztery rzeki” ogrodu Eden (Rodz.2,10 ).
Stwierdzenie, że „Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rodz.2,15 ), należy rozumieć jako metaforę, która podkreśla różniące nas od zwierząt, ww. nadzwyczajne wartości życia duchowego ( wewnętrznego ) człowieka oraz potrzebę funkcjonowania i doskonalenia tego życia, zgodnie z zamysłem Bożym ( K.Wyj. 20,1-17; K. Kapł. 11,44-45 ). Dotyczy to również małżeństwa jako związku mężczyzny i niewiasty (Rodz.2,18-25; Mar. 10,6-9; Rodz.1,28 ).
Ofiarowana nam przez Stwórcę wolna wola oraz wolność osobista w wyborach dobra i zła moralnego (prawdy i fałszu) świadczy o naszej prawdziwej godności i wartości, jeśli postępujemy zgodnie z wolą Bożą W tym stanie ducha człowieka Pan Bóg „przechadza się” wśród drzew ogrodu Eden ( Rodz. 3,8 ). Jest to Królestwo Boże w nas i wśród nas ( Łuk.17,21; Mat. 22,34-40; Jan. 8,31-36; 11,25-27; 13,34-35; 15,12-13; ).
Pewnego dnia, gdy pogubiłem się w swoich grzesznych myślach i pragnieniach „wśród drzew ogrodu Eden” (Rodz. 3,8 ), Pan Bóg wspaniałomyślnie przywołał mnie do porządku słowami: „Gdzie jesteś synku” ? (Rodz. 3,9 ).
Sumienie to odpowiedź (Rodz. 3,10,12-13 ) na głos Boga w człowieku, który odwołuje się do naszej moralności ( Rodz. 3,8-9,11,13 ). Jest to budzenie sumienia.
„Drzewo poznania dobra i zła” (Rodz. 2,9,17 ) to w istocie swej prawo moralne ustanowione przez Pana Boga, którego nie wolno ludziom zmieniać i przekraczać (naruszać ), ze względu na nasze własne dobro: „z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.”
Jednak pierwsi ludzie (Adam i Ewa) za podszeptem zazdrosnego i podstępnego Szatana ( Rodz.3,4-6 ) nie chcieli uznać ograniczeń z zakresu dobra i zła moralnego. Uwierzyli złemu duchowi, że „tak jak Bóg” mogą decydować o tym , co jest dla nich dobre, a co złe. Zanegowali w słowach i czynach porządek i ład moralny ustanowiony przez Pana Boga dla ludzkości uznając, że „zakazane owoce” są bardziej atrakcyjne.
Z tego powodu utracili łaskę uświęcającą i inne przymioty ducha oraz zerwali więzy przyjaźni i komunii z Bogiem. Skutkowało to ich śmiercią duchową, czyli niezdolnością do życia wiecznego w Królestwie Bożym ( „prochem jesteś i w proch się obrócisz”). Księga Rodzaju ( 3,14-24 ) obrazowo przedstawia tę sytuację jako „wygnanie człowieka z ogrodu Eden”.
Ten stan grzechu ciężkiego, śmiertelnego, tradycyjnie nazywany jest grzechem pierworodnym, Powtarza się on w dziejach ludzkości zawsze wtedy, gdy nie liczymy się z prawem moralnym ustanowionym przez Pana Boga i postępujemy według własnych upodobań.
Prawdziwym ogrodem Eden jest „przygotowane od założenia świata” Królestwo Boże, czyli Niebo ( Mat. 25,34; 1 Piotr. 5,14 ), do którego uzdalnia ( Królestwo Boże w nas i wśród nas ) i prowadzi wszystkich ludzi dobrej woli, Jezus Chrystus ( Jan. 14,6 ). On został „przewidziany przed stworzeniem świata” ( 1.Piotr 1,4,9,11,18-20 ), aby, gdy nadejdzie” pełnia czasu” ( Jan. 1,4; Rzym. 1,3-5; Gal. 4,4; Efez. 1,7-10 ) przez Niego i w Nim wszyscy zostali pojednani z Bogiem i mieli „otwarte wejście do wiecznego Królestwa naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” ( 2.Piotr. 1,11; Rzym. 5,10-11; 8,10-11; 2.Kor.5,17-21; Kol. 1,19-23 ).
Dla większej jasności i zrozumienia problemu duchowości człowieka, trzeba tu przypomnieć i wyjaśnić, że nasze myśli oraz świadomość są niematerialne i mają charakter duchowy. Dusza dzięki samoświadomości (świadomości własnego „ja”) i świadomości, która odnosi się do obiektywnie istniejącej rzeczywistości, umożliwia nam myślenie abstrakcyjne, do którego nie są zdolne zwierzęta. Myślenie abstrakcyjne, nasza wyobraźnia i umiejętności zapewniły ludzkości ogromny rozwój materialny i techniczny oraz kulturowo-cywilizacyjny. Przez myślenie abstrakcyjne (w odróżnieniu od myślenia konkretnego, obrazowego ) trzeba rozumieć myślenie logiczno-pojęciowe i wyobrażeniowe w procesie poznawczym różnych bytów i zjawisk oraz w działaniu, np. w czasie nauki lub pracy.
Myślenie człowieka jest słowno-pojęciowe i znaczeniowe. W procesie myślenia posługujemy się słowami i nazwami, które zawierają w sobie określone informacje zapisane w mózgu i utrwalone w naszej pamięci. Można powiedzieć, że mózg jest narzędziem duszy, która kierując się wolną wolą, świadomie i celowo kreuje nasze myślenie. Bez zdrowego i sprawnego mózgu nie możemy myśleć. Lecz bez duszy duchowej bylibyśmy tylko bardziej inteligentnymi zwierzętami.
Powyższe fakty uzmysławiają nam, że człowiek wraz ze swą anatomią i fizjologią oraz duszą duchową jest Arcydziełem Stwórcy. Ateiści i materialiści twierdzą, że człowiek nie posiada duszy duchowej, niezbędnej do myślenia, gdyż współczesne badania naukowe przy pomocy elektroencefalografu i innych urządzeń, rejestrują elektrofizjologiczną (bioelektryczną) aktywność mózgu w procesie naszego myślenia. Dlatego, według nich, myślenie zależy tylko od sprawności mózgu.
Błąd w ich ocenie tego zjawiska polega na tym, że aktywność mózgu nie jest jeszcze myśleniem. Sama aktywność naszego mózgu w procesie myślenia, bez udziału duchowej duszy, oznaczałaby dla nas brak świadomości i zwierzęcy poziom takiego myślenia. Lecz żadne urządzenia badawcze nigdy nie będą mogły rejestrować procesów myślowych, które dzięki duszy duchowej dokonują się na poziomie duchowym.
Natomiast moja wiedza dotycząca tego tematu wynika z nadprzyrodzonych doświadczeń mego życia, co umożliwia mi świadczenie prawdy o tym, czego nie można wykryć żadnymi urządzeniami technicznymi i badaniami naukowymi.
W dziewiętnastym wieku, tak zwani „materialiści wulgarni” twierdzili podobnie, że myśli ludzkie są materialne. Poglądy te krytykowali nawet twórcy ideologii komunistycznej i „socjalizmu naukowego (?).”
Po śmierci biologicznej ciała, dusza posiada ciało duchowe, Dzięki temu w dalszym ciągu dysponuje wyżej wymienionymi władzami i przymiotami ducha. Dzięki nim zachowuje życie oraz osobowość człowieka zmarłego. Ludzie, którzy w życiu doczesnym obciążeni są niepełnosprawnością fizyczną i umysłową, po opuszczeniu chorego ciała stają się duchami i uwalniają się od tych braków.
W ten sposób każdy człowiek w czasie zmartwychwstania będzie posiadał swoje ” ja”, czyli własną tożsamość i osobowość. Dlatego Jezus Chrystus powiedział: Duch daje życie. Ciało na nic się nie zda ( J.6,63; Łuk.23,46 ); Mat.10,28: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który duszę i ciało może zatracić w Gehennie.”
W lutym 2010 r. modliłem się w intencji beatyfikacji siostry zakonnej, która w czasie drugiej wojny światowej została rozstrzelana jako zakładniczka, aby w ten sposób ratować życie innych ludzi. Po modlitwie usłyszałem jej słowa, wypowiedziane nieziemsko pięknym głosem: Duch życia mojego nie gaśnie i nigdy już nie zgaśnie.
Czy człowiek bez duszy duchowej, mógłby po śmierci należeć do Pana ? Czy Chrystus mógłby panować nad umarłymi, gdyby po śmierci biologicznej cały człowiek w proch się obracał ? ( Rzym.14,8-9; 1.Piotr. 3,19-20; 4,5; Apok. 20,4-6 ). „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych” ( Mat.22,32 ).
Świadectwo wiary.
Mój Ojciec Stefan zmarł w połowie marca 1970 roku. Na wiele miesięcy przed jego śmiercią ( gdy wydawało się nam , że jest zdrowy ) powstał we mnie obraz z pogrzebu Taty. ukazujący pewne jego szczegóły. Lecz w owym momencie tego przedziwnego zjawiska, poznałem jedynie, że dotyczy to kogoś z mojej rodziny, bez wskazania na konkretną osobę. Nie przypuszczałem wtedy, że będzie to pogrzeb mego Ojca.
Widziałem siebie, jak od pewnego charakterystycznego miejsca, szedłem do kościoła parafialnego, gdzie była trumna z ciałem zmarłego Taty. Widziałem aurę jaka była w tym dniu oraz dość grubą warstwę śniegu wokół. Widziałem również innych uczestników pogrzebu, którzy jechali do kościoła na wozach konnych i saniach. Ja wraz z kilkoma członkami rodziny, jechałem wozem.
Gdy byliśmy kilkaset metrów od kościoła, pomyślałem, że wszystko się zgadza bardzo dokładnie z tym co wcześniej widziałem, z wyjątkiem pewnego szczegółu. Dojeżdżaliśmy do miejsca, od którego miałem iść pieszo do tego kościoła, a ja jadę wozem. Zdążyłem to pomyśleć, gdy koń, który ciągnął wóz, nagle zatrzymał się. Było to dokładnie w tym miejscu, od którego miałem iść do kościoła. Przyczyną było to, że jadące przed nami sanie stanęły w miejscu.
Moja Mama, która wraz z kilkoma osobami jechała na tych saniach, zeszła z nich, podeszła do nas i powiedziała mi tak: „ Geniu, zejdź z tego wozu i zrób miejsce dla ciotki A. bo wiesz, że jest kulawa i nie może chodzić. Sanie dalej nie pojadą, bo szosa jest wyjeżdżona.” I rzeczywiście, od tego miejsca widać było czarny asfalt na jezdni.
„Przymuszony” w ten sposób przez mamę i zaistniałą sytuację, zszedłem z wozu, aby zrobić miejsce dla ciotki A. i pójść do kościoła pieszo. Tak spełniło się dokładnie wszystko, co dał mi Pan Bóg wcześniej poznać.
Jest to nadprzyrodzony dar widzenia i słyszenia rzeczy przyszłych lub takich, które dzieją się w danej chwili, lecz są zakryte dla innych. Dotyczy to również niektórych sformułowań, które używam w niniejszym przesłaniu. W tym przypadku są to jakby podpowiedzi i poprawki Ducha Świętego, który dzieło to prowadzi. Za ten wspaniały dar i pomoc, niniejszym bardzo dziękuję Ci, Boże mój !
Kilka dni po pogrzebie, usłyszałem niespodziewanie głos Ojca i słowa ; „synu mój kochany, módl się teraz za mnie, jak ja przedtem modliłem się za ciebie”. Natychmiast też było mi dane poznać grzech, który popełnił Tato. Było to przekroczenie przykazania Bożego: „Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu swemu kłamstwa jako świadek” ( K.Wyj.20,16 ).
Od tego dnia prawie codziennie odmawiałem modlitwę różańcową w intencji duszy zmarłego Ojca. Kilka miesięcy później miałem sen, w którym ujrzałem Tatę, jak z uniesionymi rękoma w kształcie V i wpatrzony w jasność, która z wysoka nań promieniowała, unosił się ku niej. Zrozumiałem, że został wzięty do Nieba.
Dlaczego uwierzyłem, że mój Ojciec prosi mnie o modlitwę, gdyż jest duszą czyśćcową, a sen pochodził od Boga i przedstawiał prawdę? Ponieważ wszystko, co dotyczyło pogrzebu Taty i wcześniej było mi dane poznać, spełniło się bardzo dokładnie na sposób fizyczny.
Czyściec.
W czerwcu 2022 r. pewna dusza czyśćcowa – kobieta, która już wiele zrozumiała – przekazała mi następującą przestrogę: „Nie można żyć grzesznością, lecz świętością.” Aby wejść do Królestwa Bożego, potrzebny jest jeszcze szczery żal za popełnione zło, czyli za wszystkie grzechy jako niezbędny warunek zbawienia: Mat. 5,26; Łuk. 12, 58-59.
Świadectwo wiary.
Pewnego dnia, na przełomie 1970/71 roku, uzmysłowiłem sobie, że już dość długo modlę się za zmarłego Ojca. Dlatego postanowiłem w tym dniu odmówić modlitwę różańcową w intencji dziadka Józefa, który zmarł w marcu 1953 roku, gdy miałem trzynaście lat. Oznacza to, że od jego śmierci do tego czasu upłynęło prawie osiemnaście lat.
W nocy obudziłem się, aby pójść do łazienki. Po chwili wróciłem i usiadłem na tapczanie, myśląc o jakiejś błahej sprawie. Pokój był jasno oświetlony stuwatową żarówką i byłem w nim sam. Za chwile miałem zamiar wstać i zgasić światło. Dlatego spojrzałem na kontakt (przełącznik prądu ), który znajdował się kilka metrów ode mnie, obok otwartych drzwi do przedpokoju. W tym momencie zobaczyłem tam stojącego człowieka. Cały był przezroczysty. Tylko twarz i kontury jego sylwetki były jakby z wody i dlatego mogłem go zobaczyć. Dzięki temu poznałem, że to dziadek, w intencji którego wieczorem odmówiłem modlitwę różańcową.
Wtedy błyskawicznie zbliżył się do mnie i poczułem na całym ciele jakby jego uścisk. Z trudem oddychałem i dlatego położyłem się na tapczanie. W myślach dziękowałem mu za przybycie i znak, że żyje oraz prosiłem, aby uwolnił mnie z tego uścisku, bo ledwo oddycham. Po chwili wszystko minęło i nie zobaczyłem już Dziadka.
Świadectwo wiary.
W październiku 1975 roku, z powodu komplikacji porodowych żony, która była w ósmym miesiącu ciąży, zmarł syn Wincenty. Pewnego dnia, kilka miesięcy przed tym tragicznym wydarzeniem, odmówiłem modlitwę różańcową w intencji dziecka, które ma się urodzić. Prosiłem Pana Boga, aby uświęcił je już w łonie matki, czyli mojej żony.
W nocy, tej samej doby, miałem sen, który pochodził od Boga ( Mądr. Syr. 34,6 ). Po raz pierwszy i jedyny przyśnił mi się Pan Bóg. Na błękicie nieba, jakby na portrecie, ujrzałem postać Dostojnego Starca widocznego do połowy. Z lekko pochyloną głową i szeroko otwartymi rękoma spoglądał niżej, w dół. Miał na sobie białą szatę i czerwoną wierzchnią, jakby pelerynę.
Na tle czerwonej szaty zobaczyłem nagiego chłopczyka, przepasanego przez prawe ramię, piersi i biodro czerwoną szarfą z kokardką. Usłyszałem też głos:„ Pan Bóg Najwyższym Lekarzem”.
To, co widziałem dotyczyło syna Wincentego, który zmarł śmiercią męczeńską w łonie matki. Natomiast słowa odnosiły się do sytuacji w jakiej znalazła się żona z powodu komplikacji porodowych.
Z powodu utraty dużej ilości krwi i braku właściwej grupy krwi potrzebnej do transfuzji, żona przez okres dłuższy niż pięć minut, była w śmierci klinicznej. Mimo, że był to mały szpital na prowincji i nie był przygotowany do tak skomplikowanej i nagłej operacji jaką miała żona, po dwóch tygodniach całkowicie powróciła do zdrowia.
Kilkanaście dni po śmierci syna i powrocie żony ze szpitala usłyszałem słowa:: „on jest teraz jednym z duchów świętych w Niebie”. Słowa te uznaję za prawdziwe, ponieważ sen pochodził od Boga i sprawdził się bardzo dokładnie.
Jakie wnioski wynikają z tych zdarzeń w moim życiu ?
- Każdy człowiek ma duszę duchową, która zapewnia mu „życie po życiu” w ciele duchowym.
Pan Bóg zna dokładnie losy każdego człowieka, od jego poczęcia do śmierci. - Życie i śmierć człowieka zależą od Pana Boga.
- Pan Bóg może kierować zachowaniami człowieka, aby wypełniła się Jego wola.
- Pan Bóg jest Sędzią żywych i umarłych. Po śmierci biologicznej, każdy jest sądzony za swoje czyny.
- Do nieba idą te dusze, którym grzechy zostały darowane.
- Dusze „czyśćcowe” potrzebują i oczekują naszych modlitw, gdyż po śmierci biologicznej nie ma już czasu zasług i łask.
- Pan Bóg jest Najwyższym Lekarzem naszych ciał i dusz.
- Modlitwy przyjęte przez Pana Boga mają wielką moc, jeśli są zgodne z Jego wolą.
- Dusze dzieci zmarłych przed narodzeniem ( porodem ) Pan Bóg przyjmuje do Nieba, gdzie są „duchami świętymi”, czyli Aniołkami.
- Plany i zamiary Boże zawsze dokładnie się spełniają.
- Pan Bóg panuje nad czasem, przyrodą i wszystkim co stworzył.
MOJE MODLITWY:
Panie Boże, Ojcze Wszechmogący,
Dziękuję Ci za życie moje i za wszystko.
Ojcze Przedwieczny,
Boże mój kochany,
Dziękuję Ci za Twoją łaskę nadprzyrodzoną.
Przyjm ciało i duszę moją.
Uwolnij mnie Jezu z powłoki cielesnej, kiedy zechcesz.
Ojcze Wszechmogący Boże,
Życie Ci oddaję, ciało i duszę moją.
Przyjm na wieki, Panie mój.
Wielka jest chwała Twoja Panie i wieczne jest Twe królowanie.
Szczęśliwy kto nie zna kaźni, kto w twojej żyje przyjaźni.
Boże zaspokój pragnienia serca mego.
Boże daj nam błogosławione życie z Tobą.
11. Złe duchy są wśród nas!
Dla lepszego zrozumienia problemu złych duchów, zwracam również uwagę w tym temacie na inne, bardzo ważne prawdy naszej wiary dotyczące: sumienia, miłości, grzechu i jego skutków, sprawiedliwości Bożej oraz o Ogrodzie Eden.
Wyjaśniam przyczyny buntu pewnej części Aniołów, którzy stali się złymi duchami. Zwracam uwagę na karę, którą poniosły złe duchy z powodu ich nieposłuszeństwa i grzesznych czynów przeciwko ludzkości. Uzasadniam, że złe duchy i „świat zła” w czasie Sądu Ostatecznego poniosą karę „wiecznego ognia,” czyli przestaną istnieć, staną się nicością. Wyrażam pogląd, że złych duchów ciągle przybywa i dlatego zagrożenie z ich strony jest coraz większe.
Nazwy złych duchów w Piśmie Świętym są różne. Szatan, Diabeł, Lucyfer, Belzebub, to przywódca upadłych i przeklętych przez Pana Boga aniołów ( Rodz. .3,14-15 jako „wąż” ). Ten, który w swej pysze przechwalał się przed Bogiem.
Szatan (z hebr.) oznacza: wróg, przeciwnik, fałszywy oskarżyciel, przeciwstawić się, zwalczać.
Diabeł (z gr.) oznacza: przeciwstawić, poróżnić, powodować zamieszanie i chaos, oczerniać, oskarżać, oszukiwać, zwodzić.
Lucyfer (łac.) oznacza: niosący światło, Jutrzenka, Syn Jutrzenki, Jaśniejący.
Demony to pozostałe zbuntowane i upadłe anioły.
Złe duchy lub duchy szatańskie, diabelskie, to wszystkie upadłe anioły i dusze potępione na usługach piekła.
Oprócz tych nazw istnieje wiele innych nazw i określeń szatana oraz demonów: kusiciel, wróg, kłamca, oskarżyciel, zabójca, duch nieczysty, zły, wielki smok, starodawny wąż, posłaniec szatana, antychryst, książę tego świata, mocarz, anioł ciemności, anioł czeluści, rządca świata ciemności, aniołowie szatana, duchy piekielne.
Moje spotkania i relacje ze złymi duchami.
Pewnej wrześniowej nocy 2013 roku, około godziny drugiej, obudziłem się z powodu bardzo nieprzyjemnego snu, którego inicjatorem był zły duch. Odczułem wtedy dziwną pustkę duchową i zniechęcenie. Natychmiast zrozumiałem, że to wpływ szatana na moją psychikę, który chce mi narzucić swój pesymizm ( Mat.25,41;Ef.6,10-18; Hebr.2,14; Ap.20,10 ).
Postanowiłem się pomodlić, aby pozbyć się intruza. Klęknąłem przed ołtarzykiem i zacząłem odmawiać swoje ulubione Akty Strzeliste. Po około pięciu minutach modlitwy niespodziewanie usłyszałem dwukrotne żałosne i głośne miauknięcia jakby kota, któremu się dzieje jakaś krzywda. Dźwięki te wydobywały się z rogu ( kąta ) pokoju od strony okna. Pomyślałem wtedy, że to jakiś kot na zewnątrz, pod moim oknem, tak miauczy. Otworzyłem okno i stwierdziłem ,że żadnego kota tam nie ma.
Ponownie ukląkłem do modlitwy, aby ją kontynuować. Po kilku minutach takie samo miauczenie usłyszałem w przeciwległym rogu pokoju, które wydobywało się jakby ze stojącej tu szafy. Wtedy zrozumiałem, że to zły duch z woli Bożej ujawnia swoją obecność i w ten sposób manifestuje niezadowolenie i bezsilność z powodu moich modlitw. Mimo to poszedłem sprawdzić czy to nie kot, którego tu również nie było.
Świadom tego, że mam do czynienia ze złym duchem, zacząłem jeszcze gorliwiej się modlić. Po chwili to szatańskie miauczenie usłyszałem po raz trzeci. Tym razem dźwięki te dochodziły z drugiej strony zamkniętych drzwi, które oddzielają mój pokój od przedpokoju. Słyszałem je tak, jakby za tymi drzwiami leżał miauczący kot. I tym razem, wbrew rozsądkowi, otworzyłem te drzwi, aby się upewnić czy to nie kot.
Wynika z tego, że łaska Boża i moje modlitwy skutecznie uniemożliwiają złym duchom dostęp do mnie i nie mogą zrobić mi większej szkody. Dlatego boleśnie odczuwają swoją bezsilność i poniżenie – „Na brzuchu będziesz się czołgał” (Rodz. 3,14). Stąd te żałosne miauczenia, szczekanie i różne dziwne dźwięki, które mogą wydawać złe duch, krążące wokół nas ( Mat.6,13; 1 J.5,18,19 ).
Oto modlitwy, które odmawiałem w tym czasie:
Boże mój, Boże miłowania godny
Któż by Cię opuścił,Któż by Cię nie kochał,
Któż by Cię nie chwalił.
Ty coś stworzył,
Ty coś scalił i ocalił,
Aby Cię agnostyk nawet chwalił.
Ziemia cała Bogu śpiewa,
Niebo całe Bogu śpiewa:
Panie tylko Ty.
Ponad wszystko Ty.
Któż taki jak Bóg,
Stwórca nasz i Wybawca.
Wysławiajmy Pana. Alleluja
Pewnego dnia, w listopadzie 2011 r, kilkakrotnie powtarzałem w/w modlitwę. Wtedy usłyszałem gniewne słowa złego ducha: „ty niewyparzona gębo”, co bardzo mnie ucieszyło.
Boże, nie pozwól aby łaska Twoja była daremna,
Boże nie pozwól aby życie moje było daremne.
Boże nie pozwól abym odszedł z pustymi rękoma.
Ciebie Boże kochać pragnę.
Twą miłością pragnę żyć.
Cały Twój, bez reszty, chciałbym być.
Serce moje weź,
Duszę moją weź,
Serce moje, duszę moją weź.
Panie mój i Boże
Oto dusza moja i ciało.
Przed Tobą je schylam,
I przed Tobą się korzę.
Tyś jest szczęście moje.
Tyś jest miłość moja.
Sanktus, Sanktus, Sanktus.
Modlitwę powyższą należy odmawiać klęcząc oraz w głębokim pokłonie, czołem i dłońmi dotykając podłoża ( ziemi, podłogi ). Jej treść i sposób odmawiania wskazał mi nasz Zbawiciel. Dlatego polecam ją wszystkim na każdy dzień.
Niech będzie Bóg uwielbiony i Święte Imię Jego.
Bogu Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu
Niech będzie cześć i chwała.
Bogu Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu
Niech będzie cześć i chwała.
Teraz i zawsze, na wieki wieków. Amen.
Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie.
Lecz przyjdź i nie zważaj na grzechy moje,
A będę uzdrowiony.
Panie Jezu Ciebie pragnę, Twego serca i miłości.
Przyjdź Panie Jezu.
Obdarz mnie pokojem i łaską i mocą.
Przedwieczny Boże a nasz Ojcze niech nas wspiera Twoje miłosierdzie. Amen.
Przedwieczny Boże a nasz Ojcze niech nas wspiera Twoje miłosierdzie. Amen.
Przedwieczny Boże a nasz Ojcze niech nas wspiera Twoje miłosierdzie. Amen.
Wielbij duszo moja Boga w obecności swojej.
Gloria, Gloria Panu memu, Bogu Wszechmogącemu.
O Panie Jezu Chryste błogosławię Święte Imię Twoje i dzięki czynię Tobie.
Boże oddal od nas Szatana, sprawcę zła na świecie.
Bądź przeklęty diable wstrętny.
Bądź przeklęty diable wstrętny.
Panie Boże ratuj nas.
Panie Boże wspomóż nas.
Matko Niebieskiego Pana,
Któraś przez niego wybrana,
Nie opuszczaj nas.
Matko nasza, Niepokalana Maryjo, ratuj nas błagamy Cię.
Błagamy Cię, ratuj nasze myśli, naszą mowę, nasze czyny,
I nie pozwól, aby Szatan zwyciężył.
Pewnego dnia w lipcu 2016 r. różne obowiązki i zmęczenie uniemożliwiły mi codzienną modlitwę różańcową. Siedząc na tapczanie, zacząłem się modlić dopiero około godziny 23,40.
Gdy po 7-8 minutach klęknąłem, aby kontynuować modlitwę na kolanach, usłyszałem znajomy głos „dyżurnego” złego ducha. Były to powtarzające się kilkakrotne ( 2-4 ) żałosne miauknięcia wokół mnie w czasie trwania tej modlitwy różańcowe
Potwierdza się fakt, że złe duchy najczęściej manifestują swoją obecność w późnych godzinach nocnych.
Zwracajmy większą uwagę na naszą postawę w czasie modlitwy, gdyż od tego również zależy jej skuteczność. Dopiero modlitwa na kolanach zmusiła złego ducha do zdradzenia swej obecności przez wydawania żałosnych dźwięków, które były wyrazem jego bezsilności i zawodu, że zmobilizowałem się do tej modlitwy.
Potwierdza to również, że modlitwy różańcowe bardzo przeszkadzają złym duchom realizować ich złe zamiary.
Kilka dni później, o godzinie 3,20, obudził mnie groźny trzykrotny pomruk jakby wielkiego kota. Po głosie i zachowaniu tego ducha szatańskiego poznałem, że nie jest to ten sam, który nawiedził mnie kilka dni wcześniej.
Natychmiast zacząłem odmawiać mój Różaniec Ewangelizacyjny. Jednak zły duch nie ustępował. Ciągle przemieszczał się wokół mnie w pobliży ścian pokoju, wydając co pewien czas takie same trzykrotnie powtarzające się złowrogie pomruki, lecz do mnie nie zbliżał się.
Kilka razy przenikał przez ściany mego pokoju a wtedy słychać go było w sąsiednich pomieszczeniach.
Po półgodzinnej modlitwie przestałem słyszeć odgłosy, które wydawał zły duch. Dlatego uznałem, że odstąpił ode mnie.
Zastanawiałem się z jakiego powodu ten zły duch był tak bardzo rozzłoszczony na mnie. Doszedłem do wniosku, że przyczyną mogło być to, iż w minionym dniu byłem w dwóch kościołach na Mszach Świętych i bardzo nie podobały się mu moje intencje modlitewne.
W istocie, zachowanie tego złego ducha porównać można do lwa ryczącego, który „krąży i szuka, kogo pożreć” ( 1 Piotra 5,8}, Lecz poniżony przez modlącego się człowieka, może wydawać różne głosy i dźwięki.
Zjawisko, które zrelacjonuję miało miejsce w Lublinie, w połowie sierpnia 2006 roku (?). Dzień był ciepły, słoneczny i bezwietrzny. Ponieważ w tym dniu przebywałem w domu, otworzyłem na całą szerokość okno w moim pokoju.
Około południa postanowiłem odmówić moją codzienną modlitwę. Klęcząc przed ołtarzykiem, zacząłem odmawiać tak zwany Różaniec Ewangelizacyjny. Po kilkunastu minutach tej modlitwy odczułem nagle za sobą chłód i charakterystyczny magnetyzm. Na podstawie wcześniejszych doświadczeń wiedziałem, że to zły duch mnie nawiedził i znajduje się kilka kroków za mną.
Odwróciłem się aby go zobaczyć, lecz był dla mnie niewidoczny. Pomyślałem wtedy, że nie będę zwracał na niego uwagi. Niech stoi, a ja będę modlił się dalej. Lecz po kilku minutach modlitwy czułem, że zły duch przesuwa się w kierunku otwartego okna. Wtedy pod wpływem natchnienia, natychmiast podszedłem do otwartego okna, aby zobaczyć co będzie się działo dalej.
W tym momencie zobaczyłem, że od mojego okna zaczął się wir powietrzny, który wywołał ten szatański duch. Trawa pod oknem zaczęła się gwałtownie poruszać z powodu tego wiru, który stawał się coraz szybszy i większy w miarę jak oddalał się w kierunku prostopadłym od budynku.
Po przebyciu około dwudziestu dwóch metrów wirujący szatan dotarł do rosnącej tam od około sześćdziesięciu lat topoli, która przewyższała nasz czteropiętrowy budynek i była drzewem o szerokiej koronie. Mimo tego, jego wir począwszy od dołu bardzo szybko opanował całe drzewo, które mocno zaczęło się trząść.
Następnie gwałtownie skręcił w lewo prawie pod kątem prostym i cały czas mocno wirując przebył około sześćdziesiąt metrów, obejmując swoim wirem napotkane drzewa. Wtedy ponownie skręcił w lewo pod kątem prostym i przebył wśród rosnących tu drzew około pięćdziesiąt osiem metrów do ogrodzenia, które oddzielało ulicę od obszaru zadrzewionego.
Na ostatnim odcinku tego diabelskiego tańca, mniej więcej w połowie odległości, wir ten był tak silny, że nieco mniejsza topola od pierwszej którą napotkał, została wywrócona z korzeniami. Na końcu tej trasy, tuż za ogrodzeniem na poboczu ulicy, rosła niewielka akacja o średnicy pnia około dwudziestu centymetrów. Wir skręcił ją w przedziwny sposób w połowie pnia, w odległości około sześćdziesięciu centymetrów od ziemi. Wokół pnia, w miejscu gdzie nastąpiło złamanie drzewa, widać było podłużne pęknięcia o długości kilkunastu centymetrów.
Tu skończył się ten szatański taniec zniszczenia. Jest rzeczą ciekawą, że oba drzewa były zwalone w prawo i pod kątem prostym w stosunku do drogi, którą przebył zły duch.
Zaiste był to bardzo zły i niezadowolony duch szatański, gdyż bardzo nie podobała się mu moja modlitwa i nie był w stanie mi zaszkodzić (Ef. 6,11-18). W złości zademonstrował jednak swoją niszczycielską siłę w sferze materialnej, dzięki możliwości wykorzystania praw natury, wywołując wir powietrzny, który można nazwać małą trąbą powietrzną, ze względu na jego niszczycielską siłę.
Sposób i okoliczności powstania tego wiru powietrza oraz jego droga (trasa) przebiegu i skutki przekonująco wskazują, że było to zjawisko wywołane przez złego ducha.
Wielka złość i niezadowolenie złego ducha oraz jego bezsilność wobec mnie, gdy się modliłem, świadczą jak bardzo skutecznym orężem przeciwko siłom zła jest Różaniec Ewangelizacyjny. Dlatego w odpowiednim czasie przedłożę go wszystkim, którzy będą chcieli skorzystać z tego rodzaju modlitwy i mieć swój udział w nadprzyrodzonych mocach Bożych
( Rodz.3,15; K.W..17,11; Łuk.10;19; Apok.9 ).
W czerwcu 1985 r. przebywałem w sanatorium w Długopolu, gdyż zachorowałem na wirusowe zapalenie wątroby, które przeszło w stan przewlekły. W czasie tego pobytu starałem się codziennie odmawiać modlitwę różańcową oraz uczęszczać na Msze Święte do najbliższego kościoła.
Pewnego dnia, w czasie modlitwy poprosiłem Pana Boga, abym mógł spotkać i zobaczyć Anioła. Uzasadniałem swoją prośbę mniej więcej tak : Panie Boże dałeś mi łaskę poznania złych duchów, lecz ja jeszcze nigdy nie widziałem Anioła. A przecież zachowuję się dobrze i w odróżnieniu od wielu kuracjuszy, przestrzegam Twoje przykazania.
W nocy miałem sen, który pochodził od złego ducha, o czym jeszcze nie wiedziałem. Ukazano mi panoramę drogi wokół sanatorium, po której prawie codziennie spacerowałem i modliłem się na Różańcu. Usłyszałem również słowa: przyjdź na to miejsce, a spotkasz Anioła. Jednocześnie we śnie ujrzałem to wyznaczone mi miejsce.
Natychmiast się obudziłem i pomyślałem, że jak zwykle jest to jeden z wielu mimowolnych snów, do którego nie należy przywiązywać żadnego znaczenia. Kiedy po południu wyszedłem na spacer to przypomniałem sobie ten sen. Ciągle się modląc, doszedłem do miejsca gdzie miałem spotkać Anioła i dalej do końca drogi, która prowadziła do okolicznych pól uprawnych. Tu zwykle kończyłem modlitwę różańcową. Tak było i tym razem.
Ponieważ zaczął zapadać zmierzch przyśpieszyłem kroku, aby zdążyć przed zamknięciem drzwi wejściowych do budynku sanatoryjnego. Wracając, doszedłem do miejsca gdzie miałem spotkać Anioła. Przez przypadek, a właściwie zrządzeniem Bożym, odwróciłem głowę w prawo. W tym momencie zobaczyłem w powietrzu (Ef.2,2; 6,12,16) nad drzewami ciemny kształt o rozmiarach zbliżonych do dorosłego człowieka, który szybko spadał w moim kierunku, pod kątem około siedemdziesięciu pięciu stopni. Był bez wyraźnego obrysu kształtów i w pewnym stopniu przeźroczysty.
Za chwilę poczułem jak z prawej strony głowy i od góry, wchodzi we mnie ten duch szatański, czyli od strony z której zbliżał się do mnie. Natychmiast całe moje ciało, pod wpływem oddziaływania szatana, odmówiło mi posłuszeństwa. Wszystkie mięśnie zostały naprężone ( napięte ) od razu w maksymalnie nienaturalnym stopniu, czego sam nie byłbym z własnej woli zrobić.
Całe moje ciało z tego powodu stało się bardzo twarde i sztywne. Nie mogłem ruszać rękoma, nogami, tułowiem i głową. Byłem niczym kołek wbity w ziemię, gdyż stałem w całkowitym bezruchu i nie byłem w stanie przesunąć nóg choćby o milimetr. Nie mogłem normalnie oddychać z powodu ściśnięcia klatki piersiowej. Oddychałem z trudem i płytko, a serce biło mi bardzo szybko.
Natomiast mój umysł, wola i uczucia były normalne i nie podlegały wpływowi złego ducha. Dlatego miałem pełną świadomość, że życie moje jest zagrożone, jeśli jak najszybciej nie wyzwolę się z tego szatańskiego uścisku. W myślach zacząłem się modlić, prosząc Pana Boga o ratunek. Jednocześnie starałem się przesuwać do przodu, gdyż nóg nie byłem w stanie oderwać od ziemi. Po około pięciu minutach tej walki ze złym duchem, zdołałem przesunąć się o kilka centymetrów do przodu. Wtedy nagle szatan opuścił moje ciało a ja wróciłem do normalnej sprawności fizycznej.
Stwierdzam, że zły duch mógł w ten sposób zawładnąć moim ciałem, ponieważ wykorzystał do tego mój obwodowy system nerwowy, co wyraźnie czułem w czasie gdy we mnie wchodził
Uznaję również, że to grzech pychy umożliwił szatanowi dostęp do mnie ( Hi. 40,12: K. Prz. 16,5,18; Mat.19,30; 23,12; Łuk.14,11; Jak. 4,12,16 ). Zwracam uwagę na to, że gdy się modliłem zły duch nie miał do mnie dostępu. Dopiero gdy zakończyłem modlitwę różańcową i wracałem do sanatorium, w wyznaczonym miejscu zaatakował mnie ten upadły anioł, aby doprowadzić do śmierci. Jednak Pan Bóg czuwał nade mną, ale dał mi dobrą lekcję pokory, na nasz pożytek zbawienny ( Mat.7,1-3;Rzym. 14,10;Jak.4,11-12 ).
Pewnej nocy w październiku 1982 roku, obudziłem się ze świadomością, że obok mnie znajduje się zły duch, gdyż bardzo silnie odczuwałem jego obecność i oddziaływanie na moją duszę w całym ciele. Wyrażało się to w odczuciu jakby jakiegoś silnego magnetyzmu, który promieniował na mnie od tej niewidzialnej istoty.
Duch ten usiłował mnie odkryć przez szarpanie kołdry, którą byłem przykryty. Wtedy po raz pierwszy przestraszyłem się złego ducha. Jednocześnie pod wpływem Ducha Świętego ( Rz.8, 16,26-27 ) w myślach moich powstały słowa: Jezu, Boże mój kochany, bądź przy mnie i bądź ze mną : J,14,16-17,26; 15,26-27; 16,13; 1 Kor.2,11;12,3; 1 J.2,27;4,2; Jud.020; Dz .Ap. 1,8; 2,17-18. 5,32.. Po tym zawołaniu zły duch natychmiast oddalił się ode mnie.
Na podstawie tego zjawiska, mimo iż trwało krótko, można wydedukować kilka bardzo ważnych wątków.
W opisanym powyżej wydarzeniu najważniejsza jest treść tego egzorcyzmu, który wskazuje, że Jezus z Nazaretu jest Osobą Boską oraz naszym Zbawicielem, w imię którego możemy wypędzać i zwyciężać złe duchy: Mat. 10,1; 12,28; 17,18; Mar :16,17; Łuk.9,1; Dz.Ap.16,17..
Zwracam również uwagę na to, że w tym przypadku obecność złego ducha odczuwałem jedynie duszą duchową, a nie ciałem. Ten przypadek świadczy o tym, iż wrażliwość duszy człowieka na tego typu „magnetyzm duchowy” wynika z faktu, że wszystkie istoty duchowe zbudowane są z podobnej niematerialnej substancji. Dlatego dusza duchowa nie podlega prawom materii i jest dla nas niewidoczna mimo, że realnie istnieje w ciele każdego człowieka.
Przypadek ten oraz dotychczasowe moje doświadczenie upoważniają mnie do twierdzenia, że „magnetyzm duchowy” jest rodzajem energii duchowej, którą w różnym stopniu posiadają wszystkie duchy, stosownie do indywidualnych cech osobowych. Dotyczy to również duszy każdego człowieka. Stwierdzam także, że istoty duchowe są również przestrzenne i trójwymiarowe.
W sierpniu 1965 r. przebywaliśmy na obozie spadochronowym w pobliżu lotniska wojskowego Szymany k. Szczytna. Mieszkaliśmy pod namiotami w dużym kompleksie leśnym i wśród jezior. Teren, pogoda i otoczenie były wspaniałe.
Moja narzeczona I. ( późniejsza żona ), którą poznałem w czasie studiów w Krakowie, miała w tym okresie wakacje. Dlatego przyjechała mnie odwiedzić.
Dowódca jednostki wojskowej wyraził zgodę, abym w czasie od capstrzyku do pobudki mieszkał z narzeczoną w najbliższym gospodarstwie letniskowym.
Jednak przez pierwsze dwie noce musieliśmy spać w stodole na poddaszu i na sianie, gdyż przeznaczony dla nas pokój był jeszcze zajęty. To nam oczywiście w niczym nie przeszkadzało i było swoistą atrakcją.
W czasie drugiej nocy, dokładnie o godzinie dwudziestej czwartej ( zdążyłem spojrzeć na zegarek ), obudził mnie jakiś hałas, jakby kołatanie lub klekotanie, które coś powodowało i z drugiego końca poddasza zbliżało się do nas z szybkością idącego człowieka.
Po chwili ujrzałem, że to „coś” unosi się w powietrzu i w ciemnościach poddasza wygląda jak bielejące kości trupiej czaszki oraz dwóch skrzyżowanych ze sobą piszczeli pod nią. To „coś” było w ciągłym ruchu obrotowym i uderzając o siebie , wydawało te dziwne dźwięki.
Gdy zobaczyłem tę zjawę od razu zrozumiałem, że jest to zły duch, który na chwilę zawisł nad nami a następnie opuścił się na moją klatkę piersiową. Wtedy przestałem go widzieć, lecz natychmiast odczułem jego dziwny „ciężar” i ucisk na piersi. To działanie złego ducha uniemożliwiało mi normalne oddychanie i pracę serca, które biło szybko oraz krępowało moje ruchy. Mogę powiedzieć, że byłem fizycznie obezwładniony przez tego złego ducha.
Modliłem się, prosząc Pana Boga i Jego świętych o pomoc. Po kilku minutach ( 4-5) tego ucisku, zły duch uniósł się w górę. Wtedy znów go ujrzałem, ponieważ przyjął poprzedni wygląd. Za chwilę oddalił się od nas w kierunku otwartych drzwi wejściowych na poddaszu stodoły, gdzie zniknął mi z oczu.
W tym czasie obudziła się moja narzeczona. Powiedziałem jej wszystko co się przed chwilą wydarzyło i spytałem czy również odczuła to co ja. Odpowiedziała, że nic nie słyszała i nic nie widziała. Ale odczuwa duszność i brak powietrza, co było bez wątpienia skutkiem oddziaływania złego ducha na jej organizm.
Z tego powodu podeszliśmy do otwartego wejścia na poddasze, gdzie narzeczona wychyliła się na zewnątrz i zaczęła głęboko oddychać. Natomiast ja rozglądałem się, czy w pobliży nie ma tego szatańskiego ducha, gdyż księżyc świecił bardzo jasno.
Ponieważ nigdzie go nie zobaczyłem uznałem, że oddalił się od nas i będziemy mieli spokój.
Lecz nagle myśli moje i wola zostały poddane bardzo mocnej sugestii, abym zepchnął tę dziewczynę w dół gdy tak się wychyla, to spadnie i zabije się. Powiem wtedy, że za bardzo się wychyliła i dlatego spadła, a ja znajdę sobie inną dziewczynę, lepszą i ładniejszą.
Chociaż myśli te były moje, bo powstawały w mojej głowie, zrozumiałem, że zły duch nas nie opuścił, tylko stał się niewidoczny. W ten sposób, przy pomocy w.w. „argumentów”, przymusza mnie i kusi czyli namawia do popełnienia zabójstwa, co w tych warunkach i okolicznościach było bardzo łatwe. Wystarczył jeden ruch mojej ręki, aby tak się stało.
Lecz zamysł ten był całkowicie sprzeczny z moim sumieniem i intencjami wobec tej dziewczyny. Dlatego byłem pewien, że w ten negatywny sposób oddziałuje na mój umysł i wolę zły duch, którego wcześniej widziałem (J.8.44).
W tej sytuacji , uciekając się do pomocy Pana Boga, wytężyłem wszystkie siły psychiczne i duchowe, aby tę pokusę odeprzeć. Po kilku minutach (5-6) duchowej walki z niewidzialnym złym duchem przezwyciężyłem pokusę, gdyż jego sugestie i wpływ na mnie ustały a ja odczułem wielką ulgę.
Nie wszystkie nasze myśli zależą od nas. Lecz te, które wybieramy i akceptujemy świadczą o nas.
Moje wnioski z tego spotkania ze złym duchem są następujące.
Pan Bóg dopuścił do ataku tego złego ducha na mnie i kuszenia, ponieważ grzeszyłem przeciw przykazaniu „nie cudzołóż” ( Ks.Wj. 20,14; Mar.7,20-23; Rz.6,12,13; Ef.2.3; 1 J.2,16 ). Jeśli grzeszymy to otwieramy się na działanie złych duchów, które wykorzystują takie okazje i sytuacje przeciwko nam ( 1P 5,8 ). Skutki tego mogą być dla nas jak najgorsze.
Łaską od Pana Boga było to, iż wcześniej mogłem zobaczyć tego ducha nieczystego. Dlatego wiedziałem, że jestem atakowany przez niego. Ułatwiło mi to zajęcie właściwej postawy do odparcia jego szatańskiej pokusy. Jednak złych duchów przeważnie nie widzimy i dlatego łatwiej im ulegamy (Ef.1,3-14; Kol.1,13-15).
Okazje i okoliczności sprzyjające możliwości popełnienia grzechu, ułatwiają złym duchom ich podstępne działania przeciwko nam. Dlatego unikajmy takich sytuacji.
Trrupia czaszka i skrzyżowane piszczele symbolizowały grzech ciężki i śmierć, które były domeną tego ducha zła ( Ks. Wj. 20,13;Rz.6,23; Mat. 10,28 ). To co reprezentował on swoim wyglądem i zachowaniem, było zgodne z wolą Pana Boga, abym mógł lepiej zrozumieć działania złych duchów i postępował właściwie.
Nie lekceważmy zagrożenia ze strony złych duchów, gdyż są realną rzeczywistością świata w którym żyjemy. Pamiętajmy o tym w naszych codziennych modlitwach.
Urodziłem się w jednej z najmniejszych wsi w Polsce ( Z. K.), w której mieszkało sto kilkanaście osób. Dlatego wszyscy mieszkańcy znali się dość dobrze.
O jednym z sąsiadów ( J. Sz.) mówiono, że nawiedza go zły duch, ponieważ popełnił świętokradztwo.
Pewnego letniego dnia, gdy miałem jedenaście lub dwanaście lat, moja Mama wybierała się do tych sąsiadów z jakąś sprawą, które łączyły gospodynie w potrzebie. Wykorzystując okazję, powiedziałem Mamie, że pójdę z nią, aby przekonać się czy to prawda co mówią ludzie o tym sąsiedzie. Zastaliśmy ich w kuchni. Gospodyni krzątała się po domu a jej mąż stał przy kuchni i pilnował tego co się gotowało.
Gdy weszliśmy to celowo stanąłem przy tym sąsiedzie, aby dokładniej mu się przyjrzeć. Niczego nienormalnego w jego wyglądzie i zachowaniu nie zauważyłem. Mama spytała sąsiadkę jak się czuje jej mąż. Odpowiedziała iż zawsze mówi, że ktoś ciągle go nachodzi. Na jej pytanie, kto to jest, odpowiada niezmiennie: „a łun” ( a „on” ).
Po kilkunastu minutach naszego pobytu i rozmowy dwóch sąsiadek, człowiek ten spojrzał w okno i powiedział; „już idzie”. Na pytanie żony, kto idzie, odpowiedział: „ a łun”. Po chwili ze strachem w oczach spojrzał na otwarte wejście do kuchni. Zobaczyłem, że twarz mu się zmienia, jakby kurczy. Od tej chwili zaczął mówić i zachowywać się jak człowiek nienormalny, chory umysłowo.
Przestraszony zachowaniem tego sąsiada, wróciłem zaraz do domu. Nie miałem już wątpliwości, że tego nieszczęśliwego człowieka nawiedza zły duch, który w niego wstępuje i wtedy powoduje jego nienormalne zachowanie. Wynika z tego, że ten zły duch miał wpływ na psychikę sąsiada, czyniąc go czasowo niepoczytalnym.
Jest rzeczą ciekawą, że zły duch nie przebywał stale w tym człowieku, lecz opuszczał go i ciągle wracał, jakby na spoczynek w jego ciele, które było dla niego mieszkaniem.
Zdarzenie to było dla mnie dowodem, że istnieje jeszcze inny świat, który jest dla nas niewidoczny, świat duchowy. W dalszym mym życiu nigdy nie zwątpiłem w jego istnienie, a nadprzyrodzone fakty, których doświadczałem, ciągle utwierdzały mnie w tym przekonaniu
W niedzielę 23.07.2017 r. postanowiłem, że w poniedziałek ( 24.bm. ) będę modlił się i pościł oraz prosił Pana Boga, aby przyjął tą ofiarę w intencji uchwalenia oraz przeprowadzenia przez rządzących skutecznej i dobrej reformy sądownictwa w Polsce.
W nocy, około godziny drugiej obudziły mnie groźne pomruki „dyżurnego” złego ducha. Co chwilę mruczał jak rozzłoszczony kot i przemieszczał się przy dwóch ścianach pokoju. W ten sposób krążył obok mnie i dawał wyraz swej złości.
Domyśliłem się, że szatana bardzo rozgniewało to moje postanowienie. Gdy odmówiłem modlitwę różańcową szatan zamilkł. Wtedy usłyszałem w duchu jego słowa z drwiną w głosie: „Megalomania. Cóż za zaszczyt.” Była wtedy godzina 3,10. Słowa złego ducha odnoszą się do mego stwierdzenia z dnia 22.06.2017 r. że mam u Pana Boga szczególny przywilej składania ofiar. Jednak „odwiedziny” i złość szatana oraz jego słowa świadczą o skuteczności takiej ofiary dla zwycięstwa dobra nad złem ( Mat. 13,38;17,21; Jan.8,44
Powyższe zdarzenie ukazuje, że złym duchom bardzo zależy na destabilizacji sytuacji społeczno-politycznej w Polsce i czynią wszystko co mogą, aby zło na co dzień zdominowało nasze życie indywidualne, społeczne i narodowe.
Uwagi końcowe do tematu o złych duchach.
Wyrażam przekonanie, że moje spotkania ze złymi duchami były zaplanowane i kierowane przez Pana Boga dla naszego dobra; abyśmy tego zagrożenia nie lekceważyli, ( 2 Kor.2,11 ). Każde z nich było inne w swym przebiegu, gdyż złe duchy w różny sposób demonstrowały swoją obecność i działanie, lecz wszystkie były pouczające.
Szatan i jego „aniołowie” dążą do zniszczenia ładu moralnego opartego na chrześcijańskich wartościach i spowodowania chaosu duchowego. Dążą do osłabienia naszej wiary oraz chcą nas uczynić niewolnikami grzechu i szatana (piekła), abyśmy byli niegodni Królestwa Bożego. Mają wiele możliwości i sposobów szkodzenia poszczególnym ludziom i całej ludzkości. Oto niektóre z nich, oparte na moim osobistym doświadczeniu.
Mogą nas okłamywać, wprowadzać w błąd.
Mogą wpływać na stan psychiki i uczuć człowieka.
Mogą wywoływać pustką duchową, zniechęcenie, pesymizm, poczucie beznadziejności, itp.
Mogą wchodzić w człowieka i przebywać ( mieszkać ) w nim, aby podporządkować sobie jego ciało i zakłócać normalne funkcjonowanie organizmu, a nawet doprowadzić do śmierci fizycznej.
Mogą negatywnie wpływać na nasze myśli i wolną wolę. Mogą kusić i namawiać do złego poprzez sugestię myślową, aby w ten sposób doprowadzić człowieka do grzechu ciężkiego i śmiertelnego.
Mogą zawładnąć świadomość człowieka i wywołać chorobę psychiczną, a pośrednio również chorobę ciała.
W ograniczonym stopniu mogą wykorzystywać prawa przyrody do wywoływania negatywnych zjawisk przyrodniczych.
W ograniczonym stopniu mogą wpływać fizycznie na różne przedmioty.
Mogą wywoływać nieprzyjemne sny.
Z woli Bożej, w pewnych okolicznościach mogą przyjmować różny wygląd i są zmuszone do wydawania dźwięków, aby w ten sposób manifestować swoją obecność.
Mogą się przemieszczać w różnych kierunkach i przenikać przez zamknięte drzwi, ściany itp.
Kilkakrotnie doświadczyłem obecności przy mnie złych duchów typu męskiego i żeńskiego ( potępionych mężczyzn i kobiet ), które mi złorzeczyły, przeklinały i groziły zemstą z powodu moich modlitw i tego wszystkiego o czym niniejszym piszę. Jeden z nich powiedział ze złością: ”Ten bękart ludzki. Tak wieleśmy przez niego stracili.” Iście było to „towarzystwo z piekła rodem”, pełne nienawiści do Pana Boga i ludzi, którzy Go miłują.
Gdy zastanawiałem się nad problemem działania Ducha Świętego w człowieku, zły duch powiedział: „Jest to mistyfikacja. Czy to ktoś stwierdził. Czy to ktoś potwierdził.”
W styczniu 2014 r. jeden z „dyżurnych” złych duchów, który czyha na mnie aby być oskarżycielem, gdy będę grzeszył ( Hi. 1,9-11; Zach.3,1: Ap.12,10 ), powiedział: „wiemy o tobie wszystko”. Sądzę, że w pewnym stopniu odpowiada to prawdzie, skoro znają nasze myśli, czyny i grzechy. Świadczą o tym powyższe przykłady.
Jest to jednak szatańska uzurpacja atrybutów ( cech ) Wszechmogącego : Hi.42,2; Iz. 40, 26: Mat.19.26; Łuk.1,37 i Wszechwiedzącego: Jz. 46,9-10; 48,6-7; Ezech.10,5; Ps.44,22; 94,11; 139,2-17; J. 2,24-25; Ap.1,19. Boga, który naprawdę wie o nas wszystko .Słowa te miały na celu zastraszenie mnie i zamącenie pokoju Bożego jaki daje nam Jezus Chrystus, który powiedział:” Pokój wam zostawiam. Mój pokój daję wam. Nie taki jak świat daje, ja wam daję. Niech się nie trwożą wasze serca i niech się nie lękają : J.14,27; Ef.2,14; Rz.16,20; Hebr.2,13-14; 1 J.3,8.
Złe duchy, paradoksalnie, przez swoją diabelską działalność mogą przyczyniać się do wzmocnienia naszej wiary i gorliwości w jej wyznawaniu, jeśli doświadczamy tego w łasce Bożej. Ponieważ w ten sposób poświadczają prawdę zawartą w Piśmie Świętym i uzmysławiają nam biegunowo skrajne różnice miedzy Dobrym Bogiem i Jego Świętymi a złem, które reprezentują i czynią duchy diabelskie, gdyż piekło w sobie noszą. Poza tym przezwyciężanie pokus szatańskich jest naszą zasługą u Pana Boga.
Moja modlitwa.
Boże ufam Tobie ( Jz. 40,31; J. 16,33 )
Boś Ty wierny,
Wszechmocny i miłosierny.
Boś Ty grzechów odpuszczeniem
I naszym zbawieniem.
Pamiętajmy, że dusze zbawione w Niebie są jako Aniołowie: Łuk.20,36. Dusze potępione, analogicznie, stają się duchami diabelskimi:Mar.12,25; Łuk.20,35-36; Jan.8,44; 1Jana 3,8; 5,18. .Dlatego można powiedzieć, że złych duchów, niestety, ciągle przybywa i zagrożenie z ich strony jest coraz większe: Rodz.3,15.
„Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, między potomstwo twoje a potomstwo jej”.
Żyjemy w okresie największego zamętu w dziejach ludzkości. Widać to na przykładzie zorganizowanych i grzesznych struktur zła we współczesnym świecie, które zło nazywają dobrem a dobro złem i ten sposób myślenia oraz postępowania narzucają innym ludziom ( Rodz. 3,4-5; Rzym.1,8 -32 ).
Istnienie osobowego zła, którego duch, czyli ” serce” ( Mat.12,34-35; 15,18-19 ) ma cechy szatańskie ( diabelskie ) jest źródłem zła w świecie doczesnym. Bowiem dobro rodzi się z dobra, a zło ze zła ( Mat.7,15-20; Łuk.6,43-45 ).
Lecz „ biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zmieniają ciemność w światło, a światło w ciemność, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz !” ( Iz. 5,20; Ap. 21,8; 22,11-15 ).
Należy również zwrócić uwagę na to, że ludzie religijni, pełni dobrej woli, w walce ze złem dość często nie są zdolni do przyjęcia ewangelicznej zdecydowanej postawy „ tak-tak, nie-nie” ( Mat.5,37 ).
Dzieje się tak, gdy „rozgrzeszamy” złoczyńców z powodu źle pojętej miłości bliźniego, co wyraża się w „miłosiernym” twierdzeniu, że nie walczymy z człowiekiem lecz z jego grzechami, ponieważ Bóg kocha wszystkich. A przecież to konkretna osoba lub instytucja jest źródłem zła. Dlatego po imieniu trzeba ją nazywać i wskazywać.
W Dekalogu Pan Bóg przestrzega nas: „ Ja, Jahwe ( IHWH ), Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym i za występki ojców zsyłam kary na ich dzieci, aż do trzeciego i czwartego pokolenia tak będzie z tymi, którzy Mnie nienawidzą” ( Ks. W. 20,5 ). ”Ponadto przyprowadźcie tutaj moich wrogów, tych, którzy nie chcieli, abym nad nimi panował, i pozabijajcie ich w mojej obecności” ( Łuk.19,27; 2 Kor.5,10; 2 Tes. 1,6-9).
Analizując problemy związane z istnieniem złych duchów, należy również odpowiedzieć na kilka ważnych pytań.
Jakie były przyczyny upadku duchowego i degradacji pewnej części Aniołów, którzy zostali stworzeni jako istoty doskonałe ( Rodz.1,31 ) ?
Jakie grzechy popełnił Szatan i jego „aniołowie” ?
Z Pisma Świętego wynika, że pycha oraz zazdrość w stosunku do Pana Boga i ludzi, którzy zostali stworzeni i powołani do godności większej od anielskiej, do godności Dzieci Bożych, czyli Córek i Synów Boga, była pierwszą przyczyną grzechu i upadku zbuntowanych Aniołów.
Mat.5,34 „Królestwo przygotowane wam od założenia świata.”
Efez. 1,3-14;2,6 „..wybrał nas przed założeniem świata.”
Kol. 1,26 Była to tajemnica zakryta „od wieków i pokoleń.”
1 Jana 3,1 „Zobaczcie jaką miłością obdarzył nas ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy.”
Pycha i brak pokory przerodziła się w zawiść i stała się przyczyną ich buntu. Wszystkie inne grzechy, które popełnili ( i czynią dalej ), są następstwem tego grzechu. W ten sposób Szatan i jego „aniołowie” wyzbyli się sumienia, miłości oraz innych nadprzyrodzonych łask i darów Bożych. Skutkowało to zerwaniem duchowej więzi i przyjaźni z Bogiem, dawcą łask wszelkich.
Sumienie jest odpowiedzią ( Rodz. 3,10,12-13 ) na głos Boga „Gdzie jesteś ?” ( Rodz. 3,9,11,13 ) w „sercu” człowieka ,który nas przynagla do czynienia dobra i unikania zła moralnego. Stan naszej świadomości moralnej świadczy o jakości naszego sumienia. Sumienie chrześcijanina kształtuje znajomość Słowa Bożego, modlitwa i nadprzyrodzone działanie Ducha Świętego.
Sumienie człowieka sprawiedliwego nakazuje oddać Bogu to co Boskie, a ludziom to co ludzkie (Mat.22,21; Rz.13,7 ). Takie sumienie i łaska uświęcająca to „drzewo życia” z ogrodu Eden, czyli Raju ( Rodz. 2,8-9 ). Sumienie Anioła jest jeszcze bardziej wrażliwe i całkowicie ukierunkowane na miłość oraz służbę Bogu.
Miłość oznacza po pierwsze, że się kocha ponad wszystko Pana, Boga swego: całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i ze wszystkich sił swoich. Po drugie, że się kocha bliźniego swego jak siebie samego ( Mat.5,43-48; 10, 37-39; 22,37-40; Mar. 12, 29-33; Łuk.10, 25-37).
U złych duchów miejsce tych wartości i przymiotów zajęła nienawiść do Boga oraz człowieka, powołanego do miłości i szczęścia wiecznego w Królestwie Chrystusowym ( Mądr.2,23-24 ). Dlatego słuszne jest twierdzenie, że złe duchy same uczyniły się takimi jakimi są.
Jest to stan grzechu śmiertelnego, który na całą wieczność uczynił ich kalekami duchowymi, niezdolnymi do poprawy i świętości, gdyż wyparli się Najwyższego Dobra i umiłowali zło. Za karę stracili swoje dostojeństwo i anielskie piękno oraz zostali „ strąceni” z Nieba na ziemię ( Ap.12,7-9 ).
Prorok Ezechiel napisał; „Byłeś odbiciem doskonałości, pełen mądrości i niezrównanie piękny… Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dna twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość… Serce twoje stało się wyniosłe z powodu twojej piękności, znikła twoja przezorność z powodu twego blasku. Rzuciłem cię na ziemię, wydałem cię królom na widowisko… (28,11-17).
U Izajasza w. 14,12-15 czytamy: „Jakże spadłeś z niebios, Jaśniejący, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty który podbijałeś narody? Ty, który mówiłeś w swym sercu: wstąpię na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawię swój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyt obłoków, podobny będę do Najwyższego.”
Zauważmy, że Szatan wystąpił przeciw ludzkości jako kusiciel, zabójca i kłamca, „od początku” stworzenia pierwszych ludzi i „umieszczenia ich” w ogrodzie Eden: Rodz.2,8-9; J.8,44; Mat.10,28; Łuk.12,4-5; 1J.3,8; Rodz.3,1-13. Czyn ten był jednocześnie celowym i świadomym wyparciem się swego Stwórcy, oraz wypowiedzeniem posłuszeństwa Bogu. Z tego powodu Szatan został przeklęty przez Pana Boga oraz skazany na najniższy poziom egzystencji duchowej ( życia duchowego ): Rodz.3,14-15; Łuk.8,30-32; 2P.2,4; Judy 6; Apok.9,1; 20,1-3, aby był deptany przez Świętych Boga ( Rodz.3,15 ). Przekleństwo oznacza, ze również Pan Bóg wyparł się Lucyfera i jego aniołów.
Oznacza to także, że do tego czasu Szatan i jego aniołowie mieli możliwość wykazania skruchy z powodu wcześniejszych grzechów: pychy i zazdrości. Jednak nie ukorzyli się przed swoim Stwórcą i Panem. Namawianie pierwszych rodziców do nieposłuszeństwa i posługiwanie się kłamstwem, potwierdza również ich determinację trwania w nienawiści oraz buncie przeciwko Bogu. Mądr. 2,24: „…poprzez nienawiść diabła śmierć przyszła na świat i doświadczają jej ci, co są z nim związani.”
Wynika z tego, że kara strącenia na ziemię ( poniżenia) nie oznaczała ostatecznego potępienia Aniołów, którzy zgrzeszyli pychą oraz zazdrością wobec Boga, ale była adekwatna do popełnionych grzechów. Była przede wszystkim próbą i szansą dla nich na poprawę oraz odbudowę pozytywnych relacji z Panem Bogiem. Lecz z tej możliwości nie skorzystali. Dlatego na zawsze utracili wszystko, co świadczyło o ich duchowym pięknie, wielkości i znaczeniu w Niebie.
Dlaczego zbuntowani aniołowie nie wzięli pod uwagę tego, że za swoje grzechy otrzymają adekwatną do winy karę ?
Można to wytłumaczyć następująco:
- Uważali, że dzięki swej mądrość, wiedzy i wszystkim innym zaletom oraz możliwościom które posiadali, mogą realizować własne plany ( ? ), bez zgody Pana Boga.
- Sądzili, że Dobry Bóg nie będzie ich karał za nieposłuszeństwo, bo piekła jeszcze nie było. Takie przekonanie umożliwiło złym duchom podjęcie decyzji o zerwaniu więzów przyjaźni z Panem Bogiem w sposób wolny i nieprzymuszony.
- Brak doświadczenia cierpienia i trudów życia mogło być powodem niedoceniania tego wszystkiego, co darmo otrzymali od swego Stwórcy i Pana, a szczególnie szczęścia i miłości, które były ich udziałem od początku stworzenia.
- Aniołowie, podobnie jak ludzie, maja różne cechy osobowe, funkcje oraz wolną wolę i własne dokonania. Mają swoje cechy, swoją tożsamość.
Czym jest piekło ?
Piekło jest stanem ducha ( ” serca” ) i miejscem przebywania złych duchów. Pan Bóg stworzył Niebo i Ziemię ( Rodz.1-2 ), lecz nie piekło. Piekło powstało samo przez się, przez fakt istnienia złych duchów. Piekło jest wszędzie tam, gdzie znajdują się złe duchy.
Czy piekło jest miejscem odbywania kary przez złe duchy ?
Pismo Święte problem ten przedstawia dwojako, np: Łuk. 8,28-32. Część złych duchów przebywa w takim piekle, które ogranicza ich wolność i powoduje cierpienia duchowe. ( 2 Piotra 2,4; Judy 6}.
Pozostałe złe duchy są niejako „na wolności” i krążą po świecie, szukając kogo mogłyby „pożreć” ( 1P. 5,8 ). Jest to dopust Boży, który jest dla nas tajemnicą..I tak pozostanie aż do skończenia świata ( Ap.20,11-15 ), gdy powstanie Nowe Niebo i Nowa Ziemia ( Ap.21,1-8 ).
W tym miejscu należy rozważyć kontrowersyjny i dyskusyjny problem istnienia wiecznego piekła.
- Jak pogodzić Sprawiedliwość i Miłosierdzie Dobrego Boga z istnieniem wiecznego piekła, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów” (Mat. 13, 41-43; Łuk. 13, 27-28), czyli rozpacz, złość i nienawiść, które nie będą miały końca ?
Cierpienia takie, choćby tylko jednej potępionej osoby, byłoby nieskończenie większe od cierpienia wszystkich ludzi żyjących na tym świecie do Dnia Sądu Ostatecznego.
- Czy szczęśliwy byłby w Niebie człowiek mający świadomość, że bliska mu osoba cierpi w wiecznym piekle ?
- Czy Aniołowie i wszyscy zbawieni w Królestwie Bożym, którzy miłują Pana Boga, przestaną być wrażliwi na los potępieńców skazanych na nieustające męki i cierpienie w wiecznym piekle ?
Mimo tego, że jesteśmy ludźmi grzesznymi i niedoskonałymi, to nasza wrażliwość i świadomość wyżej wymienionych problemów wymaga od nas uznania, że piekło nie może istnieć wiecznie. A przecież tylko Bóg jest Dobry (Mar. 10,18).
- Czy po Sądzie Ostatecznym będą mogły współistnieć dwa przeciwstawne „światy”: zbawionych i świętych w Królestwie Bożym oraz złych i potępionych w wiecznym piekle. W jakim celu „królestwo zła” miałoby istnieć po Sądzie Ostatecznym ?
Powyższe argumenty przemawiają za tym, że gdy powstanie „nowe niebo i nowa ziemia” (2 Piotra 3,13; Apok. 21) „świat złych duchów”, czyli piekło, przestanie istnieć, ulegnie unicestwieniu (anihilacji). „A Dzień Pański przyjdzie jak złodziej. Wówczas niebiosa z hukiem przeminą…” (2 Piotra 2,10).
„Kara wiecznego ognia” (Judy 6,7) oznacza całkowitą zagładę (2 Piotra 2, 6); Łuk 20, 35: „Tylko ci, którzy zostaną uznani za godnych udziału w świecie przyszłym i zmartwychwstaniu” osiągną życie wieczne w Królestwie Bożym. Rzym 6, 23 „Zapłatą za grzech jest śmierć, a darem łaski Boga życie wieczne w Chrystusie Jezusie naszym Panu”; Mat. 3,12; Jak. 1, 15; Ps. 37, 10.
Dlatego należy właściwie odczytywać i interpretować Pismo Święte w odniesieniu do problemu wiecznego piekła.
Lecz wszystko co Wszechmogący Bóg uczyni, będzie słuszne i dla nas „bardzo dobre” (Rodz. 1,31).
„Złe duchy są wśród nas”, ciąg dalszy tematu.
Moje „przygody” ze złymi duchami nie ustają. „Dyżurny” zły duch ciągle czyha na mnie. Co pewien czas budzą mnie jego miauknięcia i groźne pomruki wokół mnie. W ten sposób ujawnia swoją obecność również w czasie niektórych moich nocnych modlitw.
Chodzi pewnie o to, abym był ciągle niewyspany i zmęczony psychicznie, co ma negatywny wpływ na samopoczucie i zdrowie człowieka. Jednak sytuacja taka mobilizuje mnie do wzmożonej modlitwy i przypomina o rzeczach najważniejszych.
Szczególnej obecności złego ducha doświadczyłem w dniu 11. 08. 2015 r. Około godziny 3.30 obudziły mnie dziwne dźwięki, które wydobywały się z mojej klatki piersiowej. „Coś” poruszało się w mojej klatce piersiowej i co chwilę zmieniając swoje położenie, wydawało głośne miauknięcia. To „coś” zatykało mi również w czasie wydechu przewody nosowe od strony czołowej. Wtedy słychać było gwizdy. I tak na przemian słyszałem pojedyncze gwizdy lub miauknięcia w zależności od tego, na co w danej chwili oddziaływał zły duch.
Sytuacja w której się znalazłem świadczyła o tym, że gdy spałem ten duch szatański umiejscowił się w mojej klatce piersiowej. Dlatego zacząłem się modlić. Po półgodzinnej modlitwie uświadomiłem sobie, iż moje modlitwy tym razem nie wystarczą, abym mógł uwolnić się od złego ducha. Zacząłem prosić Pana Boga o Jego osobistą pomoc i interwencję. Wtedy prawie natychmiast poczułem, że zły duch mnie opuścił i sytuacja wróciła do normy.
Przypadek ten przekonał mnie, że złe duchy w czasie naszego snu mogą wstępować w ciało człowieka. Mogą również umiejscawiać się w różnych częściach ciała, aby zakłócać normalną pracę organizmu i w ten sposób doprowadzić do choroby.
Gdy myślałem o strzelaniu do niewinnych ludzi i ich zabijaniu, usłyszałem głos wewnętrzny pochodzący od Pana Boga: „Zabroniłem tego czynu” ( K. Wyj. 20.13). Gdy w dalszym ciągu myślałem o przykazaniu Bożym „Nie zabijaj”, usłyszałem „życzliwe” słowa złego ducha: „Nie zamartwiaj się tym”.
3.03.2017r. wieczorem tak pomyślałem: jestem zasmucony, że dziś nie byłem w kościele i jeszcze się nie pomodliłem. Wtedy usłyszałem głos „dyżurnego” diabła: „a ja jestem zachwycony.
Szpony szatana.
W dniu 17.01.2016 r. siedziałem przy stole podparty lewą dłonią o twarz i zastanawiałem się nad treścią rozważań różańcowych, które miałem zamiar napisać.
Nagle, bez fizycznego powodu, dłoń i nadgarstek mojej lewej ręki stały się chłodne. Wtedy dłoń ta rozszerzonymi palcami zacisnęła się na mojej twarzy oraz na czole ipoczułem ostre szatańskie szpony ( w sensie dosłownym ) mimo, że paznokcie miałem krótko obcięte. Działo się to wszystko tak szybko ( kilka sekund ) i niespodziewanie, że nie zdążyłem zareagować fizycznie na to zdarzenie.
Jednak natychmiast zrozumiałem, że to „dyżurny” zły duch w ten sposób wyraża swoje niezadowolenie i nienawiść wobec mnie. Jest również zapowiedzią dalszych złośliwych działań ze strony szatana.
Był to jakby doskok „złego psa”, który ugryzł i zaraz uciekł. Wiemy, że szatan nie ma rogów, kopyt, ogona czy pazurów. „Szpony szatana” są określeniem mówiącym o chęci całkowitego zniewolenia człowieka przez złego ducha.
Powyższe zdarzenia dopuścił Pan Bóg po to, abym przekonał niedowiarków o istnieniu złych duchów i ciągłym zagrożeniu z ich strony, gdyż szatan oraz jego „aniołowie” starają się doprowadzić do zniewolenia i upadku moralnego człowieka przez nieposłuszeństwo Bogu oraz grzech. W ten sposób tracimy łaskę uświęcającą i życie wieczne w Królestwie Bożym: Rodz. 3,1-34; Efez. 6,11-18.
Zastanawiam się dlaczego złe duchy częściej demonstrują swoją obecność w nocy, niż w dzień. Może cisza nocna ma tu swoje znaczenie, gdyż wtedy łatwiej rozpoznać ich działanie. Może również mają wyznaczony „swój czas”, godziny ich szczególnej aktywności.
Powstaje pytanie, w jaki sposób zły duch może wydawać materialne dźwięki, np. kocie miauczenie, mruczenie, gwizdanie, szczekanie, itp. skoro jest duchem ? Zjawiska takie tłumaczę umiejętnością wykorzystania przez nich praw natury w pewnym ograniczonym zakresie. Przykładem tego jest opisane powyżej zjawisko gwizdania oraz wywołanie wiru powietrznego.
Może to być również taki wpływ złego ducha na psychikę człowieka, który wywołuje słyszenie różnych głosów lub słów skierowanych do człowieka. Przykładem tego są powyższe słowa skierowane do mnie.
Zwracam również uwagę, że te nieartykułowane i poniżające dźwięki złe duchy wydają pod wpływem Bożego przymusu: K.Rodz.3, 14-15. Oznacza to, że są pod ciągłą kontrolą Pana Boga i mogą uczynić tylko tyle zła, na ile Wszechmocny Bóg im przyzwoli. Dlatego możliwości duchów szatańskich do czynienia zła są ograniczone i zależą od naszego „TAK” wobec Pana Boga lub szatana.
Dlaczego złe duchy cieszą się, gdy zaniedbujemy się w modlitwie ? Bo wtedy łatwiej i skuteczniej mogą realizować swoje złe zamiary wobec nas.
E G Z O R C Y Z M.
Boże oddal od nas szatana sprawcę zła na świecie.
Bądź przeklęty diable wstrętny.
Panie Boże ratuj nas,
Panie Boże wspomóż nas.
Złe duchy, idźcie precz przeklęci,
Niech Bóg odbierze wam waszą moc.
W imię Ojca i Syna i Ducha
WYRZEKAMY SIĘ SZATANA I WSZYSTKICH SPRAW JEGO.
IDŹ PRECZ SZATANIE !
12. Pan Bóg naszą Opatrznością.
1) Ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem.
Jesienią 1973 roku przebywałem w Bieszczadach. Pewnego pogodnego dnia wybrałem się na rydze, które w tym roku dobrze obrodziły.
Zbieranie grzybów rozpocząłem od podstawy porosłego drzewami stoku nad brzegiem Sanu. Szukając ich, wspinałem się pod górę dość stromego brzegu. W pewnym momencie usłyszałem w prawym uchu głośny i natarczywy dźwięk, jakby syreny alarmowej. Zdziwiony i zaniepokojony tym dziwnym oraz niespodziewanym dźwiękiem, na moment zatrzymałem się. Po chwili doszedłem do wniosku, że jest to znak ostrzegawczy od Anioła Stróża. Uznałem, że w tym miejscu i o tej porze dnia ( było południe ) może to być tylko żmija. Jestem przekonany, że myśli te i moja postawa w tym momencie były inspirowane przez tego Anioła.
Zaraz zauważyłem, że naprzeciw mnie, na wysokości moich oczu i w odległości około metra ode mnie, na niewielkim występie skalnym leży duża brązowa żmija
i obserwuje mnie. Gdybym zrobił jeszcze jeden nierozważny krok, żmija ta musiałaby mnie zaatakować, gdyż nie miała innej możliwości ucieczki jak tylko w dół, czyli prosto na mnie.
Pomyślałem wtedy, że jeśli Pan Bóg ostrzegł mnie przed tym zagrożeniem, to również wybawi mnie od niego. Zacząłem się modlić, prosząc Boga o pomoc w zaistniałej sytuacji. Po chwili żmija błyskawicznie skoczyła w dół, tuż obok mnie, i znikła wśród opadłych liści znajdujących się za moimi plecami. Dzięki ostrzeżeniu i modlitwie minęło niebezpieczeństwo ze strony tej żmii.
2) Zagrożenie ze strony kleszczy.
Jednym z przekonujących przykładów działania Bożej Opatrzności wobec mnie jest ochrona przed kleszczami, których ukąszenie może zakazić krętkami boreliozy i kleszczowym zapalaniem mózgu.
Otóż od dwudziestu kilku lat chodzę na spacery do pobliskiego lasu, gdzie w okresie od wiosny do jesieni występuje dużo kleszczy. Co roku atakowało mnie co najmniej kilkadziesiąt kleszczy, które mogły mnie zakazić tymi bardzo groźnymi dla zdrowia i życia zarazkami.
Lecz zawsze w chwili zagrożenia powstawały we mnie myśli, które kazały mi spojrzeć w określone miejsce, gdzie w danej chwili znajdował się kleszcz. Dzięki temu mogłem w porę usunąć kleszcza, a gdy siedziałem lub leżałem, natychmiast zmieniałem miejsce odpoczynku. Takie zdarzenia zawsze uznawałem za opatrznościowy znak od Wszechmogącego Boga, że czuwa nade mną.
Oceniam, że w okresie tych dwudziestu kilku lat, atakowało mnie w różny sposób kilka tysięcy kleszczy. Lecz mimo tak wielkiego zagrożenia z ich strony, szczęśliwie uniknąłem zakażenia tymi chorobami. Jednak znam ludzi, którzy w tym lesie po ukąszeniu przez kleszcza chorowali na boreliozę lub kleszczowe zapalenie mózgu.
W tym czasie cztery lub pięć razy zdarzyło się, że zauważyłem kleszcza, który był przyssany do mnie, dopiero po dwóch lub trzech dniach. Wtedy brałem zapobiegawczo przypisane mi odpowiednie antybiotyki.
Badania laboratoryjne z tego roku ( 2015 ) na obecność przeciwciał przeciw krętkom boreliozy wykazały, że nie byłem i nie jestem zakażony tymi bakteriami. Nie chorowałem również na kleszczowe wirusowe zapalenie mózgu. Wyniki tych badań zobligowały mnie do napisania niniejszego świadectwa wiary.
Przy okazji oznajmiam, iż doświadczalnie sprawdziłem, że preparaty, które mają odstraszać kleszcze ( kupiłem je w aptece ) są nieskuteczne. To mnie przekonało, że tylko ostrożność i Boża Opatrzność mogą ochronić mnie przed kleszczami. Dlatego w czasie tych spacerów zawsze odmawiam modlitwę różańcową.
Działanie Bożej Opatrzności w moim życiu ukazują także pozostałe świadectwa wiary oraz inne zdarzenia, o których z różnych powodów tu nie piszę. Dlatego wiem, że Pan Bóg wyznaczył mi czas, miejsce i rodzaj śmierci. Według Jego woli to się stanie.
Jednym z elementów Opatrzności Bożej jest również odpowiedzialność ludzka.
Życie zawierzmy Opatrzności Bożej, która jest ewangeliczna: Mat. 10,29-30; Ps. 55,23.
MOJE M O D L I T W Y.
Boże miej mnie w swej opiece.
Boże Opatrzności moja, bądź z nami w naszej codzienności.
Boże mocy nasza i ochrono, przybądź ku pomocy.
O Panie Boże pomocy Twej proszę, ratuj nas.
W ludzkim nieszczęściu i niedoli naszej, dźwignij nas.
Przyjdź nam Boże ku pomocy,
Przyjdź i ratuj, Boże nasz Tato.
13. Panu Bogu „wszystko się udaje.”
Obecnie przedkładam dwa świadectwa wiary, które świadczą o wszechmocy i wszechwiedzy Pana Boga. Ukazują, że Boże zamiary w określonym czasie spełniają się bardzo dokładnie. Są również przykładem Bożej Opieki wobec mnie.
Świadectwo nr 1.
W roku 1965 pełniłem służbę w wojskach powietrzno-desantowych. Ostatni skok spadochronowy wykonałem pod koniec września 1965 roku. Jak miał wyglądać ów skok spadochronowy, było mi dane poznać co najmniej pół roku wcześniej. W mej świadomości powstał obraz tego skoku spadochronowego z pewnymi charakterystycznymi szczegółami i towarzyszącymi mu okolicznościami.
Posiadłem również świadomość, że będzie to mój ostatni skok spadochronowy. Jednak nie wiedziałem jakie przyczyny to spowodują. Dlatego byłem przekonany, że w czasie tego skoku spadochronowego ulegnę jakiemuś śmiertelnemu wypadkowi. Innej opcji nie brałem pod uwagę i nie przewidywałem.
W roku tym wykonałem szczęśliwie osiem skoków spadochronowych z różnych typów samolotów, przy różnych szybkościach i z różnych wysokości oraz w różnych warunkach terenowych. Za każdym razem wiedziałem, że nie będzie to mój ostatni skok spadochronowy, gdyż wszystkie różniły się w szczegółach od tego, który ma być ostatnim.
Dopiero dziewiąty skok spadochronowy, który wykonałem dwudziestego ósmego września 1965 roku, był ostatnim w moim życiu i dwudziesty piątym w mojej „przygodzie” spadochroniarza w wojskach powietrznodesantowych.
Lecieliśmy samolotem transportowym AN-12 i zbliżaliśmy się do lotniska Balice w Krakowie, gdzie miał nastąpić zrzut żołnierzy z wysokości ośmiuset metrów, przy szybkości samolotu 350 km/godz. i z pięciosekundowym opóźnieniem otwarcia spadochronów. W grupie kilkudziesięciu spadochroniarzy byłem ostatnim, który miał wyskoczyć z samolotu. Dlatego stałem przy drzwiach bocznych samolotu. Po ich otwarciu przed lotniskiem zobaczyłem wszystkie charakterystyczne szczegóły, które widziałem wcześniej co oznaczało, że będzie to mój ostatni skok spadochronowy.
Zgadzał się typ dwóch samolotów ( AN-12 ), którymi lecieliśmy oraz ich wzajemne położenie przestrzenne.
Warto zaznaczyć i wziąć pod uwagę, że dwa takie samoloty przyleciały do nas z ZSRR ( miały czerwone gwiazdy ) we wrześniu 1965 roku, w celu przygotowania naszej dywizji do ćwiczeń w ramach Układu Warszawskiego. Dlatego wcześniej nie miałem możliwości nawet ich widzieć.
Był to mój drugi skok spadochronowy z takiego samolotu, po ich przylocie na Balice.
Pogoda oraz chmury nad lotniskiem, charakterystyczne wysokie cumulusy były identyczne jak te, które wcześniej widziałem.
Wygląd szczegółów w terenie pod nami z wysokości na której się znajdowałem w tym momencie, również był taki sam.
Wtedy pomyślałem, że zapewne zginę w czasie tego skoku spadochronowego. Lecz jeśli Pan Bóg tak chce, to niech się tak stanie. Przygotowany w duchu na najgorsze, jak zawsze przeżegnałem się w myślach i wyskoczyłem z samolotu, wykonując prawidłowo wszystkie przewidziane na tę okoliczność czynności.
Zaraz po opuszczeniu samolotu, otworzył się mi samoczynnie i natychmiast spadochron, zamiast po pięciu sekundach lub po wyciągnięciu przeze mnie uchwytu wyzwalającego ( rączki z zawleczką ). Przedwczesne otwarcie spadochronu przy skokach z tego typu samolotu jest bardzo niebezpieczne.
Z powodu bardzo silnego pędu powietrza, które powodowały cztery silniki turbośmigłowe, spadochron gwałtownie napełnił się powietrzem i był odpychany z dużą siłą w kierunku przeciwnym do samolotu, który leciał z szybkością 350 km/godz. Natomiast ja siłą bezwładności, w pierwszej chwili po opuszczeniu samolotu, leciałem do ziemi ale i w kierunku lotu samolotu, w pozycji poziomej. Nagłe szarpnięcie i powstałe naprężenie z tego powodu może uszkodzić kręgosłup lub przerwać rdzeń kręgowy. Ponieważ miałem mocno przyciągniętą uprząż spadochronu do ciała, nic takiego się nie stało. Przynajmniej tak mi się wydawało po ustabilizowaniu się lotu opadającego spadochronu.
Opadając ku ziemi zastanawiałem się, co jeszcze może grozić mi śmiercią.
Pomyślałem o samolocie, który leciał za nami. Lecz przeleciał nade mną w bezpiecznej odległości. Pod sobą zobaczyłem linię wysokiego napięcia i uznałem, że mogę zaczepić o jej przewody Odpowiedni manewr spadochronem pozwolił mi bezpiecznie przelecieć nad nią.
Dalej leciałem prosto na pas startowy lotniska, gdyż wiatr znosił mnie w tym kierunku. Dlatego uznałem, że istnieje możliwość zaczepienie się o lądujący lub startujący samolot. Manewrując spadochronem, wylądowałem kilkadziesiąt metrów od pasa startowego.
Gdy dotknąłem nogami ziemi, silny podmuch wiatru zaczął ciągnąć mnie w kierunku pasa startowego. Szybko ściągnąłem odpowiednie linki spadochronu i „wygasiłem” jego czaszę przed pasem startowym oraz zdjąłem z siebie uprząż ze spadochronem.
Gdy przekonałem się, że jestem cały i zdrowy oraz bezpieczny, pierwsza moja myśl była następująca: „ale się Panu Bogu nie udało”. Wszystko przebiegało tak, jak to widziałem wcześniej, lecz mnie nic się nie stało. Dlatego uważałem, że w dalszym ciągu będę odbywał skoki spadochronowe.
Następnego dnia bardzo wcześnie ogłoszono pobudkę (spaliśmy pod namiotami) aby przygotować się do kolejnego skoku spadochronowego. Wstając odczułem bardzo silny ból kręgosłupa poniżej pasa, który uniemożliwiał mi poruszanie się i schylanie. Na przeglądzie lekarskim przed lotem zgłosiłem lekarzowi te dolegliwości. Z tego powodu nie zostałem dopuszczony do kolejnego skoku spadochronowego.
Do chwili urazu kręgosłupa mój stan zdrowia był bardzo dobry. Posiadałem kategorię zdrowia „A-grupa 1”. Jednak od tego momentu rozpoczęła się moja choroba kręgosłupa, która trwała dziewiętnaście lat. Tak oto spełniła się wola Pana Boga, że ma to być mój ostatni skok spadochronowy.
W tym okresie nastąpiły różne stany zapalne i zwyrodnieniowe kręgosłupa w miejscu zruszenia kręgów. Choroba trwała do roku 1985. Pod koniec tego roku kręgosłup zregenerował się i zmiany chorobowe znikły. Najwyższy Lekarz uzdrowił mnie.
Mówi się, że Pan Bóg pisze prosto na krętych drogach ludzkiego życia. Niniejsze świadectwo jest najlepszym przykładem zależności naszych losów od Bożej Opatrzności.
Wszechmocny i Wszechwiedzący Bóg kierował tymi zdarzeniami w stosunku do ludzi, sprzętu, samolotów, warunków atmosferycznych i innych czynników, które miały wpływ na przebieg wydarzeń, aby spełniła się wizja, którą miałem wcześniej. Znał również nasze wojskowe tajemne plany, w ramach których realizowało się to moje przeznaczenie dotyczące ostatniego skoku spadochronowego i związanym z nim urazem kręgosłupa.. Zna Pan Bóg myśli, czyny i pragnienia serca każdego człowieka.
Zdarzenie to było moją małą ofiarą „ niech mi się stanie” według woli Twojej Panie, dzięki czemu nalegając „w porę i nie w porę” ( 2 Tym. 4,2 ), mogę przedłożyć niniejsze świadectwo wiary.
Świadectwo nr 2.
Dwudziestego dziewiątego kwietnia 1971. roku miałem sen, który pochodził od Boga. Na błękicie nieba ujrzałem utworzony z białych obłoków jakby herb. Prawa jego strona była połową krzyża. Lewa strona przedstawiała stojącego bokiem lwa z groźnie podniesioną łapą i otwartą paszczą, ziejącą ogniem. Miałem świadomość, że to co widzę jest snem.
Kiedy to senne widzenie skończyło się, powiedziałem: „Boże, nic z tego nie rozumiem”. Wtedy jeszcze raz ukazał się mi ten znak. Mimo tego, w dalszym ciągu nie wiedziałem co oznacza to widzenie; jaki jest jego sens i czego ma dotyczyć.
Trzy dni później ( 2 V ), przygotowywałem się do wyjazdu służbowego samochodem ciężarowym do miejscowości H., odległej o 240 – kilometrów.
Gdy rano, około godziny piątej, wyszedłem przed budynek sztabu jednostki wojskowej, nagle dokładnie nade mną zagrzmiało. Byłem tym zaskoczony i zdziwiony, gdyż deszcz nie padał a chmury były rzadkie i wysoko. Nie były to chmury burzowe. Był to pierwszy w tym roku i jedyny w tym dniu grzmot pioruna jaki słyszałem.
Uznałem, że podobnie jak w opisie ewangelicznym ( J. 12,31 ) odbywa się sąd nade mną i jest to znak Boży na tą podróż, gdyż skojarzyłem mój sen z przed kilku dni z piorunem nad moją głową, który błysnął niemalże „z jasnego nieba”. Doszedłem do wniosku że są to znaki gniewu Bożego i zapowiadają karę dla mnie za grzech pychy, bo przypominałem sobie następujące zdarzenie.
W ubiegłą niedzielę ( 26 IV ) szedłem do najbliższego kościoła na Mszę Świętą. Po drodze mijałem troje młodych ludzi, którzy byli ubogo ubrani i niepełnosprawni fizycznie. Trzymając się pod ręce powoli wracali z kościoła do najbliższego domu wypoczynkowego ( sanatorium ).
Mijając ich, pomyślałem z poczuciem wyższości, że tacy jak oni chodzą do kościoła, aby prosić Pana Boga o pomoc, a ja idę modlić się w „czystych” intencjach, gdyż będę dziękował Bogu za wszystko co osiągnąłem i posiadam ( Łuk.18,9-14 ).
W czasie jazdy pogoda była dość dobra. Na niektórych odcinkach drogi jezdnia była wilgotna, gdyż padał drobny i przelotny deszcz. Po przejechaniu mniej więcej połowy odległości do celu, znaleźliśmy się na dość łagodnym zakręcie. Jednak ten odcinek drogi na długości kilkudziesięciu metrów był wilgotny, bo szosa przebiegała przez podmokłe łąki.
Kierowca samochodu, młody i niedoświadczony żołnierz, w porę nie dostosował prędkości jazdy do gwałtownie zmienionych warunków drogowych.
Samochód na zakręcie wpadł w poślizg, a przestraszony kierowca mocno nacisnął pedał hamulca. Z tego powodu samochód obrócił się w drugą stronę, czyli przeciwną do kierunku jazdy. W tym momencie zrozumiałem co oznacza to moje senne widzenie. Postanowiłem wyskoczyć z samochodu, by do tego nie doszło. Chwyciłem za klamkę, aby otworzyć drzwi kabiny. Lecz było już za późno. Samochód staczał się bokiem z dość wysokiego nasypu, a ja wypadłem z kabiny i znalazłem się pod samochodem.
Gdybym nie otworzył drzwi, moja sytuacja nie była by tak dramatyczna jak ta w której się znalazłem. Wtedy nie wypadłbym z kabiny i nie znalazłbym się pod samochodem. Wizja tego wypadku samochodowego by się nie sprawdziła..Lecz z powodu mego zachowania stało się dokładnie to, czego chciałem uniknąć.
Dolna część ciała oraz piersi do połowy i lewa ręka były przygniecione przez samochód. Górna część, głowa oraz prawa ręka były na wysokości otwartej kabiny kierowcy. Dlatego nie zostały przygniecione staczającym się samochodem. Nie zostałem zgnieciony również dlatego, że znalazłem się we wgłębieniu terenowym między podstawą nasypu szosy i płaskiej łąki. Brakowało do tego kilku centymetrów.
Zostałem dość mocno przyciśnięty samochodem i zupełnie unieruchomiony. Z powodu tego położenia oddychałem z trudem i cały czas kapała na mnie benzyna, którą nasiąkał mundur. W każdej chwili mógł wybuchnąć pożar i mogłem zginąć w płomieniach palącego się pojazdu.
Byłem zupełnie bezradny wobec sytuacji, w której się znajdowałem. Kierowca stracił panowanie nad sobą i nie wiedział co ma robić. Ja natomiast byłem całkowicie opanowany i spokojny. Myślałem już o tym, że zaraz spalę się żywcem i zobaczę jak to jest naprawdę na drugim świecie.
Poleciłem kierowcy wyłączyć silnik i wydostać się z kabiny na zewnątrz samochodu. Kazałem mu wziąć podnośnik i podnieść nieco samochód, aby mógł mnie wydostać spod niego. Ponieważ łąka była podmokła a kierowca bardzo zdenerwowany, dopiero po kilkudziesięciu minutach udało mu się to zrobić.
Czułem się dość dobrze, tylko lewą nogę miałem zupełnie bez czucia i nie mogłem nią władać. Była niedziela, dlatego ruch na szosie w tym czasie był bardzo mały. Dopiero po kilku godzinach nadjechał autobus, który przewiózł mnie do najbliższego szpitala, gdzie przebywałem tydzień. Stwierdzono jedynie pęknięcie kilu chrząstek międzyżebrowych. Mocno przygnieciona lewa noga, wieczorem tego samego dnia wróciła do normalnej sprawności.
W czasie wypadku kierowca nie doznał żadnych obrażeń, a samochód nie został uszkodzony i był sprawny technicznie.
Moje wnioski i spostrzeżenia z tego zdarzenia są następujące.
1) To, co przewidział dla mnie Pan Bóg i ukazał we śnie w postaci symbolicznej, spełniło się bardzo precyzyjnie. Złożyły się na to warunki drogowe, pogoda, ukształtowanie trenu, prawa fizyczne oraz samochód będący w dyspozycji kierowcy i jego decyzje oraz moje. Tylko Wszechmocny i Wszechwiedzący Bóg mógł tego dokonać.
2) Nic nie dzieje się bez woli, wiedzy i przyzwolenia Bożego.
3) Nic nie można zrobić wbrew woli Pana Boga, który panuje nad wszystkim, jeśli nie przyzwoli na to. Nie można przeszkodzić Bogu w realizacji jego planów.
4) Pan Bóg zna nasze myśli, pragnienia i naszą przyszłość. Może wpływać na naszą wolę i zachowanie, jeśli uzna taką potrzebę.
5) Brak skromności i pycha to grzech szatański, który bardzo nie podoba się Panu Bogu, gdyż wszystko zawdzięczamy Jego łasce.
Na koniec jeszcze jedna informacja. Przed wyjazdem w tę podróż, pierwszą moją czynnością w tym dniu była modlitwa różańcowa w intencji szczęśliwej jazdy, która w ostateczności tak się zakończyła. Lesz dzięki temu co się wydarzyło w czasie tej podróży, teraz mogę złożyć to bardzo pouczające świadectwo wiary o Bogu żywym i prawdziwym, który jest dobrym Ojcem i Panem każdego człowieka.
Główny sens i morał tych świadectw wiary jest taki jak w tytule: Panu Bogu wszystko się udaje. To co Bóg postanowił spełnić się musi. Amen do zjednoczenia Kościoła Chrystusowego
MOJE MODLITWY
O BOŻE MÓJ,
SERCE SWE TOBIE PRZEDKŁADAM,
MIŁOŚĆ SWĄ CAŁYM ŻYCIEM OPOWIADAM
NIECH BĘDZIE BÓG UWIELBIONY I ŚWIĘTE IMIĘ JEGO.
GLORIA, GLORIA, GLORIA.
CHWAŁA PANU NA WYSOKOŚCIACH, BO JEST DOBRY.
Boże mój kochany, chciałbym świadczyć o Tobie. Tak jak ja pragnę świadczyć o Tobie w mym życiu we wszystkim do końca, tak Ty świadcz o mnie. Amen.
Obecnie przedkładam dwa świadectwa wiary, które świadczą o wszechmocy i wszechwiedzy Pana Boga. Ukazują, że Boże zamiary w określonym czasie spełniają się bardzo dokładnie. Są również przykładem Bożej Opieki wobec mnie.
Świadectwo nr 1.
W roku 1965 pełniłem służbę w wojskach powietrzno-desantowych. Ostatni skok spadochronowy wykonałem pod koniec września 1965 roku. Jak miał wyglądać ów skok spadochronowy, było mi dane poznać co najmniej pół roku wcześniej. W mej świadomości powstał obraz tego skoku spadochronowego z pewnymi charakterystycznymi szczegółami i towarzyszącymi mu okolicznościami.
Posiadłem również świadomość, że będzie to mój ostatni skok spadochronowy. Jednak nie wiedziałem jakie przyczyny to spowodują. Dlatego byłem przekonany, że w czasie tego skoku spadochronowego ulegnę jakiemuś śmiertelnemu wypadkowi. Innej opcji nie brałem pod uwagę i nie przewidywałem.
W roku tym wykonałem szczęśliwie osiem skoków spadochronowych z różnych typów samolotów, przy różnych szybkościach i z różnych wysokości oraz w różnych warunkach terenowych. Za każdym razem wiedziałem, że nie będzie to mój ostatni skok spadochronowy, gdyż wszystkie różniły się w szczegółach od tego, który ma być ostatnim.
Dopiero dziewiąty skok spadochronowy, który wykonałem dwudziestego ósmego września 1965 roku, był ostatnim w moim życiu i dwudziesty piątym w mojej „przygodzie” spadochroniarza w wojskach powietrznodesantowych.
Lecieliśmy samolotem transportowym AN-12 i zbliżaliśmy się do lotniska Balice w Krakowie, gdzie miał nastąpić zrzut żołnierzy z wysokości ośmiuset metrów, przy szybkości samolotu 350 km/godz. i z pięciosekundowym opóźnieniem otwarcia spadochronów. W grupie kilkudziesięciu spadochroniarzy byłem ostatnim, który miał wyskoczyć z samolotu. Dlatego stałem przy drzwiach bocznych samolotu. Po ich otwarciu przed lotniskiem zobaczyłem wszystkie charakterystyczne szczegóły, które widziałem wcześniej co oznaczało, że będzie to mój ostatni skok spadochronowy.
Zgadzał się typ dwóch samolotów ( AN-12 ), którymi lecieliśmy oraz ich wzajemne położenie przestrzenne.
Warto zaznaczyć i wziąć pod uwagę, że dwa takie samoloty przyleciały do nas z ZSRR ( miały czerwone gwiazdy ) we wrześniu 1965 roku, w celu przygotowania naszej dywizji do ćwiczeń w ramach Układu Warszawskiego. Dlatego wcześniej nie miałem możliwości nawet ich widzieć.
Był to mój drugi skok spadochronowy z takiego samolotu, po ich przylocie na Balice.
Pogoda oraz chmury nad lotniskiem, charakterystyczne wysokie cumulusy były identyczne jak te, które wcześniej widziałem.
Wygląd szczegółów w terenie pod nami z wysokości na której się znajdowałem w tym momencie, również był taki sam.
Wtedy pomyślałem, że zapewne zginę w czasie tego skoku spadochronowego. Lecz jeśli Pan Bóg tak chce, to niech się tak stanie. Przygotowany w duchu na najgorsze, jak zawsze przeżegnałem się w myślach i wyskoczyłem z samolotu, wykonując prawidłowo wszystkie przewidziane na tę okoliczność czynności.
Zaraz po opuszczeniu samolotu, otworzył się mi samoczynnie i natychmiast spadochron, zamiast po pięciu sekundach lub po wyciągnięciu przeze mnie uchwytu wyzwalającego ( rączki z zawleczką ). Przedwczesne otwarcie spadochronu przy skokach z tego typu samolotu jest bardzo niebezpieczne.
Z powodu bardzo silnego pędu powietrza, które powodowały cztery silniki turbośmigłowe, spadochron gwałtownie napełnił się powietrzem i był odpychany z dużą siłą w kierunku przeciwnym do samolotu, który leciał z szybkością 350 km/godz. Natomiast ja siłą bezwładności, w pierwszej chwili po opuszczeniu samolotu, leciałem do ziemi ale i w kierunku lotu samolotu, w pozycji poziomej. Nagłe szarpnięcie i powstałe naprężenie z tego powodu może uszkodzić kręgosłup lub przerwać rdzeń kręgowy. Ponieważ miałem mocno przyciągniętą uprząż spadochronu do ciała, nic takiego się nie stało. Przynajmniej tak mi się wydawało po ustabilizowaniu się lotu opadającego spadochronu.
Opadając ku ziemi zastanawiałem się, co jeszcze może grozić mi śmiercią.
Pomyślałem o samolocie, który leciał za nami. Lecz przeleciał nade mną w bezpiecznej odległości. Pod sobą zobaczyłem linię wysokiego napięcia i uznałem, że mogę zaczepić o jej przewody Odpowiedni manewr spadochronem pozwolił mi bezpiecznie przelecieć nad nią.
Dalej leciałem prosto na pas startowy lotniska, gdyż wiatr znosił mnie w tym kierunku. Dlatego uznałem, że istnieje możliwość zaczepienie się o lądujący lub startujący samolot. Manewrując spadochronem, wylądowałem kilkadziesiąt metrów od pasa startowego.
Gdy dotknąłem nogami ziemi, silny podmuch wiatru zaczął ciągnąć mnie w kierunku pasa startowego. Szybko ściągnąłem odpowiednie linki spadochronu i „wygasiłem” jego czaszę przed pasem startowym oraz zdjąłem z siebie uprząż ze spadochronem.
Gdy przekonałem się, że jestem cały i zdrowy oraz bezpieczny, pierwsza moja myśl była następująca: „ale się Panu Bogu nie udało”. Wszystko przebiegało tak, jak to widziałem wcześniej, lecz mnie nic się nie stało. Dlatego uważałem, że w dalszym ciągu będę odbywał skoki spadochronowe.
Następnego dnia bardzo wcześnie ogłoszono pobudkę (spaliśmy pod namiotami) aby przygotować się do kolejnego skoku spadochronowego. Wstając odczułem bardzo silny ból kręgosłupa poniżej pasa, który uniemożliwiał mi poruszanie się i schylanie. Na przeglądzie lekarskim przed lotem zgłosiłem lekarzowi te dolegliwości. Z tego powodu nie zostałem dopuszczony do kolejnego skoku spadochronowego.
Do chwili urazu kręgosłupa mój stan zdrowia był bardzo dobry. Posiadałem kategorię zdrowia „A-grupa 1”. Jednak od tego momentu rozpoczęła się moja choroba kręgosłupa, która trwała dziewiętnaście lat. Tak oto spełniła się wola Pana Boga, że ma to być mój ostatni skok spadochronowy.
W tym okresie nastąpiły różne stany zapalne i zwyrodnieniowe kręgosłupa w miejscu zruszenia kręgów. Choroba trwała do roku 1985. Pod koniec tego roku kręgosłup zregenerował się i zmiany chorobowe znikły. Najwyższy Lekarz uzdrowił mnie.
Mówi się, że Pan Bóg pisze prosto na krętych drogach ludzkiego życia. Niniejsze świadectwo jest najlepszym przykładem zależności naszych losów od Bożej Opatrzności.
Wszechmocny i Wszechwiedzący Bóg kierował tymi zdarzeniami w stosunku do ludzi, sprzętu, samolotów, warunków atmosferycznych i innych czynników, które miały wpływ na przebieg wydarzeń, aby spełniła się wizja, którą miałem wcześniej. Znał również nasze wojskowe tajemne plany, w ramach których realizowało się to moje przeznaczenie dotyczące ostatniego skoku spadochronowego i związanym z nim urazem kręgosłupa.. Zna Pan Bóg myśli, czyny i pragnienia serca każdego człowieka.
Zdarzenie to było moją małą ofiarą „ niech mi się stanie” według woli Twojej Panie, dzięki czemu nalegając „w porę i nie w porę” ( 2 Tym. 4,2 ), mogę przedłożyć niniejsze świadectwo wiary.
Świadectwo nr 2.
Dwudziestego dziewiątego kwietnia 1971. roku miałem sen, który pochodził od Boga. Na błękicie nieba ujrzałem utworzony z białych obłoków jakby herb. Prawa jego strona była połową krzyża. Lewa strona przedstawiała stojącego bokiem lwa z groźnie podniesioną łapą i otwartą paszczą, ziejącą ogniem. Miałem świadomość, że to co widzę jest snem.
Kiedy to senne widzenie skończyło się, powiedziałem: „Boże, nic z tego nie rozumiem”. Wtedy jeszcze raz ukazał się mi ten znak. Mimo tego, w dalszym ciągu nie wiedziałem co oznacza to widzenie; jaki jest jego sens i czego ma dotyczyć.
Trzy dni później ( 2 V ), przygotowywałem się do wyjazdu służbowego samochodem ciężarowym do miejscowości H., odległej o 240 – kilometrów.
Gdy rano, około godziny piątej, wyszedłem przed budynek sztabu jednostki wojskowej, nagle dokładnie nade mną zagrzmiało. Byłem tym zaskoczony i zdziwiony, gdyż deszcz nie padał a chmury były rzadkie i wysoko. Nie były to chmury burzowe. Był to pierwszy w tym roku i jedyny w tym dniu grzmot pioruna jaki słyszałem.
Uznałem, że podobnie jak w opisie ewangelicznym ( J. 12,31 ) odbywa się sąd nade mną i jest to znak Boży na tą podróż, gdyż skojarzyłem mój sen z przed kilku dni z piorunem nad moją głową, który błysnął niemalże „z jasnego nieba”. Doszedłem do wniosku że są to znaki gniewu Bożego i zapowiadają karę dla mnie za grzech pychy, bo przypominałem sobie następujące zdarzenie.
W ubiegłą niedzielę ( 26 IV ) szedłem do najbliższego kościoła na Mszę Świętą. Po drodze mijałem troje młodych ludzi, którzy byli ubogo ubrani i niepełnosprawni fizycznie. Trzymając się pod ręce powoli wracali z kościoła do najbliższego domu wypoczynkowego ( sanatorium ).
Mijając ich, pomyślałem z poczuciem wyższości, że tacy jak oni chodzą do kościoła, aby prosić Pana Boga o pomoc, a ja idę modlić się w „czystych” intencjach, gdyż będę dziękował Bogu za wszystko co osiągnąłem i posiadam ( Łuk.18,9-14 ).
W czasie jazdy pogoda była dość dobra. Na niektórych odcinkach drogi jezdnia była wilgotna, gdyż padał drobny i przelotny deszcz. Po przejechaniu mniej więcej połowy odległości do celu, znaleźliśmy się na dość łagodnym zakręcie. Jednak ten odcinek drogi na długości kilkudziesięciu metrów był wilgotny, bo szosa przebiegała przez podmokłe łąki.
Kierowca samochodu, młody i niedoświadczony żołnierz, w porę nie dostosował prędkości jazdy do gwałtownie zmienionych warunków drogowych.
Samochód na zakręcie wpadł w poślizg, a przestraszony kierowca mocno nacisnął pedał hamulca. Z tego powodu samochód obrócił się w drugą stronę, czyli przeciwną do kierunku jazdy. W tym momencie zrozumiałem co oznacza to moje senne widzenie. Postanowiłem wyskoczyć z samochodu, by do tego nie doszło. Chwyciłem za klamkę, aby otworzyć drzwi kabiny. Lecz było już za późno. Samochód staczał się bokiem z dość wysokiego nasypu, a ja wypadłem z kabiny i znalazłem się pod samochodem.
Gdybym nie otworzył drzwi, moja sytuacja nie była by tak dramatyczna jak ta w której się znalazłem. Wtedy nie wypadłbym z kabiny i nie znalazłbym się pod samochodem. Wizja tego wypadku samochodowego by się nie sprawdziła..Lecz z powodu mego zachowania stało się dokładnie to, czego chciałem uniknąć.
Dolna część ciała oraz piersi do połowy i lewa ręka były przygniecione przez samochód. Górna część, głowa oraz prawa ręka były na wysokości otwartej kabiny kierowcy. Dlatego nie zostały przygniecione staczającym się samochodem. Nie zostałem zgnieciony również dlatego, że znalazłem się we wgłębieniu terenowym między podstawą nasypu szosy i płaskiej łąki. Brakowało do tego kilku centymetrów.
Zostałem dość mocno przyciśnięty samochodem i zupełnie unieruchomiony. Z powodu tego położenia oddychałem z trudem i cały czas kapała na mnie benzyna, którą nasiąkał mundur. W każdej chwili mógł wybuchnąć pożar i mogłem zginąć w płomieniach palącego się pojazdu.
Byłem zupełnie bezradny wobec sytuacji, w której się znajdowałem. Kierowca stracił panowanie nad sobą i nie wiedział co ma robić. Ja natomiast byłem całkowicie opanowany i spokojny. Myślałem już o tym, że zaraz spalę się żywcem i zobaczę jak to jest naprawdę na drugim świecie.
Poleciłem kierowcy wyłączyć silnik i wydostać się z kabiny na zewnątrz samochodu. Kazałem mu wziąć podnośnik i podnieść nieco samochód, aby mógł mnie wydostać spod niego. Ponieważ łąka była podmokła a kierowca bardzo zdenerwowany, dopiero po kilkudziesięciu minutach udało mu się to zrobić.
Czułem się dość dobrze, tylko lewą nogę miałem zupełnie bez czucia i nie mogłem nią władać. Była niedziela, dlatego ruch na szosie w tym czasie był bardzo mały. Dopiero po kilku godzinach nadjechał autobus, który przewiózł mnie do najbliższego szpitala, gdzie przebywałem tydzień. Stwierdzono jedynie pęknięcie kilu chrząstek międzyżebrowych. Mocno przygnieciona lewa noga, wieczorem tego samego dnia wróciła do normalnej sprawności.
W czasie wypadku kierowca nie doznał żadnych obrażeń, a samochód nie został uszkodzony i był sprawny technicznie.
Moje wnioski i spostrzeżenia z tego zdarzenia są następujące.
1) To, co przewidział dla mnie Pan Bóg i ukazał we śnie w postaci symbolicznej, spełniło się bardzo precyzyjnie. Złożyły się na to warunki drogowe, pogoda, ukształtowanie trenu, prawa fizyczne oraz samochód będący w dyspozycji kierowcy i jego decyzje oraz moje. Tylko Wszechmocny i Wszechwiedzący Bóg mógł tego dokonać.
2) Nic nie dzieje się bez woli, wiedzy i przyzwolenia Bożego.
3) Nic nie można zrobić wbrew woli Pana Boga, który panuje nad wszystkim, jeśli nie przyzwoli na to. Nie można przeszkodzić Bogu w realizacji jego planów.
4) Pan Bóg zna nasze myśli, pragnienia i naszą przyszłość. Może wpływać na naszą wolę i zachowanie, jeśli uzna taką potrzebę.
5) Brak skromności i pycha to grzech szatański, który bardzo nie podoba się Panu Bogu, gdyż wszystko zawdzięczamy Jego łasce.
Na koniec jeszcze jedna informacja. Przed wyjazdem w tę podróż, pierwszą moją czynnością w tym dniu była modlitwa różańcowa w intencji szczęśliwej jazdy, która w ostateczności tak się zakończyła. Lesz dzięki temu co się wydarzyło w czasie tej podróży, teraz mogę złożyć to bardzo pouczające świadectwo wiary o Bogu żywym i prawdziwym, który jest dobrym Ojcem i Panem każdego człowieka.
Główny sens i morał tych świadectw wiary jest taki jak w tytule: Panu Bogu wszystko się udaje. To co Bóg postanowił spełnić się musi. Amen do zjednoczenia Kościoła Chrystusowego
MOJE MODLITWY
O BOŻE MÓJ,
SERCE SWE TOBIE PRZEDKŁADAM,
MIŁOŚĆ SWĄ CAŁYM ŻYCIEM OPOWIADAM
NIECH BĘDZIE BÓG UWIELBIONY I ŚWIĘTE IMIĘ JEGO.
GLORIA, GLORIA, GLORIA.
CHWAŁA PANU NA WYSOKOŚCIACH, BO JEST DOBRY.
Boże mój kochany, chciałbym świadczyć o Tobie. Tak jak ja pragnę świadczyć o Tobie w mym życiu we wszystkim do końca, tak Ty świadcz o mnie. Amen.
14. Wszechmogący Bóg panuje nad żywiołem.
Postanowiłem opisać pewne zjawisko atmosferyczne, którego byłem świadkiem i w pewnym sensie uczestnikiem, gdyż jest znakiem Bożej Wszechmocy.
Pewnego dnia przebywałem u córki i opiekowałem się jej najmłodszym synem, który bawił się w piaskownicy przed jej domem, bo dzień był słoneczny i ciepły.
Około południa od strony wschodniej ukazały się chmury, które dość szybko zbliżały się do nas. Były to chmury burzowe, które rozciągały się na szerokość sześciu do ośmiu kilometrów. Słychać było grzmoty piorunów i zerwał się wiatr, który przybierał na sile.
Przed frontem tej burzy rozciągało się pasmo ciemnych i kłębiących się chmur. Wyglądało to dość groźnie. Wtedy pomyślałem, że burza ta może wyrządzić nam duże szkody. Przypomniałem sobie jak Jezus uciszył wiatr i wzburzone fale Jeziora Genezaret, gdy Jego uczniowie znaleźli się w niebezpieczeństwie ( Mat. 8,23 – 27; Mar. 4,35 – 41; Łuk. 8,22 – 25 ).
Z pewną obawą, czy nie wystawię Pana Boga na próbę, krótko się pomodliłem i trzykrotnie uczyniłem znak Krzyża Świętego w ich kierunku „W Imię Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen”, aby burza nas minęła. W chwili gdy uczyniłem znak Krzyża, chmury te na całej szerokości natychmiast zatrzymały się, a wiatr całkowicie ustał. Podczas, gdy czołowe chmury stały w miejscu, ciągle przybywało chmur z kierunku wschodniego, które gęstniały co powodowało, że błyskawice i grzmoty nasilały się. Burza na moich oczach stawała się coraz bardziej groźna.
Po kilkunastu minutach bezruchu, chmury jak na komendę gwałtownie poruszyły się i pędzone silnym wiatrem, zmieniły kierunek burzy o dziewięćdziesiąt stopni, w kierunku północnym.
Następnego dnia dowiedziałem się z mediów, że niestety burza ta wyrządziła znaczne szkody.
To nadzwyczajne zjawisko potwierdza prawdę o Bogu w Trójcy Świętej Jedynym. W ten sposób Pan Bóg świadczy również o mnie.
MOJE MODLITWY
ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY PAN STWORZENIA,
BÓG WSZECHMOCY I ZBAWIENIA.
TOBIE BOŻE CZEŚĆ I CHWAŁA.
TOBIE ŚPIEWA ZIEMIA CAŁA,
TOBIE ŚPIEWA ŻYWIOŁ WSZELKI,
BĄDŹ POCHWALON BOŻE WIELKI.
KŁANIAM SIĘ TOBIE PRZEDWIECZNY BOŻE,
KTÓREGO ZIEMIA I NIEBO OBIĄĆ NIE MOŻE.
KŁANIAM SIĘ TOBIE NASZ DOBRY PANIE.
USŁYSZ O BOŻE MOJE WOŁANIE.
AMEN ( Jan 9,31 ).
15. Uzdrowienia.
1) W roku 1986, po trzech latach przewlekłego aktywnego zapalenia wątroby typu „B” byłem bardzo osłabiony. Choroba ta miała również negatywny wpływ na mój system nerwowy. Przejawiało się to między innymi w nadmiernym drżeniu rąk, którego nie mogłem opanować. Wstydziłem się tej przypadłości i dlatego zwróciłem się do Pana Boga z prośbą o uzdrowienie mnie.
Prosiłem mniej więcej tak: „Panie Boże przyzwoliłeś abym zachorował na przewlekłe zapalenie wątroby. Ty wiesz, że śmierci się nie boję. Jednak wstydzę się tego nadmiernego drżenia rąk. Dlatego proszę Cię o uzdrowienie mnie z tej przypadłości.”
Gdy tylko przedłożyłem Panu Bogu tę prośbę, natychmiast odczułem oddziaływanie na tylną część głowy setek jakby impulsów elektromagnetycznych. Powstawały one wewnątrz głowy i trwały kilka minut.
Z każdą chwilą trwania tego zjawiska stawałem się coraz bardziej odprężony nerwowo. Gdy oddziaływanie tych impulsów na mnie ustało stwierdziłem, że ręce przestały mi
drżeć. Wtedy ogarnął mnie mocny sen, któremu z radością i spokojem uległem. Od tej pory objawy nadmiernego drżenia rąk więcej się nie powtórzyły. Natomiast na aktywne zapalenie wątroby chorowałem do roku 2022 czyli trzydzieści osiem lat. Wyzdrowiałem dopiero dzięki nowym lekom przeciwwirusowym, które okazały się dla mnie bardzo skuteczne.
Cudem jest jednak to, że mimo wieloletniej i groźnej choroby zakaźnej oraz podeszłego wieku, nie miałem żadnych powikłań a wątroba całkowicie zregenerowała się i podjęła normalną pracę. Również to, że w tym okresie miałem codzienny kontakt ze swoimi domownikami i nikogo z nich nie zaraziłem tym wirusem, świadczy o Bożej Opatrzności nad nami.
2) Latem 1995 r. w wyniku procesu zapalnego prawego kolana, nie mogłem go zginać. Dlatego prawa noga stała się całkowicie sztywna. Uniemożliwiało to mi normalne poruszanie się i wykonywanie różnych czynności. Nie mogłem również modlić się w postawie klęczącej, co było moim stałym zwyczajem.
Po kilku dniach odmawiania modlitwy różańcowej w postawie siedzącej postanowiłem odmówić Różaniec na kolanach, mimo bólu. Z wielkim trudem udało mi się uklęknąć do modlitwy. W czasie modlitwy jakbym zapomniał o bólu i sztywności kolana. Im dłużej modliłem się, tym ból kolana stawał się coraz mniejszy.
Po modlitwie stwierdziłem, że chore kolano stało się bardziej gorące niż zwykle i nie odczuwam żadnego bólu. Zinterpretowałem to w ten sposób, że z powodu modlitwy na kolanach, dodatkowo utraciłem czucie w chorym kolanie, mimo iż mogłem je już normalnie zginać. Dopiero po kilku dniach zdałem sobie sprawę, że w czasie modlitwy Pan Bóg uzdrowił mnie.
Uzdrowienie to świadczy, że nie tylko treść modlitwy jest ważna, ale również postawa ciała w czasie modlitwy. Bo w ten sposób także okazujemy Panu Bogu naszą pokorę, szacunek i uwielbienie.
3) We wrześniu 1965 r. w czasie skoku spadochronowego doznałem kontuzji kręgosłupa w odcinku krzyżowo –lędźwiowym. W miejscu tym stopniowo następowały różne zmiany zapalne i zwyrodnieniowe. Z tego powodu wielokrotnie przebywałem w szpitalu, co nie dawało poprawy stanu zdrowia.
Dopiero w roku 1985, po dziewiętnastu latach tej choroby, zostałem uzdrowiony. Wszystkie objawy zwyrodnieniowe oraz zapalne cofnęły się. W ten sposób odzyskałem normalną sprawność tego odcinka kręgosłupa.
4) Obecnie przedkładam świadectwo ukazujące jednoznacznie pomocną rolę modlitwy w odzyskaniu zdrowia.
W nocy 16.12.2002 r. obudziłem się z powodu niezwykle silnego bólu brzucha, szczególnie z lewej strony, w okolicy lędźwiowej. Był to ból tak wielki, że w pewnym momencie zacząłem prosić Pana Boga o natychmiastową śmierć, aby dłużej nie cierpieć.
Pogotowie ratunkowe zawiozło mnie do najbliższego szpitala, który znajduje się w pobliżu mego miejsca zamieszkania. W szpitalu badania wykazały, że jest to atak kamicy nerkowej. Okazało się, że kamień (złóg), który znajdował się w lewej nerce od kilkunastu lat i stopniowo powiększał się nie dając żadnych objawów, nagle opuścił nerkę i utkwił w przewodzie moczowym tej nerki, w miejscu gdzie spotykają się ze sobą naczynia krwionośne oraz przewód moczowy. Zatkanie przewodu moczowego prawie całkowicie uniemożliwiało odpływ moczu i powodowało ten straszny ból.
W szpitalu przebywałem osiem dni. Pod wpływem leków ból nieco zmniejszył się. Wypisano mnie do domu z zaleceniem zażywania popularnego leku o działaniu rozkurczowym oraz dalszej obserwacji i leczenia w poradni urologicznej.
Kilkanaście dni przed tym zdarzeniem miałem sen, który pochodził od Pana Boga. Na tle błękitu nieba zobaczyłem biały różaniec, na którym codziennie się modliłem. Różaniec był w położeniu poziomym, równoległym do ziemi oraz rozłożony przestrzennie (rozpięty) i znajdował się na końcu ulicy, naprzeciw szpitala.
Przy każdym ziarenku różańcowym (paciorku) oraz krzyżyku stali ubrani na biało Aniołowie z uniesionymi skrzydłami. Każdy z nich trzymał jedną ręką ziarenko różańcowe, a czterej Aniołowie krzyżyk.
W pewnym momencie jeden z Aniołów, który trzymał ziarenko różańcowe, zaczął szybko zniżać się w kierunku szpitala. W połowie drogi przybrał strój oraz wygląd lekarza i zniknął w budynku szpitalnym. Następnie uczynił to samo drugi Anioł, a po nim trzeci. Natychmiast zapisałem to, co było mi dane zobaczyć w czasie snu. Jednak nie wiedziałem co oznacza.
W czasie pobytu w szpitalu zrozumiałem, że ta wizja senna dotyczy moich modlitw różańcowych i ich związku z chorobą oraz pobytem w szpitalu. Okazało się, że zajmowali się mną kolejno trzej lekarze. Oznacza to, że każdy z nich był wspomagany przez jednego z trzech Aniołów.
Wtedy nabrałem optymizmu i uwierzyłem w szczęśliwe zakończenie tej choroby. I rzeczywiście, po dwudziestu kilku dniach oraz zwiększonym wysiłku fizycznym i zażyciu podwójnej dawki leku rozkurczowego, kamień nerkowy z wielką siłą został wydalony na zewnątrz. Natychmiast przestałem odczuwać ból, którego przyczyną był ten złóg o długości ośmiu milimetrów i średnicy do sześciu milimetrów.
Wizja ta wskazuje również na obecność i rolę świętych Aniołów Pańskich w czasie naszych modlitw różańcowych. Gdy się modlimy, Aniołowie pochylają się wraz z nami i nad nami oraz są gotowi do natychmiastowej pomocy, co symbolizują uniesione skrzydła. Kolor biały oznacza tu łaskę Bożą. Błękitny kolor nieba oznacza Opatrzność, czyli opiekę Bożą.
Ta wielka skuteczność modlitwy różańcowej wynika z tego, że nasze modlitwy Matka Boża przekazuje Swojemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi i oręduje za nami również jako nasza Matka ( Jan19,26-27 ).
Zwracam uwagę, że napisałem: „pomocną rolę modlitwy w odzyskaniu zdrowia”, gdyż tylko Pan Bóg jest naszym uzdrowicielem ( a nie sama modlitwa ), który uzdrawia w różny sposób, niekoniecznie cudowny i natychmiast. Wystarczająco dobrze ilustruje ten proces moje uzdrowienie.
5) Co najmniej od pół roku pogarszał się stan mego zdrowia. Były to następujące objawy.
- Powiększające się zmęczenie.
- Zaburzenia koncentracji uwagi.
- Częste oddawanie moczu.
4.Nadmierne pocenie się całego ciała, mimo normalnej temperatury. Pot posiadał bardzo mocny i drażniący zapach chemikaliów, np. acetonu. Pranie i płukanie bielizny osobistej tylko częściowo usuwało ten zapach.
5.Narastająca sztywność mięśni.
Maksymalne natężenie tych objawów wystąpiło w dniu 10.04. 2016 r. oraz nocą i 11.04. w godzinach rannych. W tym dniu miałem planową wizytę u lekarza, połączoną z badaniami laboratoryjnymi.
Kilkadziesiąt minut przed wizytą u lekarza prosiłem Pana Boga o uzdrowienie mnie z tej choroby, gdyż nie byłem już zdolny do normalnego życia. Wtedy poczułem się dobrze. Zrozumiałem i poznałem, że oto Pan Bóg, Najwyższy Lekarz, uzdrowił mnie i wyniki badań będą dobre. Tak też się stało.
Wszystkie wyniki badań laboratoryjnych są dobre i bardzo dobre. Moje samopoczucie jest również dobre, gdyż całkowicie minęły wyżej wymienione objawy choroby, która nie została zdiagnozowana z powodu mego uzdrowienia. Bogu niech będą dzięki za to, że mnie nie opuścił i uzdrowił.
6) Obecnie opiszę w jaki sposób, dzięki zrządzeniom Bożej Opatrzności, zostałem wyleczony z choroby, która mogła być zagrożeniem dla mego życia.
W dniu 20.06.2016 r. zostałem przyjęty na Oddział Chorób Wewnętrznych z powodu wysokiego ciśnienia i napadowego migotania przedsionków serca. Ponieważ leki nie pomagały, w tym samym dniu wykonano kardiowersję elektryczną (elektrowstrząs), która natychmiast przywróciła normalną pracę serca.
W szpitalu przebywałem przez jedenaście dni. W tym czasie przeprowadzono szereg niezbędnych badań, które na ogół wypadły dla mnie korzystnie. Mimo tego, powiedziałem lekarce, że ostatnio trochę pokasłuję i w pewnych momentach odczuwam lekki ból w plecach, czego dotychczas nie miałem.
Rentgen klatki piersiowej wykonany w dniu 21. 06.2016 r. wykazał pewne zmiany w płucach. Dlatego w dniu 24.06.br. wykonano tomografię komputerową klatki piersiowej. Tomografia wykazała znaczne zmiany w płucach i oskrzelach, które są charakterystyczne dla chorób śródmiąższowych. Stwierdzono również powiększenie węzłów chłonnych klatki piersiowej.
Dalsze badania przeprowadzono na Oddziale Chorób Płuc i Gruźlicy, gdzie przebywałem w okresie od 7.07. do 12.07. br. Na podstawie przeprowadzonych badań w rozpoznaniu napisano: „Podejrzenie choroby śródmiąższowej płuc. Limfadenopatia śródpiersia. Z tego powodu w dniu 11. 07. br. wykonano mi badania bronchofiberoskopowe oraz ocenę EBUS, na podstawie której stwierdzono: „regresja zmian węzłowych w porównaniu z badaniem CT (tomografii komputerowej).
Tak się złożyło, że jedenaście dni wcześniej lekarka z Oddziału Zakaźnego przypisała mi zapobiegawczo antybiotyk, który jest powszechnie stosowany przeciw boreliozie po ukąszeniu przez kleszcza. Po kilkunastu dniach badanie laboratoryjne wykazało, że kleszcz nie był nosicielem bakterii boreliozy. Jednak przez dziesięć dni, aż do dnia badania (11.07.) zużyłem całą przypisaną mi dawkę antybiotyku zwalczającego bakterie boreliozy. Sądzę, że antybiotyk ten okazał się skuteczny również na patogeny (zarazki), które spowodowały ww. zmiany chorobowe w płucach i oskrzelach.
Powtórne kontrolne badanie klatki piersiowej metodą tomografii komputerowej z dnia 23. 09. 2016 r. wykazało: „prawie całkowita regresja zmian opisanych w poprzednim badaniu.”
W tym przypadku sprawdziło się powiedzenie, że lekarz leczy a Pan Bóg daje zdrowie.
7) Od ponad dwudziestu lat miałem z prawej strony czoła narośl koloru czarnego, o średnicy do ośmiu milimetrów i wysokości do dwóch milimetrów. Z zewnątrz była śliska i dość twarda. Wyglądała jak okrągła łuskowata kopuła.
Byłem i jestem przekonany, że przyczyną jej powstania było nadmierne nasłonecznienie tej części ciała, gdyż w okresie letnim nigdy nie używałem nakrycia głowy.
Dopiero, gdy mój sąsiad zmarł na nowotwór złośliwy skóry, który był umiejscowiony dokładnie w tym samym miejscu jak narośl na moim czole, zacząłem używać nakrycie głowy.
Moim nawykiem stało się codzienne badanie tej narośli. Zawsze rano po goleniu, umyciu twarzy i wytarciu jej ręcznikiem, miałem w zwyczaju palcem wskazującym prawej ręki sprawdzać jej stan. Lecz przez te wszystkie lata i dni narośl ta była zawsze taka sama.
Na początku stycznia 2020 r. pomyślałem tak: „Boże, jak ja będę wyglądał po śmierci w trumnie. Ludzie pomyślą, że to jakieś diabelskie znamię”. Wtedy postanowiłem, że pójdę do chirurga, który wykonuje takie zabiegi i poproszę o usunięcie tej narośli.
Chirurg po jej oglądnięciu powiedział, że na podstawie jego wiedzy i doświadczenia jest to niegroźny nowotwór, który po wycięciu już nie powraca.
Wyznaczył mi datę tego zabiegu na 7.02. br.
Tydzień przed zabiegiem, w czasie codziennego sprawdzania tego nowotworu, stała się rzecz dziwna. Po goleniu, umyciu twarzy i wytarciu jej ręcznikiem, jak zwykle dotknąłem ten nowotwór palcem. Wtedy niespodziewanie dla mnie,
czarna okrywa tego nowotworu mocno przykleiła się do opuszki palca wskazującego. Wyglądała jak rozpuszczona smoła. Usunąłem ją z palca dopiero w strumieniu gorącej wody.
A przecież przed chwilą w czasie mycia i po dość starannym wytarciu twarzy nie zmieniła się. Zagadką dla mnie jest to, że nie znalazłem wewnętrznej zawartości tego nowotworu. Natomiast skóra w miejscu po nowotworze od początku była i jest normalna z wyglądu oraz w dotyku. Zauważyłem jedynie kilka drobnych przebarwień skóry ciemniejszego koloru. Stało się to wszystko w jednej chwili.
Zdarzenie opisane powyżej traktuję jako cudowne uleczenie w odpowiedzi na moje westchnienie do Pana Boga, który w ten sposób wykazał, że czuwa nade mną. Dzięki temu uzdrowieniu planowany zabieg nie był konieczny, co potwierdził chirurg.
8) T Ę Ż E C
Przez wiele lat opiekowałem się wnukami, przeważnie do szóstego roku życia, ponieważ ich rodzice pracowali. W roku 2003 zajmowałem sie najmłodszym wnuczkiem Maksymilianem. Pod koniec czerwca tego roku, gdy miał szesnaście miesięcy, wybrałem się z nim nad zalew, gdyż było ciepło i słonecznie.
Na niewielkiej łące, która przylegała do brzegu jeziora, wybrałem miejsce do biwakowania. Po pewnym czasie ,dla ochłody i uatrakcyjnienia wnuczkowi wycieczki, wziąłem go na ręce i odeszliśmy około dziesięć metrów od brzegu, gdzie woda była
czyściejsza a dno nie było pokryte mułem, którego grubość dochodziła do dwudziestu centymetrów.
Po kilkunastu minutach, trzymając wnuczka cały czas na rękach, wróciliśmy na swoje miejsce. Niestety, wracając nadepnąłem na rozbitą butelkę zagrzebaną w mule.
Szkło z butelki zrobiło mi sporą ranę pod stopą lewej nogi, która krwawiła ale niezbyt mocno.
Ponieważ wnuczek był nagi i mokry, najpierw go ubrałem i nakarmiłem a po kilkunastu minutach zająłem się swoją nogą. Woda przy brzegu była niezbyt czysta i
nadawała sie do przemycia skaleczenia. Dlatego do umycia tej rany użyłem tylko wody utlenionej, którą miałem przy sobie.
Po około siedmiu dniach zacząłem odczuwać skurcze mięśni obu nóg , które stopniowo obejmowały mięśnie brzucha, klatki piersiowej a po czternastu dniach doszło do skurczu mięśni twarzy. W tym czasie nie mogłem nic jeść. Piłem tylko napary ziołowe ( mięta+ rumianek+ melisa +zielona herbata ) z dodatkiem miodu i soku z cytryny .
W czternastym dniu tej choroby czułem się bardzo osłabiony i spadłem na wadzeo osiem kilogramów. Wiedziałem, że choroba ta może mnie doprowadzić do śmierci. Jednak nie chciałem skorzystać z pomocy lekarskiej, gdyż byłem zawiedziony nieskuteczną pomocą w leczeniu wirusowego zapalenia wątroby typu „B”, na które ciągle chorowałem.
Pomyślałem wtedy tak: Panie Boże mam już dość tych chorób i chcę umrzeć. Po tych moich słowach wypowiedzianych w myślach wszystkie objawy tężca natychmiast zniknęły i poczułem się dobrze. Najwyższy i najlepszy Lekarz w jednej chwili uzdrowił mnie.
W ten sposób Pan Bóg pomógł mi zrozumieć, że muszę jeszcze żyć i spełniać swoje powinności wobec Boga i bliźnich. Z perspektywy czasu stwierdzam, że dzięki Bożej pomocy wiele dobrych rzeczy w tym okresie zrobiłem.
Bogu niech będą dzięki !
Moja modlitwa.
Boże. Lekarzu Najwyższy i Najlepszy, ufam Tobie
Boś Ty Wierny, Wszechmocny i Miłosierny.
Amen.
Przy tej okazji namawiam każdego, aby podobnie jak ja, przed Komunią Świętą zamiast prosić „Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo a będzie uzdrowiona dusza moja,” wołać: „Panie nie jestem godzien (godna) abyś przyszedł do mnie, lecz przyjdź i nie zważaj na grzechy moje a będę uzdrowiony(a),” gdyż człowiek to dusza i ciało oraz dlatego, że wszyscy jesteśmy grzesznikami (Mat. 8,5-8,13; Jan 8,7; Rzym.6,23; 1 Jak.1,9). Z tych powodów, treść tej modlitwy jest zgodna z Pismem Świętym i tak powinniśmy prosić Pana Boga o nasze uzdrowienie.
9) Nowotwór złośliwy skóry.
W dniu 25VII 2023 r. dermatolog dr J. P.-K. stwierdziła u mnie nowotwór złośliwy skóry, który znajdował się na nosie.
Rozpoznanie histopatologiczne z dnia 3 VIII 2023 r. potwierdziło „rak podstawnokomórkowy guzowaty pT1 skóry” Wtedy pomyślałem tak: „Boże jak mnie teraz uleczysz, skoro już mam nowotwór złośliwy skóry”.
W dniu 28 VIII 2023 r. chirurg onkolog dr S. Ł. wezwał mnie do Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Wyciął głęboko ten nowotwór i dokonał przeszczepu zdrowej tkanki za uchem w celu jej transplantacji w miejsce wyciętego nowotworu.
Operacja była bardzo skuteczna, gdyż wszystko udało się znakomicie. Po dwóch tygodniach usunięto szwy a transplantacja zdrowej tkanki całkowicie zakryła ubytek po nowotworze.
Trzy miesiące po usunięciu nowotworu i transplantacji zdrowej tkanki lekarz stwierdził, że nie ma przerzutów (również do dnia dzisiejszego – 11 I 2024 r.) i operacja dała oczekiwany skutek.
W ten sposób sprawdziło się powiedzenie, że „lekarz leczy a Pan Bóg daje zdrowie”.
16. „Na Skrzydłach Anioła.”
Trzydziestego kwietnia br. wybrałem się na Mszę Świętą do jednego z kościołów w centrum Lublina. Od przystanku MPK, gdzie wysiadłem z autobusu, jest nie więcej jak pięćset metrów do tego kościoła.
Z wielkim trudem i wysiłkiem śpieszyłem do kościoła, aby się nie spóźnić na spotkanie z Panem Bogiem, gdyż „Gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię moje, tam ja jestem pośród nich” – Mat. 18,2.
Z powodu podeszłego wieku (83 lata), znacznej nadwagi i niezbyt dobrego stanu zdrowia, a szczególnie z powodu potrącenia mnie przez amochód za przyczyną złego ducha, mam ograniczone możliwości ruchowe. Dlatego z trudem szedłem, a wszyscy przechodnie mnie wyprzedzali. Jednak dzięki dużemu wysiłkowi zdążyłem na czas dojść do kościoła.
W czasie trwania Mszy Świętej, poczułem jak jakaś moc z góry spływa na mnie i ogarnia całe ciało. Początkowo obawiałem się, że z tego powodu mogę zwrócić na siebie uwagę uczestników nabożeństwa. Lecz nic takiego się nie stało i pozostałem incognito.
Dopiero, gdy wyszedłem z tej świątyni na zewnątrz po Mszy Świętej i zrobiłem kilka kroków, odczułem działanie tej nadprzyrodzonej mocy i siły. Całkowicie utraciłem poczucie ciężaru własnego ciała. Szedłem bardzo szybko, lekko dotykając stopami podłoża (ulicznego bruku) w taki sposób jakbym biegł. Ta niewidzialna siła i moc niosła mnie do przodu, a ja bezwiednie i szybko poruszałem nogami.
Tym razem ja z wielką łatwością mijałem i wyprzedzałem przechodniów oraz osoby stojące.
W tym stanie uniesienia (w sensie dosłownym) doszedłem do przystanku MPK. Wtedy Anioł Boży mnie opuścił i byłem znów sobą, to znaczy dziadkiem, który ledwo chodzi.
Bardzo dziękuję Pau Bogu za tę wspaniałą łaskę i Aniołowi Bożemu, że pomógł mi dojść do przystanku.
17. Pieniądze i złe duchy
Jezus Chrystus jako Wcielony Syn Boży i Syn Człowieczy w czasie swej ziemskiej działalności dokonał wielu różnych czynów i cudów, które potwierdzały jego zbawcze posłannictwo a jednocześnie przychodził z pomocą tym, którzy z różnych powodów prosili Go o to, np chorym, opętanym przez złe duchy, głodnym oraz wskrzeszał umarłych i głosił prawdę o Królestwie Bożym.
Gdy zgromadzeni słuchacze nie mieli co jeść, rozmnożył pięć bochenków chleba oraz dwie ryby i nakarmił nimi pięć tysięcy mężczyzn, a jeszcze zostało dwanaście pełnych koszów „ułomków i ostatków ryb” (Mat.6-30; Mar. 14, 13-21; Łuk. 9, 10-17; Jan 6, 1-13).
Aby zapłacić podatek za siebie i Piotra Zbawiciel polecił mu złowić na haczyk pierwsza rybę, którą złowi i wyciągnąć z jej pyszczka srebrną monetę, którą zapłaci tę należność (Mat. 17, 24-27).
Jednak jak nazwać „rozmnażanie” pieniędzy. które znajdowałem w miejscu gdzie trzymam stopy w czasie modlitwy przy stole i liczę pieniądze otrzymane od listonosza lub pobrane w banku, aby zapisać przychód. Gdy je pobierałem były dokładnie liczone przeze mnie i tych, którzy je wypłacali.
Takie zdarzenia w bieżącym roku do chwili obecnej (VIII 2023 r.) miały miejsce trzy razy. Niech szanowni niedowiarkowie sami to ocenią, aby mieć swoje zdanie w tej sprawie.
Wiemy, że pieniądze to produkt i wymysł człowieka. Również te, które znajdowałem nie przybyły z Nieba.
Pierwszy raz było tak, że po zapisaniu przychodu wstałem od stołu i poszedłem do sklepu po zakupy. Gdy wróciłem spojrzałem w kierunku miejsca gdzie siedziałem przy stole. Zauważyłem, że w miejscu gdzie trzymałem stopy leży sto złotych. Przeliczyłem posiadane pieniądze i wydatki (dowód sprzedaży otrzymany w kasie). Wszystko się zgadzało. Powstaje pytanie, skąd się wzięły te dodatkowe sto złotych ? Gdyby to był jakiś pieniądz, który wcześniej upuściłem to sam nie przesunąłby się na miejsce w którym leżał.
Następnym razem poszedłem na chwilę do kuchni i po powrocie znów widzę sto złotych, które leżą dokładnie tam, gdzie stały moje stopy.
Ostatnim trzecim razem wstałem od stołu i stojąc w odległości około metra, mimowolne spojrzałem w miejsce gdzie przed chwilą siedziałem. Tak jak poprzednio, w miejscu gdzie stały moje stopy leżała stuzłotówka. I tym razem licząc wraz z żoną wszystkie pieniądze oraz wydatki zgodnie uznaliśmy, że te dodatkowe pieniądze, które w sposób tajemniczy znalazły się w moim pokoju są wyrazem życzliwości i uznania Pana Boga dla mnie i żony Ireny.
Znalezione pieniądze nigdy nie były podeptane i brudne. Chociaż widać było że nie są nowe, to były bardziej czyste i gładsze od pozostałych.
Dodam, że nigdy nie kładę datków na tacę, lecz co miesiąc systematycznie przeznaczam minimum pięćset złotych dla osób potrzebujących pomocy, nie oczekując w zamian niczego.
Żona co miesiąc zamawia Mszę Świętą w intencji rodziny i daje na potrzeby parafii sto złotych. Oprócz tego przesyła niewielkie datki dla różnych organizacji kościelnych, które dość licznie o to proszą.
Na koniec wyjaśniam, że sytuacja materialna mojej rodzinny nie jest zbyt dobra i comiesięczne dobrowolne ofiary dla potrzebujących znacznie nas obciążają materialnie.
Kilka dni po napisaniu tego tematu, wracałem do domu i jak zwykle zatrzymałem się na chwilę przy kapliczce by się pomodlić czytając wyryte w marmurze ich słowa.
Przed modlitwą zdjąłem rękawiczki i położyłem na półce fundamentu. Idąc do domu trzymałem je w ręce, gdyż było dość ciepło.Gdy wszedłem do swego pokoju to najpierw rzuciłem te rękawiczki na tapczan a potem się przebrałem. Chciałem schować je do szafy, lecz ze zdziwieniem zobaczyłem, że leży tylko jedna rękawiczka a drugiej nigdzie nie było. Była to dla mnie sytuacja irytująca. Uznałem, że jest to niewielka strata bo kupię nowe rękawiczki. Wmawiałem sobie, że „starość nie radość” i jedną rękawiczkę musiałem zostawić przy kapliczce.
Kilka dni później otwierałem śmietniczkę na odpadki papieru, która znajduje się za stołem przy którym piszę i się modlę. Stoi w samym kącie (rogu) pokoju za firanką i zasłoną, która jest długa do samej podłogi. Wtedy w samym rogu (kącie) pokoju, za tą śmietniczką, z wielkim zdziwieniem zauważyłem drugą brakującą rękawiczkę.
Jak to wytłumaczyć skoro od tapczanu drogę tę zasłania jeszcze szeroki ekran komputera a przy samej ścianie, na całej szerokości stołu, znajdują się różne niezbędne przybory do pisania. Pod stołem stoi komputer, który skutecznie uniemożliwiał by rzuconej na tapczan rękawiczce przemieszczenie się w miejsce gdzie ją znalazłem.
Sytuację powyższą można wytłumaczyć tylko działaniem złego ducha, który w ten sposób zademonstrował swoje możliwości oraz chciał mnie maksymalnie zdenerwować i podważyć moją wiarę,że znalezione stuzłotówki były dla nas wyrazem uznania za bezinteresowne ofiary dla potrzebujących.
Już w dniu następnym potwierdził to zły duch, gdyż wszedł we mnie i umiejscowił się w klatce piersiowej. Poruszał się na całej szerokości mojej klatki piersiowej, od lewej do prawej i odwrotnie, wydając gwizd lub powodując jego powstanie. Trwało to około pięć minut, po czym opuścił moje ciało. Gwizd ten oznaczał złość szatana oraz jego złe samopoczucie we mnie, skoro opuścił moje ciało dość szybko.
W ten sposób wyraził również swoją złość z powodu wykonywanych przy kapliczce Matki Bożej Niepokalanej z Lubelskiej Ulicy dalszych prac, które mają na celu jej upiększenie.
Nie podoba się to również miejscowym Świadkom Jehowy, którzy dość agresywnie to demonstrują.
Na zakończenie wyjaśniam, że złe duchy na zewnątrz przeważnie krążą przy ścianach mego pokoju wydając groźne kocie pomruki, lecz nie zbliżają się do mnie.
PS:
W dniu 12 .04. br żona powiedziała, że pieniądze które znajdowałem też pochodzą od diabła. Kilka dni później (14.04) Pan Bóg odpowiedział na te słowa w sposób bardzo piękny: „Wiele twych zasług na to się złożyło”. Słowa te bardzo mnie uradowały i umocniły moją wiarę.
Do tej pory nigdy nie myślałem. że mam u Pana Boga jakiekolwiek zasługi. Sądzę, że żona powiedziała te słowa bo Pan Bóg chciał lepiej wyjaśnić „dlaczego ja – dlaczego mnie”, gdyż jest wielu hojnych i bezinteresownych darczyńców.
18. Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. ( Dz. Ap. 5, 29 )
Latem 1972 roku przebywałem przez kilka dni w domu rodzinnym. Rozmawiając z Mamą Bronisławą powiedziałem, że mam problemy w wojsku. Przełożeni, na życzenie Komitetu Powiatowego PZPR, domagają się abym przestał chodzić z rodziną do miejscowego kościoła na niedzielne Msze Święte ( zawsze byłem ubrany ” po cywilnemu”). Powiedzieli, że jeśli nie zmienię swego postępowania to zostanę zwolniony z zawodowej służby wojskowej.
Mama tak wtedy skomentowała ten problem: „Geniu, dlaczego ty taki jesteś. Bądź taki jak inni. Słuchaj się ich, a będzie ci dobrze.” Odpowiedziałem jej tak: Mamo, trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. Nie po to Pan Bóg daje mi różne łaski, abym postępował tak jak inni ( Rz. 12,2; 1 Kor. 7,23; 2 Kor. 4,4 ). Przyjdzie taki czas, że to co piszę będą czytać w Kościele różni ludzie (bowiem powiedziano mi: pisz wszystko cokolwiek otrzymasz w stanie łaski. Dlatego widzę to czego inni nie widzą, słyszę to czego inni nie słyszą i doświadczam tego, co było dane tylko mnie).
Gdy Mama usłyszała te słowa posmutniała, odwróciła głowę i patrząc w ziemię rzekła: „Może i tak.” Natychmiast poznałem jej myśli. Uznała, że straciłem rozsądek i zwariowałem. Być może pomyślała również, że od dzieciństwa niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniałem, co było prawdą.
Po czterdziestu pięciu latach od tej rozmowy i po czternastu latach od odejścia z tego świata (13.12.2003 r.) – w dniu 18. 10. 2017 r. – moja Mama powiedziała do mnie: „Jestem z ciebie bardzo dumna.”
Przywołałem ten epizod z mego życia dlatego, że obecna sytuacja jest w pewnym stopniu podobna. Bo jak może ten świecki człowiek takie rzeczy pisać. Problem zjednoczenia Kościoła Chrystusowego to nie jego kompetencje. Zgodnie z ( naszą ) tradycją Kościoła Powszechnego, wiemy na jakich zasadach może dojść do zjednoczenia Chrześcijaństwa i co mamy robić, aby do tego doprowadzić. Świeccy mają nas słuchać, a nie pouczać.
Ja jednak nie straciłem świadomości i rozumu. W swojej wierze nie jestem naiwny i łatwowierny, ale raczej „niewiernym Tomaszem”. Jeśli nie doświadczę osobiście, to nie uwierzę. Lecz wszystkie „znaki” zostały mi dane ( J 4,48; 1 Kor.12,4-11 ). Dzięki temu również inni mogą łatwiej uwierzyć moim relacjom. Potwierdzona przez Pana
Boga droga ekumenicznej ” jedności w różności” oznacza, że nie może tu obowiązywać zasada prymatu.
Mimo sprzeciwu i krytyki z wielu stron, niech wszyscy będą pewni, że w ten sposób dojdzie do zjednoczenia Kościołów Katolickiego i Prawosławnego, gdyż powiedziano mi: „Wśród Bożych łask i ta zostanie spełniona.”( Iz. 42,9; 55,11; Rzym. 9,28)
Przeciwnikami zjednoczenia Kościołów Chrześcijańskich na w/w zasadzie są nie tylko „prawowierni” wyznawcy Jezusa Chrystusa, którzy swoje „racje” cenią wyżej od Jego świętej woli, lecz również wszyscy wrogowie Pana Boga, a szczególnie szatan i jego słudzy. Bowiem wiedzą, że zjednoczenie Chrześcijaństwa bardzo osłabi ich wpływy na losy współczesnego świata i demoralizowanej ludzkości, a zwłaszcza bałamuconej na różne sposoby młodzieży.
Od ponad pół wieku doświadczam różnych łask Bożych, które są mi dane również po to, abym mógł głosić to przesłanie ( Rz.12,6 ) i je uwiarygodnić. Dlatego ukazuję także inne zadziwiające łaski Pana Boga, jakich doznałem w moim życiu.
19. Pan Bóg umacnia mnie w chwilach próby.
„Duch Święty pouczy was w owej godzinie, co trzeba powiedzieć”( Łuk.12,12 ).
W sierpniu 1972. roku brałem udział w kilkudniowych ćwiczeniach dowódczo-sztabowych na mapach w miejscowości Rz.
Po pierwszym dniu ćwiczeń, na polecenie dowódcy naszej jednostki wojskowej, zastąpiłem szefa sztabu w czasie ćwiczeń nocnych. Następnego dnia rano, kilkanaście minut przed godziną szóstą, szef sztabu przejął swoje obowiązki a mnie polecono udać się na odpoczynek do hotelu w którym mieliśmy zarezerwowane miejsca. Około godziny szóstej opuściłem miejsce ćwiczeń, aby udać się do wskazanego hotelu.
Po opuszczeniu budynku w którym odbywały się ćwiczenia i przejściu kilkunastu metrów, niespodziewanie opanowały moją psychikę bardzo silne myśli dotyczące tego, że niebawem będę wezwany przez przełożonych do raportu służbowego na okoliczność faktu, iż jestem wierzącym i praktykującym katolikiem.
Ich siła i wyrazistość była tak duża, że przez chwilę byłem zdezorientowany. Zastanawiałem się czy są to moje myśli, czy może ktoś do mnie mówił. Dlatego zatrzymałem się i rozglądnąłem wokół. Lecz w promieniu kilkudziesięciu metrów nie zauważyłem żadnego człowieka.
Wtedy uwierzyłem, że myśli te pochodzą od Pana Boga ( Mat.10,18-21; Łuk.12,11-12 ). Uznałem, że w ten sposób Pan Bóg umacnia mnie przed tą rozmową w czasie dla mnie niekorzystnym, gdy byłem zmęczony psychicznie po nieprzespanej nocy, co mogło być celowym zamysłem moich przełożonych.
Uważałem tak również dlatego, że wcześniejsze kilkakrotne rozmowy z bezpośrednimi przełożonymi nie zmieniły mojej postawy w odniesieniu do problemu mojej wiary. Mego zwolnienia z wojska domagał się Komitet Powiatowy PZPR, który uznał, że daję zły przykład miejscowej społeczności.
Dlatego przełożeni zaproponowali, abym jeździł na niedzielne nabożeństwa do sąsiedniego miasta powiatowego, gdzie mnie nikt nie zna, a wtedy otrzymam należny mi awans na wyższy stopień wojskowy. Ja jednak zdecydowanie nie zgodziłem się na tę propozycję i powiedziałem przełożonym, iż w ten sposób ośmieszałbym swoją wiarę i siebie samego, gdyż takie zachowanie również świadczyłoby o tym, że wyżej cenię karierę w wojsku. Poza tym, nie wiadomo na ile ta propozycja przełożonych wobec mnie była wiarygodna.
W hotelu pani z obsługi wskazała mi pokój obok recepcji. Po kilkunastu minutach, gdy ledwo usnąłem, obudził mnie telefon w recepcji. Wiedziałem, że ten telefon dotyczy mnie. I rzeczywiście, po chwili pani ta poinformowała mnie, że mam natychmiast zgłosić się do przełożonych w pilnej sprawie.
Dzięki Bogu wiedziałem już o jaką sprawę chodzi i miałem świadomość, że Pan Bóg mnie nie opuścił. W ten sposób umocniony na duchu, chciałem tę rozmowę jak najszybciej zakończyć. Postanowiłem, że nie bacząc na konsekwencje powiem przełożonym tak: „byłem, jestem i będę wierzącym”, co powinno skrócić rozmowę do minimum.
Przed wejściem do gabinetu wyższego przełożonego czekał na mnie dowódca naszej jednostki wojskowej. Spytałem go, w związku z jaką sprawą przedstawia mnie do raportu służbowego. Odpowiedział, że nie wie. On jednak bardzo dobrze wiedział o co chodzi. Jednak nie wiedział, że ja również to wiem i żadnego zaskoczenia nie będzie.
Gdy zameldowałem się do tego przełożonego, spytał mnie najpierw czy to prawda, że w pomieszczeniu służbowym mam obrazy o tematyce religijnej. Odpowiedziałem, że obrazy te to malarstwo Michała Anioła: Stworzenie Adama oraz Sąd Ostateczny, które mają wartość artystyczną. Następnie spytał czy to prawda, że chodzę z rodziną do kościoła. Wtedy odpowiedziałem przełożonemu zgodnie z wcześniejszym postanowieniem, że byłem, jestem i będę wierzącym oraz praktykującym katolikiem.
Jednak odpowiedź ta nie zraziła przełożonego do mnie. Pochwalił mnie mówiąc: „Dobrze, że jesteście prawdomówny, bo mamy tutaj pułkowników, którzy na zebraniach partyjnych mówią, że są niewierzący a wiemy, że chodzą do kościoła.” Stwierdził jednak, że bardzo rozczarowałem go z tego powodu. Następnie spytał: „Dlaczego nie powiedzieliście mi o tym, gdy przychodziliście do nas ?” Wtedy natychmiast wypowiedziałem myśli powstałe w owej chwili pod wpływem Ducha Świętego: „Bo obywatel …nie pytał mnie o to”. Po krótkim namyśle przełożony powiedział: „To dziękuję; możecie odejść”.
Po tej rozmowie wiedziałem, że przełożeni tym razem mi nie darują i będę zwolniony dyscyplinarnie z zawodowej służby wojskowej pod jakimś wymyślonym pretekstem. Dlatego, aby nie utracić nabytych praw emerytalnych, jeszcze w tym samym dniu złożyłem pismo do Ministra Obrony Narodowej, wyrażając zgodę na zwolnienie mnie z zawodowej służby wojskowej.
W czerwcu 1973 r. rozkazem personalnym Ministra Obrony Narodowej zostałem zwolniony z wojska „za zgodą oficera”. Dzięki temu odszedłem do rezerwy z należną mi wysługą emerytalną i uprawnieniami, które przysługują z tego tytułu.
Parafrazując nieco problem mego zwolnienia z wojska oraz wersety 3, 4-10 Pierwszej Księgi Samuela, podsumuję to następująco: „Powiedział Bóg: kogo poślę ? Odpowiedziałem: Oto jestem; poślij mnie. A ja się nie oparłem i nie broniłem szat swoich”.
„Do każdego, kto przyzna się do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed Moim Ojcem, który jest w Niebie” ( Mat.10,12 )
20. Bóg jest Miłością Odwieczną.
(Jer. 31,3; Łuk. 6,35-36; Jan. 15. 12-14; Rzym.16,25-26; Ef.3,5,9; Kol.1,26; 16,27; 2 Kor.5,14-15; Ef. 2,4-5; 1 Jan. 3,1; 4 ,8,16; Apok. 1,5-6; Ps. 102.28; 103 )
Dzisiaj, pierwszego sierpnia 2014 r. modlitwę różańcową rozpocząłem o północy, gdyż z doświadczenia wiem, że jest to czas szczególnej aktywności złych duchów.
Jak zawsze, modlitwę rozpocząłem od słów miłości, wdzięczności i szacunku do Pana Boga, oraz próśb ( intencji modlitewnych ).
Gdy je wypowiedziałem, Jezus Chrystus odpowiedział: „Witam serdecznie”. Byłem bardzo zaskoczony i zażenowany tymi serdecznymi słowami skierowanymi do mnie, które również bardzo mnie uradowały.
Po chwili namysłu zacząłem czynić Panu Bogu wymówki, że nie jestem godzien tych pięknych słów. Gdy skończyłem swoje wywody, Pan Jezus odpowiedział „Jak się masz”.
Ten Boży „komentarz” w odniesieniu do moich „obiekcji” natychmiast uzmysłowił mi, że Bóg jest Odwieczną Miłością i kocha nas miłością piękną, bezinteresowną, która nieskończenie przewyższa nasze zasługi i naszą miłość. Że jest dobrym Ojcem, Panem i Przyjacielem naszym.
Gdy zapisywałem to zdarzenie, z drugiej strony stołu odezwał się niespodziewanie „dyżurny” zły duch. Było to trzykrotne gniewne „kocie” pomruki. Gdy modlitwą odpędzałem go od siebie, przenosił się w inne, przeciwległe miejsce w pokoju i wydawał identyczne dźwięki. W ten sposób, przez blisko cztery godziny, z pewnymi przerwami, ten zły duch krążył wokół mnie i nie chciał odejść. Była to moja najdłuższa walka ze złym duchem. Najwidoczniej zły duch nie chciał, abym to zdarzenie opisał i upublicznił.
Wynika z tego, że złe duchy są bardzo niezadowolone i złoszczą się, gdy wielbimy Pana Boga i zwycięża Jego łaska oraz miłość: „Jam zwyciężył świat”( Jan.16,33 ). „A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat jest nasza wiara… że Jezus jest Synem Boga” ( 1 Jan. 4,14-19; Mat. 16,13-17 ), który uzdalnia nas do świętości i zbawienia ( Jan.15,5; Apok. 1,4-6; 5,6-14; 7,9-17).
Powstaje pytanie, dlaczego zły duch wydawał tylko groźne pomruki i dosłownie uciekał „z kąta w kąt”, gdy podchodziłem do niego, aby się modlić. Dlaczego starał się utrzymać jak największy dystans ode mnie ?
1) Ponieważ tylko na tyle pozwalał mu Wszechmogący Bóg, którego przekleństwo ciąży nad duchami piekielnymi za popełnione grzechy od czasu stworzenia Pierwszych Rodziców i ich kuszenia, czyli namawiania do nieposłuszeństwa Bogu i zła ( Rodz.3 ).
2) Zwyciężanie złych duchów w imię Jezusa Chrystusa jest jednym ze znaków głoszenia Dobrej Nowiny ( Mat.10, 8,16-17; Mar.3, 15 ).
3) Modlitwy moje zmuszały złego ducha do utrzymania stałego dystansu ode mnie, gdyż musiał odczuwać ich oddziaływanie całą swoją osobą.
Odległość osoby modlącej się od złego ducha jest tu również istotna, gdyż w czasie modlitwy jest ona w duchowej łączności z Bogiem. Potwierdza to moje dotychczasowe doświadczenie. Złe duchy atakowały mnie tylko wtedy, gdy się nie modliłem.
Zwracam uwagę, że zły duch swoją obecnością i zachowaniem potwierdził iż słowa wewnętrzne skierowane do mnie przez Pana Boga ( które słyszałem tylko ja ) są praw-dziwe, gdyż jego gniewne pomruki wokół mnie mogli słyszeć wszyscy mimo, że był niewidoczny.
Każdy, kto czytał będzie niniejsze świadectwo wiary niech uzmysłowi sobie, że od naszych doczesnych i ziemskich wyborów dobra lub zła zależy nasza przyszłość na całą wieczność:. „Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie…” ( Powt. Pr. 11,26; 30, 15-20 ). Możemy być w Niebie równi aniołom ( Łuk.20,35-36 ) lub duchami zła ( Jan 8, 44 ), i przebywać wśród podobnych złych duchów całą wieczność:. „ Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” ( Mat.8,12; 13,42,50; 22,13; 24,50-51; 25,29-30 ), czyli rozpacz i złość z powodu nieodwracalności swego losu.
Zwracam również uwagę na to, że modlitwa jest pierwszym warunkiem i sposobem duchowej łączności z Bogiem Ojcem w Niebie oraz trwania w łasce uświęcającej. Łaska uświęcająca jest stanem, w którym Bóg przemawia do nas.
Miłosierny jest Pan (JHWH) i Łaskawy. W dniu 14.06.2016 r. grzeszyłem w myślach mając pełną świadomość, że w ten sposób obrażam Pana Boga i nie jestem godzien Jego łaski. Po pewnym czasie ogarnął mnie wstyd i postanowiłem nie grzeszyć więcej w ten sposób oraz przeprosić Zbawiciela za te myśli. Gdy wypowiadałem w myślach pierwsze słowo „przebacz…” prawie równocześnie usłyszałem odpowiedź Jezusa Chrystusa: „wybaczam.”
Ps. 103: „Miłosierny jest Pan (JHWH) i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny.”
Ps.139: „Ty wiesz o mnie wszystko, gdy siedzę lub stoję, wszystkie moje myśli rozpoznajesz z daleka” „Zanim mój język wypowie jakieś słowo, Ty Panie (JHWH) znasz je już dobrze.”J.2,24,25: „Jezus jednak nie polegał na nich, ponieważ wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział co się w człowieku kryje.”
Moje modlitwy.
O Boże w Tobie chcę żyć i Tobą się radować.
Ciebie Panie Boże chwalić pragnę, o Skarbie Jedyny.
Dobry Jezu, kochany nasz Panie, niech nam będą grzechy nasze darowane.
Panie Boże, z miłością i wdzięcznością Tobie oddaję wszystko co stanowi moje jestestwo.
21. Fotografia o której pamiętał Pan Bóg.
Po ukończeniu szkoły oficerskiej, w dniu 30 VIII 1962 roku zostaliśmy promowani na oficerów (Ludowego) Wojska Polskiego i stopień podporucznika.
Do promocji szliśmy piątkami, po pięciu podchorążych. W momencie promocji fotograf robił nam zdjęcia.
Gdy podchodziliśmy do wyznaczonego miejsca i w czasie aktu promocji, cały czas modliłem się. Prosiłem Pana Boga tylko o jedno, żeby zdjęcia się udały; abym miał pamiątkę z tej uroczystości na całe życie.
Po promocji nie myślałem już o tych zdjęciach i mojej prośbie do Boga. Wyjechaliśmy do różnych jednostek wojskowych na terenie kraju. W nowym miejscu służby, pełniąc obowiązki dowódcy plutonu rozpoznawczego, miałem dużo obowiązków i wiele nowych wrażeń.
Po roku służby otrzymałem pierwszy urlop i pojechałem odwiedzić Rodziców Mój Ojciec w tym czasie był pracownikiem cywilnym w najbliższej jednostce wojskowej.
Po kilku dniach pobytu w domu rodzinnym, ku memu wielkiemu zaskoczeniu, Tato przyniósł z tej jednostki wojskowej zdjęcie promocyjne naszej piątki podchorążych.
Na pierwszym planie tej fotografii byłem ja ukazany w momencie, gdy promujący nas generał trzymał szablę na moim lewym ramieniu. Fotografia ta znajdowała się w gablocie przed Klubem Garnizonowym ( Oficerskim ).
Byłem tym bardzo uradowany, gdyż przypomniałem sobie moją prośbę do Pana Boga, która dotyczyła tej fotografii. Okazało się, że zdjęcie to zostało przesłane do wszystkich Klubów Garnizonowych w Polsce przez Wojskową Agencję Fotogra-
ficzną. Jest rzeczą ciekawą, że Tato zauważył tę fotografię dopiero wtedy, gdy przyjechałem na urlop, chociaż pracował tam znacznie wcześniej.
Fotografię zostawiłem Rodzicom na pamiątkę i szybko zapomniałem o niej. Gdy rodzice zmarli, latem 2007. roku, przyjechałem na kilkanaście dni do domu mojego brata w miejscowości N., gdzie przez dłuższy czas mieszkała nasza Mama. Tam, szukając czegoś na strychu domu, znalazłem fotografię z mej promocji. Uradowany tym „znaleziskiem” zabrałem ją ze sobą. Od tego czasu fotografia wisi na ścianie w moim pokoju. Po czterdziestu pięciu latach fotografia z mojej promocji wróciła do mnie na stałe.
Tak spełniła się wysłuchana prośba do Pana Boga, abym miał tę fotografię jako pamiątkę z promocji oficerskiej na całe życie.
Historia tej fotografii ukazuje działanie Boga w życiu człowieka i Kościoła Chrystusowego. Nie były to „przypadki”, gdyż przypadków nie ma, lecz zbieg różnych okoliczności i zdarzeń, którymi kierował Wszechmocny Bóg, aby do końca spełniła się moja prośba i Boża łaska.
Jeśli w takiej, nie najważniejszej sprawie, Pan Bóg jest wierny człowiekowi, to w tym co dotyczy naszego zbawienia i życia wiecznego, tym bardziej jest wierny swoim obietnicom i nadziei jaką w Nim pokładamy.
Zaiste, potrafi Wszechmogący i Wszechwiedzący Bóg pisać prosto na krzywych oraz wyboistych drogach naszego życia. Doprowadzi również do zjednoczenia Kościoła Katolickiego i Kościoła Prawosławnego, gdyż stosowny czas nadszedł.
Ufajmy Bogu bo jest wierny, wszechmocny i miłosierny
Bóg jest wszechmogący:
Rodz.17,1; Ps. 62,12; Hiob. 37,23; Izaj.45,12; Dan.2,20; Mat.19,26; 2 Kor.6,18.
Bóg jest wszechwiedzący:
Ps.44,22; 139,2-6,14-16; Izaj. 40,26; 42,12; 44,8; 45,11,19; 46,10; 66,18;
Ez.11,5; Dan.2,22; Jan.2,24-25; 13,19; Apok. 1,2,19.
Bóg jest wierny:
K.Wyj.34,6;Ps.36,6; 40,12; 57,4,11; 89,3,15,25,34; 91,4.105; 111,7; 115,1; 117,2; 119,90,139; Prz. 14,22; Jz.26,2; Oz.2,22; Rz.3,3; 15,8; Tym.2,13.
Bóg jest miłosierny:
K.Wyj.34,6; Pow. Pr.4,31; 2Kr.30,9; 9,17,31; 2 Mach.1,24; Ps.86,15; 103,8; 111,4; 112,4; 116,5; 145,8; Syr.2,11; Jer.3,12; Dan.9,9; Jl.2,13; Jon.4,2; Łuk.6,36; Hebr.2,17.
22. Pan Bóg źródłem życia i piękności
Na początku września bieżącego roku ukazano mi moją fotografię z …przyszłości.
Widzenie to trwało zaledwie kilka sekund. Jednocześnie było mi dane zrozumieć jego sens. Na pięknej fotografii zobaczyłem siebie, po Sądzie Ostatecznym i Zmartwychwsta- niu, gdy będę przebywał w Królestwie Bożym.
Wyglądałem ( to znaczy będę wyglądał ) jak młody, może dwudziestoletni, piękny mężczyzna w pełni swych sił. Stałem z rękoma złożonymi do modlitwy. Na promiennej twarzy widać było głębokie skupienie i pokój Boży. Mimo, że tak pięknej twarzy w życiu doczesnym na ziemi nie mam i nie posiadałem, to jednak poznawałem moje własne indywidualne rysy i cechy, czyli siebie samego z czasów młodości.
Jest rzeczą ciekawą, że ubiór mój był koloru lekko błękitnego i przypominał garnitur, pod którym widać było białą koszulę. Mój wygląd na tej „fotografii z przyszłości” oznacza, że wszyscy, którzy zmartwychwstaną do życia wiecznego w Królestwie Chrystusowym, będą zawsze podobnie młodzi, piękni i szczęśliwi. Przeciwieństwem tego piękna i młodości Dzieci Bożych jest szatańska brzydota złych duchów.
Choroby, kalectwo, doczesne ułomności, różne braki, cierpienie duchowe i fizyczne oraz ograniczenia związane z wiekiem i wszelkie zło, którego doświadczamy w tym życiu, nigdy już nie będą nam zagrażać. Będziemy doskonali duchowo i cieleśnie. Jest to piękna wizja życia wiecznego dla wszystkich ludzi dobrej woli, którzy miłują Pana Boga i przestrzegają Jego Przykazań.
Wszechmogący Bóg i Ojciec nasz to sprawi przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Panu naszym, który „został wskrzeszony z martwych jako pierwszy z tych, co pomarli.”(Kor.15,20)
Jeśli Łaskawy Bóg pamiętał o mojej fotografii z młodości, to tym bardziej będzie pamiętał o tej „z przyszłości”, która jest dla mnie obietnicą zbawienia i życia wiecznego w Królestwie Bożym. Świadectwo to jest logicznym zakończeniem tych wydarzeń z mego życia, które przedłożyłem we wcześniejszych świadectwach wiary. Jest jakby ich podsumowaniem.
Ukazuje ostatni, chwalebny etap Bożego Planu Zbawienia wobec mnie i każdego człowieka, który okaże się godny tej łaski. Jestem całkowicie pewny, że sprawdzi się tak, jak inne świadectwa wiary, gdyż Wszechmocny Bóg tak postanowił.
Dobry i Łaskawy Boże, nasze amen dla wszystkiego co czynisz. Niech się tak stanie.
Świadectwa Pisma Świętego.
1)Wszyscy będziemy przemienieni, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej, i umarli wzbudzeni zostaną jako istoty niezniszczalne. Trzeba bowiem, aby to co zniszczalne przyoblekło się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne przyoblekło się w nieśmiertelność.”(1Kor.15,52-53).
2) „Oczekujemy nowych niebios i nowej ziemi, w której mieszka sprawiedliwość.” (2 Piotr.3,13).
3) „To, czego oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani nie wstąpiło do serca człowieka, Bóg przygotował tym, którzy go miłują.” (1 Kor.2,9).
4) „A Ten, który siedział na tronie, powiedział: oto wszystko czynię nowe.” (Apok. 21,5)
5) „Wzdychamy oczekując usynowienia, odkupienia naszego ciała.” (Rzym.8,23)
6) „Ten, który Chrystusa wskrzesił z martwych, ożywi również wasze śmiertelne ciała przez swego Ducha, który w was mieszka.” (Rzym.8,11)
7) „Jeśli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To co dawne przeminęło a nastało nowe. Wszystko to jest od Boga, który przez Chrystusa pojednał nas ze sobą i zlecił nam służbę pojednania.” (2 Kor.5,17-18)
8) „Wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w Królestwie swojego Ojca.” (Mat.13,43)
9) „I otrze wszelką łzę z ich oczu, i śmierci już nie będzie, ani żałoby, ani krzyku, ani bólu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły.” (Apok. 21,4)
10) „On przemieni nasze poniżone ciało na podobne do swego chwalebnego ciała mocą, którą może podporządkować sobie wszystko.” ( Fil. 3,21)
11) „Wiemy, że kiedy On się objawi, będziemy do Niego podobni, ponieważ ujrzymy Go takim, jakim jest.” (1 Jan.3,2)
12) „Ci jednak, którzy zostaną uznani za godnych udziału w przyszłym świecie i w zmartwychwstaniu, nie będą się już żenić ani za mąż wychodzić. Nie mogą bowiem umierać, bo są równi Aniołom, a jako uczestnicy zmartwychwstania są Dziećmi Boga.” (Łuk.20,36)
13) „Bóg bowiem postanowił, aby w Nim zamieszkała cała pełnia i aby przez niego pojednać wszystko ze sobą, czy to na ziemi, czy w niebiosach, czyniąc pokój przez krew Jego Krzyża.” ( Kol.1,19-20 )
14) „Szczęśliwi, którzy płuczą swoje szaty, aby należała do nich władza nad drzewem życia i aby weszli przez bramy do miasta. Na zewnątrz są psy, uprawiający czary i dopuszczający się nierządu, i mordercy, i bałwochwalcy i każdy, kto kocha kłamstwo i się go dopuszcza.” (Apok.22,14-15).
23. Nie będziesz miał prośby przeciw bliźniemu swemu.
Jesienią 1983 r. w Polsce władze komunistyczne w dalszym ciągu stosowały różne restrykcje i ograniczenia stanu wojennego przeciwko działaczom i członkom wielomilionowej rzeszy związków zawodowych „Solidarność” oraz opozycji politycznej, mimo jego formalnego zniesienia. Ich celem było zastraszanie oraz podporządkowanie rządzącym zbuntowanego społeczeństwa dla utrzymania się przy władzy i zabezpieczenia własnych przywilejów.
W okresie stanu wojennego ograniczono prawa obywatelskie. Zakazano działalności organizacji społecznych i wolnych związków zawodowych „Solidarność”. Przy użyciu wojska i formacji policyjnych pacyfikowano zakłady pracy. Od kul zginęło kilkudziesięciu górników. Urzędy, instytucje oraz organizacje społeczne, kulturalne, prasa, radio i telewizja były kontrolowane przez służbę bezpieczeństwa i komisarzy wojskowych.
Wprowadzono powszechną cenzurę. Ograniczono możliwość swobodnego poruszania się po kraju. Aresztowano i internowano do miejsc odosobnienia tysiące działaczy „Solidarności” oraz opozycji politycznej. Dziesiątki tysięcy jej członków bezpodstawnie zwolniono z pracy.
Kilka tygodni po wprowadzeniu stanu wojennego mnie również zwolniono z pracy, pod pretekstem nie wywiązywania się ze swych obowiązków.
Byłem jedynym wśród kilkudziesięciu wychowawców i nauczycieli zakładu opiekuńczo-wychowawczego, zwolnionym z pracy w okresie stanu wojennego.
Przyczyną zwolnienia było to, że organizowałem związki zawodowe w zakładzie opiekuńczo- wychowawczym i wśród rolników indywidualnych.
Byłem również inwigilowany przez służbę bezpieczeństwa z powodu podejrzenia o współpracę z obcym wywiadem, co nie było prawdą.
Sytuacja w owym czasie wydawała się beznadziejna. Nie było widać perspektyw na poprawę sytuacji społeczno-politycznej i gospodarczej w kraju. Czuliśmy się poniżeni i bezsilni wobec dyktatury komunistycznej oraz jej bezprawnych działań i aktów przemocy wobec nas.
W tej sytuacji, sfrustrowany i zły na komunistów, którzy posiadali monopol władzy, postanowiłem odmówić Różaniec przed cudowną kapliczką Matki Bożej Niepokalanej na uświęconym Bożą łaską moim „żołnierskim” różańcu.
Intencją tej modlitwy była moja prośba do Pana Boga o…wojnę, aby w ten sposób położyć kres komunistycznej władzy w Polsce.
Jak postanowiłem, tak też uczyniłem. Po modlitwie różaniec ten zawiesiłem na szyi przy pomocy bardzo mocnej technicznej nici kordowej. Od wielu lat nosiłem go w ten sposób, aby mieć zawsze przy sobie i nie zgubić.
Mimo tego, po przyjściu do domu przebierając się stwierdziłem, że zgubiłem swój różaniec. Dokładnie przeszukałem wszystko co miałem na sobie w czasie modlitwy. Lecz różańca w mojej odzieży nie było. Dlatego natychmiast przeszukałem dokładnie drogę, którą wracałem do domu. Mimo niewielkiej odległości do kapliczki, która wynosi sto kilkadziesiąt metrów i szybkiego rozpoczęcia poszukiwań, różańca nie odnalazłem.
Wtedy dopiero uświadomiłem sobie, że moje intencje modlitewne były złe i grzeszne. Tajemnicze zgubienie różańca uznałem za karę Bożą z powodu moich złych intencji, których Pan Bóg nie przyjął oraz ukarał mnie utratą pamiątkowego i cennego dla mnie różańca. Mimo upływu wielu lat, różańca tego nie odnalazłem. Jest to dla mnie bolesna, lecz słuszna kara.
Zdarzenie to jest dla mnie nauczką, że należy modlić się tylko w dobrych intencjach. Złe intencje obrażają Pana Boga i Matkę Najświętszą, za pośrednictwem której zanosimy nasze modlitwy różańcowe do Jej Syna, Jezusa Chrystusa, bo intencje takie są grzeszne i sprzeczne z Pismem Świętym:
1) „Błogosławieni, którzy czynią pokój, bo oni będą nazwani synami Bożymi” ( Mat. 5,9; Hebr.12,14; Jak.3,17-18 ).
2)„Miłujcie waszych wrogów i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami waszego Ojca, który jest w Niebie” ( Mat.5,43-48 ).
3) „Przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym ,którzy
przeciw nam zawinili” ( Mat.6,12 ).
4)„Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” ( Mat.22,39 ).
5) „Błogosławcie tych, którzy was prześladują, błogosławcie, nie przeklinajcie.” „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj ( Rzym.12,14,17-21 ).
24. Bóg nie pozwala z siebie szydzić.
„co bowiem człowiek posieje, to będzie zbierał” (Gal.6,7).
1) Wiosną 1966 r. byłem uczestnikiem następującego zdarzenia. Przed budynkiem sztabu stał dowódca naszej jednostki wojskowej z grupą oficerów. Podniesionym głosem krytykował i przeklinał dowódcę innej jednostki
wojskowej. W pewnym momencie zawołał: „co on ……syn myśli, że Pana Boga za …. złapał .”
Na ten bluźnierczy „dowcip” podwładni „służbowo” wybuchnęli śmiechem. Ja natomiast milczałem, bo zrobiło mi się przykro z powodu tego bluźnierstwa i zachowania przełożonego.
Jesienią tego samego roku przebywałem w szpitalu wojskowym w Krakowie na oddziale neurologicznym, ze względu na ból kręgosłupa w okolicy lędźwiowo-krzyżowej, który odczuwałem od ostatniego skoku spadochronowego.
Dwudziestego listopada dzień był słoneczny i wyjątkowo ciepły. Dlatego otworzyłem okno w sali chorych, w której leżałem i chwilę stałem przy nim.
W pewnym momencie zauważyłem dowódcę naszej jednostki wojskowej, jak w pośpiechu i tylnym wejściem wchodził do budynku oddziału skórno-wenerycznego, który znajdował się naprzeciw naszego oddziału.
Zdziwiony tym co zobaczyłem, spytałem pielęgniarki z oddziału skórno-wenerycznego, która przed chwilą przyszła do koleżanki z naszego oddziału, w
jakim celu dowódca naszej jednostki wojskowej odwiedza ich oddział. Pielęgniarka tak mi odpowiedziała: „To pan nie wie ? Jest stałym pacjentem naszego oddziału i leczy się na chorobę weneryczną,”
Wtedy przypomniałem sobie bluźniercze zachowanie naszego dowódcy sprzed ośmiu miesięcy i z satysfakcją pomyślałem, że sprawiedliwości stało się zadość. Bluźnierca sam złapał się za…. i musi leczyć się na przykrą oraz wstydliwą chorobę weneryczną.
2) Pewnego dnia, wiosną 1969 r. robiłem porządki w piwnicy przeznaczonej do przetrzymywania ziemniaków, warzyw i owoców. Przy pracy tej zastał mnie mój nowy przełożony, gdyż wcześniej zostałem przeniesiony do tej jednostki wojskowej.
W rozmowie ze mną przełożony ten zaczął narzekać, że jego piwnicę w tym roku podtopiła woda i dlatego zgniły mu wszystkie ziemniaki oraz warzywa, które tam się znajdowały.
Słuchając tych narzekań, przypomniałem sobie jak jesienią minionego roku ów przełożony w luźnej rozmowie z kadrą oficerską, która mu podlegała popisał się następującym tandetnym „dowcipem”.
W czasie lekcji religii siostra zakonna powiedziała dzieciom, że Bóg jest wszędzie. Mały Jasio słysząc te słowa spytał „Czy Bóg jest też w piwnicy mojej babci ?” Zakonnica odpowiedziała, że tak. Wtedy Jasio zawołał „ a g…. prawda, bo moja babcia nie ma piwnicy”. Jak to bywało w takich przypadkach, słuchacze „służbowo” zaczęli się śmiać.
Z powyższego zdarzenia wynika, że sprawdziło się powiedzenie „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Każdy bluźnierca otrzymuje według swojej miary.
3) Jesienią 1984 roku przebywałem w szpitalu wojskowym w Warszawie w związku z przewlekłym zapaleniem wątroby typu B. Moim sąsiadem w sali był lekarz stomatolog w stopniu kapitana. Był chory na tę samą chorobę co ja.
Mówił, że również jest wierzącym i praktykującym katolikiem i ma z tego powodu, podobnie jak było ze mną, sporo nieprzyjemności ze strony przełożonych.
Był on bardzo dowcipny i swoimi dowcipami, które lubił opowiadać, starał się nas rozweselać. Pewnego dnia, gdy rano obudziliśmy się, zaczął kropić deszcz.
Nasz wesoły kapitan zawołał: „o, co to, Pan Bóg siusia”. Lecz dowcip ten raczej nas nie rozweselił.
Przypomniałem sobie wtedy wyżej wymienionych przełożonych, którym Pan Bóg zapłacił za ich bluźniercze słowa, zgodnie z porzekadłem: „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Zastanawiałem się czy za ten tani „dowcip” obrażający godność Pana Boga, kapitan otrzyma w przyszłość jakąś lekcję dobrego wychowania.
Następnego dnia nad ranem, obudziło mnie bolesne postękiwanie mojego sąsiada. Po chwili kapitan wstał z łóżka i poszedł do ubikacji, skąd dochodziły nas coraz głośniejsze jęki i lament w rodzaju: „a…jak boli” itp.
Kiedy wyszedł z ubikacji, spytałem co się z nim dzieje. Kapitan odpowiedział, że nie może zrobić „siusiu” bo nocą zrobił mu się czyrak w miejscu, które uniemożliwia oddawanie moczu. Spytałem kapitana jak to możliwe, że tak gwałtownie wyrósł mu ten czyrak. Odpowiedział, że jest to stan zapalny po wyrwaniu włosa wraz z miseczką włosową. Po kilkudniowej kuracji minęła go ta przykra dolegliwość.
Tak oto i tym razem sprawiedliwości stało się zadość. Pan Bóg prawie natychmiast oddał winowajcy według jego słów.
Sędziów 1,7: Jak ja postąpiłem, tak mnie odda Bóg.
Hiob 34,11; Ps 62,13; Prz.24,29; Mądr 35,22; Jer, 32,19; Mat 16,27; Rzym 2,6;
2Tym 4,14.
Niech wszyscy bluźniercy wiedzą i pamiętają, że we właściwym czasie każdy z nich stosowną odpłatę otrzyma Niniejsze świadectwa o tym świadczą.
25. Ważne przepowiednie spełniają się.
Ponieważ wielu sądzić będzie, że to co napisałem jest wątpliwe, uwiarygodniam się dwoma ważnymi świadectwami wiary, które spełniły się bardzo dokładnie (Jan, 16,13).
1) W poprzednim miejscu zamieszkania, na przełomie 1972/73 roku, odwiedził nas ksiądz Krz. P. ( Diecezja Przemyska ) w ramach wizyty duszpasterskiej.
Rozmawiając na tematy społeczno-polityczne, powiedziałem temu księdzu, że system komunistyczny w Polsce upadnie najpóźniej za kilkanaście lat. Dotyczyć to będzie również pozostałych państw „socjalistycznych” w Europie oraz ZSRR.
Prosiłem go, aby zapamiętał moje słowa, gdyż wyjeżdżam do innej miejscowości, gdzie otrzymałem nowe mieszkanie. Prosiłem, aby przypomniał sobie o mnie, gdy tak się stanie.
Lecz ksiądz ten myślał wtedy podobnie jak wszyscy, którzy żyli w tym czasie. Powiedział, że do tego nie dojdzie ze względu na potęgę i wielkość bloku państw komunistycznych na czele z ZSRR.
Zapewne wszyscy sądzili, że jego rozpad oraz upadek jest niemożliwy, przynajmniej w tym okresie i za naszego życia. A jednak z pomocą Bożą wytrwaliśmy i przyczyniliśmy się do jego upadku.
2) Kilkanaście dni przed wyborem polskiego kardynała Karola Wojtyły na papieża (16 X 1978 r.) było mi dane słyszeć i widzieć (!) wypowiedź nowo wybranego Ojca Świętego.Głos jego był donośny i mocny. Słowa, które wypowiadał unosiły się ku górze, aż do Nieba, skąd wracały wzmocnione Bożą mocą i ogarniały cały świat.
Najdziwniejsze dla mnie było to, że papież ten mówił po polsku. Mówił między innymi: „Pokój zaczyna się sprawiedliwością”, „Sprawiedliwość nie dzieje (staje) się pod przymusem”, „Wolność osobista jest rzeczą nietykalną, nienaruszalną”.
W pierwszej chwili pomyślałem, że papieżem zostanie polski kardynał Karol Wojtyła, gdyż wiedziałem, że bierze udział w konklawe. Będzie on zwracał dużą uwagę na problem sprawiedliwości społecznej i wolności religijnej oraz pokoju – w stosunkach międzyludzkich i międzynarodowych – ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji w Polsce i w krajach rządzonych przez komunistów.
Po namyśle i „racjonalnej” ocenie sytuacji, doszedłem do wniosku, że na papieża nie może zostać wybrany polski kardynał, gdyż tradycyjnie na to najwyższe stanowisko w Kościele katolickim wybierani są kardynałowie z Italii.
Okazało się, że pierwsza moja myśl była słuszna. Na papieża wybrano kardynała Karola Wojtyłę, który rzeczywiście dużo uwagi poświęcił problemowi sprawiedliwości społecznej i wolności wyznania oraz pokoju. Szczególnie dotyczyło to Polski w związku ze stanem wojennym, który władze komunistyczne wprowadziły (13 XII 1981 r.) dla stłumienia wolnościowego zrywu naszego narodu i utrzymania się przy władzy.
Gdy po raz pierwszy usłyszałem głos papieża Jana Pawła II, natychmiast poznałem, że jest to ten sam głos, który słyszałem wcześniej w mojej wizji. Spełnienie się tej wizji świadczy o kierowniczej roli Ducha Świętego w tym konklawe, zgodne z wolą Pana Boga, który wszystko może. Dlatego wyrażam przekonanie, że Duch Święty doprowadzi również do zjednoczenia Kościoła katolickiego i Kościoła prawosławnego oraz do upowszechnienia Świętego Różańca Ewangelizacyjnego.
Z powyższych faktów wynika, że nasze „racjonalne” i „tradycyjne” myślenie może być przeszkodą w realizacji tego, czego oczekuje od nas Pan Bóg.
26. Znak Syna Człowieczego.
W sierpniu 2007 r. było mi dane widzieć „Znak Syna Człowieczego”, który będzie zapowiedzią powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa ( Mat.24,27-31; Łuk.17,24-30; 21,36) i Sądu Ostatecznego (25,31-46). Będzie to jaśniejący na tle gwiazd Krzyż, symbol męki i śmierci Jezusa Chrystusa.
W położeniu poziomym, równoległym do Ziemi, będzie przemieszczał się z północy na południe. W ten sposób będzie widoczny dla wszystkich mieszkańców globu ziemskiego. Apok.22,12: „Oto przyjdę wkrótce i moja zapłata wraz ze mną, aby oddać każdemu według jego uczynków”. „Wszyscy bowiem musimy stawić się przed trybunałem Chrystusa, aby każdy odebrał to, co będąc w ciele zdziałał: dobro lub zło.” (2 Kor.5,10; Jan 5,29 ).
„Czuwajcie więc i módlcie się nieustannie, abyście uniknęli tego wszystkiego, co ma nadejść i stanęli przed Synem Człowieczym” ( Łuk. 21.36).
Amen. Przyjdź Panie Jezu ! ( Apok. 22,20; Kapł. 19,2 ).
„Bóg widzi, czas ucieka, wieczność czeka”. Dlatego odpowiedz na Boże wezwanie, a będziesz wielkim w Królestwie Niebios ( Mat. 5,19 ). „I będę dla niego Bogiem, a on będzie Moim synem.” ( Apok.21,7 ).
27. Do spraw ważnych krótkie uwagi.
1) Osoba, która rozpoczyna spotkanie z wiernymi od słów „dzień dobry” a kończy go życzeniami „smacznego” nie nadaje się na Sługę Jezusa Chrystusa.
Nikt nie może powiedzieć. że ma monopol na Prawdę o Bogu i Człowieku. Jedynie Jezus Chrystus, jest „wiernym świadkiem, pierworodnym pośród umarłych i władców królów ziemi” (Apok. 1,5).
2) Bezżeństwo księży w Kościele Katolickim nie czyni ich świętymi. Trzeba uregulować te sprawy na wzór innych Kościołów Chrześcijańskich, również z powodu braku powołań do Kapłaństwa. Dlatego zniesienie celibatu jest pilną potrzebą Kościoła we współczesnym świecie.
3) Kościół w imię „miłości bliźniego” nie może uznawać dewiacji seksualnych za dozwolone. Zasada „wiara i rozum” musi zdecydowanie obowiązywać w ocenie tego zjawiska.
Milczenie niektórych księży w tej sprawie uzasadnia przypuszczenie, że ich sutanny mają „tęczowe” zabarwienie, które jednak nie jest „znakiem przymierza” z Bogiem (Rodz. 9,17) i „tęczą podobną do szmaragdu” otaczającą tron Chwały Bożej (Apok. 4,3). Jest to przewrotny kamuflaż szatańskiego zła, gdyż dobro nazywane jest złem a zło dobrem.
Izaj. 5,20: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem a dobro złem, którzy zamieniają ciemność na światło, a światło na ciemność”
Człowieka, który czyni zło trzeba nazywać po imieniu – złoczyńcą i grzesznikiem, który musi ponieść karę za swe czyny, gdyż Bóg jest również sprawiedliwy, za dobro wynagradza a za zło karze. Grzech to nie chmurka na niebie, którą kieruje wiatr, lecz postępowanie człowieka sprzeczne z Bożymi Przykazaniami.
Głoszenie, że walczymy z grzechem a nie z osobą, która go popełnia (świadomie oraz w sposób wolny i nieprzymuszony) to wielkie nieporozumienie i ewangeliczne przekłamanie usprawiedliwiające grzeszników . „Hulaj dusza, piekła nie ma” ?
Łuk. 19,27: „Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w mojej obecności”, gdyż Panu Bogu należy się nasze posłuszeństwo, wdzięczność, miłość, wierność i szacunek.
4) Wielu księży sądzi, że im dłużej trwa ich „kazanie”, tym bardziej będzie skuteczne. Jednak tylko niewielu mówców to potrafi. Katecheza trwająca dłużej niż dwadzieścia minut przynosi odwrotny skutek., ponieważ monolog jest najgorszą metodą przekonywania, co powinno być głównym celem tych „nauk”.
5) Używanie prezerwatyw nie jest grzechem, gdyż nie jest sprzeczne z Bożym przykazaniem „Nie zabijaj”. Najwyższy czas, aby zaakceptować tę powszechną praktykę, szczególnie gdy uwzględni się roznoszenie groźnych chorób drogą płciową.
6) Niektóre kobiety sądzą, że jeśli będą uprawiać „platoniczną miłość” z mężami to staną się bardziej „święte”. Skutki takiego postępowania są przeważnie złe.
7) Słuszne jest powiedzenie, że kto śpiewa ten dwa razy (dwukrotnie) się modli. Nie dotyczy to jednak sytuacji w polskich kościołach katolickich. „Tradycyjne” organy skutecznie zagłuszają śpiew wiernych tak bardzo, że sami siebie nie słyszą. Niech przykładem dla nas będzie śpiew w kościołach obrządku wschodniego, który przez swoje piękno wznosi serca wiernych ku Bogu i przyczynia się do głębszego przeżywania wiary.
8) Nasi księża trwają w przekonaniu, że są lepsi i mądrzejsi od nas osób świeckich. Dlatego dobry katolik świecki może być „mierny, bierny, byle wierny.”
Ta niechęć i nieumiejętność wykorzystania nas do krzewienia i obrony wiary jest jedną z głównych przyczyn słabości Chrześcijaństwa we współczesnym świecie. Jest to grzech zaniedbania, który spowodował, że obecny Kościół przestał być Kościołem Walczącym (ofensywnym) i nie potrafi skutecznie bronić naszej wiary, prześladowanych wiernych oraz chrześcijańskich symboli religijnych.
Usprawiedliwianie się słowami „bo ja głoszę Chrystusa” to kanapowa aktywność i bierna postawa „aby się nie narażać” wrogom Kościoła (Jan. 2,13-17; Ps. 69,10).
Ekspansja współczesnego Islamu jest możliwa głównie z powodu zaangażowania osób świeckich i aktywności duchowych przywódców tej religii, a także z powodu naszej bierności i zaniechań.
Wyprzedaż świątyń chrześcijańskich w krajach zachodnich, bez zgody wiernych, które wyznawcy Islamu zamieniają na meczety, lub gdy są wykorzystywane jako domy publiczne, to zdrada Chrystusa i hańba duchowieństwa, którzy postępują jak handlarze w Świątyni Jerozolimskiej: „Oddam każdemu według jego uczynków” (Apok. 2, 23)
Takie samowładztwo duchowieństwa zapowiada czasy, gdy o wyborze lokalnych przywódców religijnych będą również decydować miejscowe wspólnoty wiernych. Będzie to gwarancją powrotu do odpowiedzialności takiej wspólnoty za lokalny i miejscowy Kościół, który stanie się Kościołem Walczącym. Wymusza to mierność i bierność duchowieństwa wobec zagrożeń ze strony współczesnego świata, a szczególnie z powodu zorganizowanych struktur zła, których celem jest demoralizacja całych narodów i zniszczenie Kościoła Chrystusowego.
Tylko zorganizowane struktury osób świeckich – bez zależności i dyktatu ze strony duchowieństwa, które się nie sprawdziło – będą skutecznymi obrońcami naszej wiary, stosując adekwatne do potrzeb metody i środki walki ze złem.
Dlatego proponuję powstanie Chrześcijańskiego Ruchu Społecznego, organizowanego przy każdej parafii przez osoby świeckie.
Nadchodzą czasy wielkich zmian w Chrześcijaństwie i do tego powinniśmy dążyć. Osoby świeckie zajmą w nim właściwe miejsce.
9) Tak zwane „kazania” w naszych kościołach powinny być najważniejszą formą ewangelizacji i głoszenia Dobrej Nowiny na co dzień. Niestety wiemy, że tak nie jest. „Nauki” te przeważnie nic nie zmieniają w naszym życiu ze względu na ich formę i metodę (monolog) oraz treści, których głównym celem jest moralizatorstwo a nie pogłębianie znajomości Pisma Świętego, co powinna uwzględniać każda katecheza.
Takie infantylne traktowanie osób dorosłych szkodzi procesowi formowania nas na Uczniów Jezusa Chrystusa.
Stwierdzam również, że nasi kaznodzieje nie znają podstawowych zasad pedagogicznych i psychologicznych, które obowiązują w nauczaniu i wychowaniu. A może nie potrafią ich skutecznie stosować, co też jest sztuką ?
10) Znak pokoju „Pokój nam wszystkim” wypowiadany głośno przez uczestników Mszy Świętej w odpowiedzi na wezwanie kapłana „Przekażcie sobie znak pokoju”, a następnie skłon głowy w stronę najbliższych sąsiadów był i jest potrzebny jako integralna część liturgii. Jest wyrazem aktywności i postawy braterstwa wszystkich uczestników „świętego zgromadzenia” w Imię Jezusa Chrystusa.
Decyzja kościelnych biurokratów zabraniająca takiej formy przekazywania Znaku Pokoju jest błędem, który trzeba jak najszybciej naprawić. 1 Piotra 5,14: „Pokój wam wszystkim, którzy jesteście w Chrystusie.”
11) Modlitwa Pańska zawiera heretycki fragment „I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw od złego.” Zgodnie z Pismem Świętym ( Mat. 6,13 ) treść ta powinna być następująca: „i nie dopuść, abyśmy ulegali pokusie, ale nas zachowaj od złego.”
( 1 Kor. 10.13; Jakuba 1,13; 2 Piotra 2,19 ).
Pozdrowienie Anielskie zaczyna się od bezsensownych słów „Zdrowaś Maryjo,” chociaż w Piśmie Świętym czytamy „Bądź pozdrowiona Maryjo.” (( Łuk. 1,28 ).
Najwyższy czas, aby te „tradycyjne” słowa zmienić zgodnie z Pismem Świętym.
12) Chrześcijanie to „bracia i siostry” a nie „ojcowie” (Mat. 23,8-10; Hebr. 2,11). Każą nazywać się „ojcami” chociaż Jezus Chrystus powiedział: „Nikogo na ziemi nie nazywajcie ojcem, jeden bowiem jest Ojcem waszym, Ten w niebie, a wy wszyscy braćmi jesteście”.
Obecnie słowa „siostry i bracia” to tylko krótki przerywnik długiego kazania.
Apeluję o powrót do chrześcijańskich korzeni, gdy słowa „Siostra”, „Brat” oznaczały braterstwo i były w powszechnym użyciu.
28. Pytamy decydentów i teologów katolickich dlaczego wyznanie wiary (credo) odmawiane jest niezgodnie z treścią Pisma Świętego?
Wyznanie Wiary ( Credo – łac. Wierzę…) odmawiane jest w czasie Mszy Świętej i innych uroczystości kościelnych. Tekst tej modlitwy powstał w czwartym wieku na Soborze w Nicei i ostatecznie został zredagowany w czasie Soboru w Konstantynopolu.
Treść tego wyznania wiary jest sprzeczna sama w sobie: „Wierzę w Jedynego Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych” wyklucza prawdziwość treści, która dotyczy Jezusa Chrystusa „Zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu, a przez niego wszystko się stało.”
Jest to błędna interpretacja Listu św. Pawła do Kolosan. Powinno być: „Bóg stworzył wszystko przez Niego i dla niego.”
Dalej w Liście do Kolosan 1,4 czytamy: „On jest przed wszystkimi i wszystko istnieje dzięki Niemu.” Powinno być: „On zaś Sam zaistniał, nim cokolwiek zaistniało i wszystko w Nim ma swoje istnienie.” A to wcale nie oznacza , że wszystko zostało stworzone przez Przedwiecznego Syna Bożego, co wyjaśnia poprzedni akapit.
Pan Jezus powiedział: „Uwielbiam Cię Ojcze, Panie ( Władco ) nieba i ziemi.” „Wszystko zostało Mi przekazane przez mego Ojca.” ( Łuk, 10,21,22. )
Taką interpretację znajdujemy w Biblii przetłumaczonej i opracowanej przez Ks. Biskupa Kazimierza Romaniuka, Ordynariusza Warszawsko-Praskiego ,wydana w 2005 roku. Tylko ta treść jest słuszna, gdyż łączy w sobie wiarę, która wynika z Pisma Świętego i rozum umożliwiający logiczne myślenie.
U św.Jana14,10 czytamy: „,Tego co mówię do was, nie mówię od siebie. Ojciec bowiem, który jest we Mnie, czyni swoje dzieła.” 14,28: „…bo Ojciec większy jest ode Mnie.”
W Prologu Ewangelii św. Jana w odniesieniu do powyższych rozważań czytamy, że „Słowo” było na początku ( stworzenia ) u Boga i Bogiem było „Słowo” i wszystko przez nie się stało. Wcielonego Syna Bożego Jezusa Chrystusa św. Jan nazywa „Słowem” przez które stał się świat.
Zwróćmy uwagę, że powyższe treści są sprzeczne ze sobą, bo „Słowo” w Prologu ma dwojakie znaczenie.
Oznacza wolę Stwórcy do stworzenia świata, dzięki czemu wszystko zaistniało.
Odnosi się do Jezusa Chrystusa i Jego zbawczej Misji. „Słowo” przez które stał się świat łączy w sobie oba jego ( Słowa ) znaczenia.
Księga Rodzaju stworzenie świata opisuje przez osiem „wypowiedzi” (Słów ), które oznaczają wolę Stwórcy do stworzenia świata. Kończą się one stwierdzeniem, że „Bóg wiedział, że wszystko co uczynił było bardzo dobre.” ( K. Rodz.1,31; Ps 33,6-9; Mądr. Syr. 42,15 ).
Należy tu jednoznacznie stwierdzić, że Pismo Święte nie opisuje w jaki sposób Wszechmogący Bóg stworzył świat. Sposób stworzenia i powstania świata odkrywa współczesna nauka. W ten sposób wiara i nauka nawzajem się wspierają w wyjaśnieniu tego problemu.
Kościół Katolicki do tekstu tej modlitwy dodał również: „Wierzę w Ducha Świętego,Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi.” Jest to całkowicie sprzeczne z Pismem Świętym Nowego Testamentu, gdyż Bożego Ducha Świętego otrzymujemy od Ojca przez Syna Jezusa Chrystusa i nie wymaga to uzasadnienia.
Zrozumienie powyższych problemów umożliwia nam wiara w Trójcę Przenajświętszą: Boga Ojca Wszechmogącego, Jego Syna Przedwiecznego i Bożego Ducha Świętego. Gdy działa Bóg Ojciec, wtedy również działa Syn Boży i Duch Święty. Gdy działa Jezus Chrystus, wtedy działa również Bóg Ojciec i Duch Święty. Gdy działa ( i jest ) Duch Święty, wtedy działają również Bóg Ojciec i Jezus Chrystus. Każda z Osób Trójcy Świętej działa stosownie do swej Istoty, czyli indywidualnych (własnych ) cech i przymiotów.
Na podstawie niniejszych rozważań w największym skrócie stwierdzamy, że nasze „Credo” jest następujące:
Bóg Ojciec jest Stworzycielem;
Jezus z Nazaretu jest Odkupicielem i Zbawicielem;
Boży Duch Święty jest Ożywicielem i Uświęcicielem.
Na koniec, pytamy naszych księży:
Dlaczego ciągle, uporczywie nazywają Matkę Najświętszą „Panną” w czasie odmawiania różnych modlitw?
Wiemy, że Matka Boża była Mężatką i „Oblubienicą” Świętego Józefa.
Dlaczego lekceważą Pismo Święte, Matkę Bożą i Świętego Józefa, a także nas – wszystkich wierzących?
29. Korona Chwały w Królestwie Chrystusowym
Po zwolnieniu mnie z wojska, chwilami zastanawiałem się jaka przyszłość mnie czeka w nowej sytuacji życiowej, Jak ułoży się moje życie?
Postanowiłem spytać o to Pana Boga. W tej intencji odmówiłem modlitwę różańcową na pamiątkowym, uświęconym Bożą łaską różańcu, który otrzymałem w styczniu 1967 roku.
Odpowiedź otrzymałem następnego dnia w identyczny sposób jak uprzednio. Około godziny szóste rano, tuż przed obudzeniem się, ujrzałem ten różaniec z pewnymi szczegółami, których w rzeczywistości nie posiadał, gdyż dotyczyły one mojej przyszłości.
Różaniec, który ujrzałem, nie miał pustego i okrągłego miejsca na palec, lecz był jednolity. Na środku różańca (w miejscu na palec ), na jego złotym tle, był wygrawerowany obraz Matki Bożej z koroną na głowie, która siedziała na tronie. Przed Najświętszą Matką klęczałem ja w koronie cierniowej, z rękoma złożonymi do modlitwy. Na dole różańca była wygrawerowana data: Rok 1973.
Był to rok mego zwolnienia z zawodowej służby wojskowej. Korona cierniowa oznaczała zapowiedź cierpienia duchowego w moim dalszym życiu doczesnym. I tak jest dotychczas.
Następnie obraz zmienił się. Matka Boża siedząca na tronie w wyciągniętych rękach trzymała koronę nad moją głową. Ja natomiast w dalszym ciągu klęczałem przed Nią ze złożonymi rękoma, lecz nie miałem już korony cierniowej. Na dole różańca nie było również napisu Rok 1973.
Wizja ta wskazuje na moje wywyższenia w życiu przyszłym, po śmierci biologicznej, w Królestwie Chrystusowym za przyczyną Matki Najświętszej.
Nie mam wątpliwości, że wizja ta w odniesieniu do mego zbawienia spełni się dokładnie, jak pierwsza z roku 1967 w czasie której obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy i kościoły widoczne na tym różańcu, spotkałem po wielu latach w Lublinie.
Również spełni się sens tej wizji, która jest wezwaniem i zapowiedzią zjednoczenia Kościoła Katolickiego oraz Kościoła Prawosławnego na zasadzie „jedności w różności i równości.”
Wizje te świadczą i potwierdzają, że Matka Boża pełni ważną rolę w Kościele Chrystusowym oraz w naszym osobistym uświęcaniu się i zbawieniu, jeśli Ją o to prosimy. W Bożym Planie Zbawienia Matka Najświętsza jest pierwsza w porządku łaski i zbawienia: Mat. 1,18;Łuk.1,26-38; 46-49; Jan 19,25-27; Apok. 12.
Słowa skierowane do mnie i o mnie, mające związek z niniejszym świadectwem wiary.
X 1983 r, „Za to, że jesteś mi wdzięczny ofiaruję ci nowe przymioty, o które nie prosiłeś. Trzeba abyś zachował wdzięczność i miłość.”
X 1984 r. „Wszystko ci udostępnię.” „Rozwój w duchu i Prawdzie Chrystusowej.”
IV 2002 r. „Napominam was bracia, abyście nie baczyli na to co jest, lecz na to co będzie.”
VI 2002 r. „Naśladowcami moimi jesteście. Bo niedowiarek przeszedł przez wiarę, jak przez wiatr.”
IX 2002 r. „Jest to czas oczekiwania na przyjście Pana.”
X 2002 r. „Bóg spełnia miłosierdzie swoje czyniąc nas świętymi.”
Gdy po „analizie” Pisma Świętego doszedłem do wniosku, że Jezus Chrystus nie może być Bogiem, Pan Jezus powiedział: „Nie pomniejszaj Mnie”. Przepraszam bardzo Ciebie, łaskawy Boże nasz !
I 2003 r. „Świat nie mija nadaremnie. Wszystko będziesz miał zapisane.”
II 2003 r. „Jestem z tobą i ci dopomogę.” „Dana mu pomoc z Nieba.”
IV 2003 r. „Wielu ludzi mając świadomość Idei Bożej, nie wypełnia jej.”
VI 2003 r. „Kocham i nie odwrócę się.” „Każdy wyraz twej woli na twoje zawołanie.”
X 2003 r. „Wypełniaj je ( Boże Przykazania ) i ucz wypełniać, a będziesz największy w Królestwie Bożym.”
V 2004 r. „Musicie od siebie wymagać.” „Musisz odpowiadać za swoją godność i swoją reputację.” „Nie wolno lekceważyć swojego zbawienia.”
„Dziękuję za piękny dystans do Matki Bożej.”
XI 2004 r. „Jeśli ktoś będzie miłował Pana, Boga swego, przygarnę go do siebie i będę mu Ojcem a on będzie mi synem.”
„Oto wizja Boga Pięknego, Wspaniałego, który znalazł w tobie to, czego nie znalazł u innych…”
„Bo nie wołasz tak jak inni; bo nie jesteś taki jak inni.”
„Słoneczko moje.”
IX 2005r. „Bóg z łaskawością i miłością przyjmie twoją ofiarę.”
II 2006 r. „Nie daj się złamać.”
VII 2006 r „Zachowałeś w sobie stan łaski.”
IX 2006 r „Jego wartość świadczy o jego życiu.”
Było mi dane słyszeć śpiew kilku duchów męskich, przebywających w czyśćcu: „Boże Wielki, nigdy grzechu więcej, nigdy, nigdy. Boże Wielki, nigdy grzechu więcej, nigdy, nigdy. o…o…o”. Pan Jezus powiedział: „Synu, żebyś pamiętał”
XII 2006 r. „Bóg wywyższy imię twoje.”
XII 2006 r. „Wykazałeś wielkoduszność.”
II 2007 r. „Nie zostawię cię na pastwę losu.”
III 2007 r. „Jesteś mi posłuszny.” „Jesteś mi bliski.”
IV 2007 r. Siostra Faustyna: „w Imię Chrystusa Pana błogosławię cię i błogosławię ci. Niech cię Bóg błogosławi.”
XI 2007 r. „Nie pozwolę nikomu skrzywdzić cię.” „Nie martw się. Samego cię nie pozostawię.” „Uzyskuje udział z Chórami Niebios.”
XII 2007 r. Gdy zrezygnowałem z modlitwy: „Też łatwa strata.”
I 2008 r. „Nasze zwycięstwo w Bogu.”
II 2008 r. „Wyśpiewać Bogu hymn pochwalny.” „Twoje słowa są jak złoto szlachetne.” „Korony są wciąż aktualne.”
IV 2008 r. „Świat nie chce przyznać się do zbrodni.” ( dot. dzieci nienarodzonych ).
VI 2008 r. „Chwało ty moja.” „
VII 2008 r. „Nie zostawię cię samego.”
VIII 2008 r. „Apogeum. Musisz zdobyć szczyt możliwości swoich.”
X 2008 r. „Kiedy się poprawisz duszko? Życzę ci tego, duszko moja”.
XI 2008 r. „Tobie dam berło zwycięstwa.” „Wierność Bogu uczyni cię wielkim.”
XII 2008 r. „Wypłuczesz swe szaty we Krwi Baranka. Ten warunek spełniony będzie.” (Apok. 7,9-10, 13-15)
II 2009 r. „Zacny nasz sługo.”
III 2009r. „Wszystko zależy od ciebie.” Gdy zrezygnowałem z modlitwy różańcowej w tym dniu: „Synu, jak tak będziesz robił, to niczego nie osiągniesz.”
IV 2009 r. „Bóg chce serca człowieka.” „Mężnie znoś swe ciężary.”
V 2009 r. „Decydujące będzie miało znaczenie jacy tutaj jesteście, a nie w wieczności.”
VI 2009 r. ” Trzeba nad sobą pracować.” „Odpowiedzialność za słowa.”
VIII 2009 r. „Sensem naszego życia jest wiara i zbawienie.” „Słowa wewnętrzne, którymi kierował go sam Bóg.”
IX 2009 r. Z powodu mojej nieobecności na niedzielnej Mszy Świętej: „Nieobecny trwa nieobecnością (niewykorzystany czas łaski: Mat.18,20).”
„Od miłości odpoczywasz ?”
XII 2009 r. Gdy miałem grzeszne myśli: „korona z głowy”.
VII 2010 r. Ojcze Przedwieczny Boże nie pozwól, aby łaska Twoja i moje życie były daremne. Odpowiedź: „Kładę w twoje ręce.” ( modlitwa ). „Przez ręce twoje będą przechodziły błogosławieństwa Boże.”
XI 2010 r. Boże nie opuszczaj mnie. Odpowiedź: „Zrobię wszystko co do mnie należy.”
„O Boże nie pozwól aby życie moje i łaska twoja były daremne”. Odpowiedź: „Misja zakończy się sukcesem.”
IV 2011 r. „Nie upadaj na duchu.”
V 2011 r. „Wszystko zależy od twej woli.”
VI 2011 r. „Szczęście w tobie Bóg pokłada”
XII 2011 r. Boże co mogę Ci dać, czego byś nie miał ? Pan Bóg odpowiedział: „Twoje serce złote.”
V 2012 r. „Bóg zaprasza cię do siebie.”
VI 2012 r. „Daję ci życie wieczne.”
II 2013 r. „Obowiązki na siebie nakładaj.”
VI 2013 r. „Prowadzę do ostatecznego zwycięstwa.”
X 2013 r. „Trzeba by łaska Boża trwała w nim.” „Twoje ostatnie będzie pierwszym.”
XI 2013 r. „Pamiętaj, że będziecie żyli wiecznie. Wielkie zasługi, wielki tryumf”.
XII 2013 r. „Nie trzeba mi twojej rozpaczy ni wiary. Potrzebne mi twoje wołanie.”( Mat.7,7).
I 2014 r. „Cenimy cię.”
II 2014 r. „Niewiędnący wieniec chwały.”
IV 2014 r. „Jestem z tobą i będę z tobą.”
X 2014 r. „Daję ci nowe życie.
XII 2014 r. „To zdjęcie („fotografia” – świadectwo wiary ) pochodzi od Boga i od Boga było dane.”
„Nie lękajcie się. Nie dajcie się zakrzyczeć”.
Pan Bóg jest wszechmogący i wspaniałomyślny: „Zająłeś nieodwracalną pozycję ( u Pana Boga ). Cierpliwości”.
I 2015 r. ”Wielka miłość trwa”
Gdy nie odmówiłem modlitwy różańcowej :”Syneczku nie odpychaj się.” Oznacza to serdeczną troskę Matki Bożej, abyśmy nie zaniedbywali się w modlitwie różańcowej, która duchowo przybliża nas do Niej i umożliwia skuteczną pomoc dla nas.
III 2015 r. Gdy wzbraniałem się przed pisaniem rozważań różańcowych uznając, że są osoby bardziej kompetentne do tego, Matka Boża powiedziała „Wolność synku”. Wolność w osobistych wyborach i decyzjach, czyli wolna wola – nasze „chcenie i niechcenie” – ma zasadnicze znaczenie dla naszych zasług u Pana Boga.
V 2015 r. Słowa duszy czyśćcowej ( mężczyzny ): „Zwalcza się swoje grzechy, by móc wspomagać innych. A twoja świętość ?”
Słuszna uwaga. To wielki dar Boży, że stając się bardziej świętymi, możemy przez modlitwę skuteczniej wspomagać bliźnich w ich potrzebach.
VIII 2015 r. Gdy wniosłem ostatnie poprawki do tematu „Człowiek jest transcendentny, to znaczy ponadczasowy”, pod wpływem działania Ducha Świętego usłyszałem głos wewnętrzny: „Wątpliwości zostaną zaakceptowane”.
Czasami słyszę przepiękne śpiewy aniołów i dusz zbawionych. Słusznie o tym cudownym pięknie mówi Pismo Święte ( 1Kor. 2,9 ): „To czego oko nie widziało, ani ucho nie słyszało…Bóg przygotował tym, którzy Go miłują.” W dniu 15.08. 2015 r. słyszałem w sobie niezwykle piękny śpiew dwóch aniołów ( duetu ): ” Żywa Hostia” .Każdy człowiek, który żyje w stanie łaski uświęcającej, w rękach naszego Zbawiciela jest taką żywą i ofiarną Hostią.
XII 2015 r. „Od tej pory nie wolno ci grzeszyć.”
I 2016r. Słyszałem śpiew czterech kobiet przebywających w „czyśćcu”, które śpiewając prosiły Matkę Najświętszą o pomoc.
„Wzywam wiernych do wytrwania w Wierze.”
III 2016 r. W niedzielę rano zastanawiałem się czy najpierw pójść na poranną Mszę Świętą, przed wyjazdem do rodziny w ważnej sprawie, czy dopiero wieczorem gdy wrócę do domu.
Postanowiłem, że pójdę na wieczorną Mszę Świętą, jeśli jeszcze będę miał siły, by pójść do kościoła. Wtedy usłyszałem słowa:„zapytaj samego siebie czy dobrze czynisz.” Dzięki temu zmieniłem zamiar i zaraz poszedłem na Mszę Świętą. Bogu niech będą dzięki za te słowa.
VIII 2016 r. „Wierny i posłuszny.”
3 II 2017 r. „Sprawa jest wciąż aktualna.” ”Czekają na ciebie.”
12 II 2017 r. „Dopomóż Boże, abym zrealizował swoje przeznaczenie” (Jan.14,26)
Przywilej składania ofiar ze zdarzeń w moim życiu dla dobra Kościoła, narodu i bliźnich, bo Bóg prowadzi mnie. Jest to zawsze „tajemnica bolesna a jednocześnie radosna”( Mar. 8,34; 1 Piotr. 2,5 ).
2 II 2018 r. „Cokolwiek będziecie robić, róbcie w Imię Boże”.
V 2018 r. „Nigdy się nie poddaj.” „Chcieć to móc.”
„Życie jego układa się ofiarnie.”
III 2019 r. Po modlitwie nocnej usłyszałem słowa Jezusa Chrystusa: „Kocham cię bardzo”.
Gdy pomyślałem, że należy przywrócić sens kultu Maryjnego oraz kultu świętych, który ma bardzo ważne znaczenie dla Chrześcijan, lecz nie może przysłaniać Boga i Jego przymiotów, usłyszałem w Duchu Świętym (Jan. 16, 12-13): „Rozumiesz morał.”
Pamiętajmy: „Któż taki jak Bóg !”
21.02.2019 r. Idę przez życie z bagażem Bożych Zdarzeń, które umacniają mnie w wierze. Pan Bóg obdarzył mnie zbawczą i życiową mocą.
V 2020 r. Przeczytaj temat „Wszechmogący Bóg panuje nad żywiołem”.
I X 2020 r. „Przyszłość do ciebie należy”. „Na spotkanie z Panem naszym”.
X 2020 r. „Trzeba, abyś awansował do pełnej jedności z Jezusem Chrystusem” ( aluzja do mego awansu w wojsku ).
XII 2020 r. Czy mnie jeszcze miłujesz kochający Boże ? „Miłuję Swoich bohaterów.” Do grona Wielkich Świętych Pan Bóg mnie prowadzi: Jan. 15, 5. Są to bohaterowie Pana Boga ( Świętego Kościoła Chrystusowego ).
„Cenimy go za jego przeszłość. Cenimy go za jego przyszłość.”
I 2021 r. Boże mój, tak bym chciał prowadzić ludzi do Nieba. Boże mój, chciałbym sprostać Twemu wezwaniu.
I 2021 r. Było mi dane słyszeć, jak pewien mężczyzna przyjęty do Nieba, uszczęśliwiony śpiewał pięknym głosem: „radość, radość. radość”. Dla nas będzie to również wielka radość z tego, czego oczy nasze nie widziały wcześniej, uszy nie słyszały i serca nie dostąpiły.
II 2021 r. Boże spraw, abym sprostał Twemu wezwaniu ( Korona Chwały Bożej ).
III 2021 r. W dniu dzisiejszym (15.03.2021 r.) obudziłem się około godziny 1,30, aby odmówić swoje modlitwy. Jednak przez blisko godzinę nie mogłem skupić się na ich treści. Zniechęcony i zmęczony postanowiłem pomodlić się później
Nagle poczułem piękny i delikatny zapach kwiatów, który unosił się nade mną i wokół mnie. W tym momencie ustąpiły natrętne myśli, które nie pozwalały mi skupić się na modlitwie i mogłem ją kontynuować.
Zjawisko to trwało ponad godzinę. Traktuję je jako pomoc i zachęta Nieba do modlitwy. Bogu niech będą dzięki !
IV 2021 r. O Dobry Boże wpływaj na nasze myśli, naszą mowę, nasze czyny.
II 2021 r. „Trzeba prosić Nieba o pomoc w twoich potrzebach”.
VII 2021 r. Zobacz w Spisie treści: „Wszechmogący Bóg panuje nad żywiołem”.
XI 2021 r. „Zawsze cię kocham”.
XI 2021 r. „Historia dzieła tego nie zginie” : „Rozważanie Zbawczej Misji Jezusa Chrystusa w Świętym Różańcu Ewangelizacyjnym.”
XI 2021 r. „Jest w stanie się odbudować”. Siostra Faustyna, której twarz urzeka pięknością swoją, modli się za mnie.
XII 2021 r. Gdy rozpocząłem modlitwę różańcową, po słowach „Bądź pozdrowiona Maryjo” (które wypowiadam zamiast „Zdrowaś Mario”) usłyszałem słowa: „Witam cię.” Gdy zakończyłem modlitwę różańcową, Matka Boża powiedziała: „Bardzo serdecznie dziękuję.”
Gdy ukończyłem modlitwę „Wierzę w Boga” usłyszałem słowa: „Mój przyjacielu” (Jan. 15,14-15).
I 2022 r. Słowa złego ducha: „W polskim Kościele takie rozważania nie są potrzebne.”
„Jesteś nam potrzebny„. Wtedy pomyślałem, że tak wielu jest lepszych ode mnie. W odpowiedzi na moje myśli usłyszałem słowa: „Więcej wiary w siebie. Będziemy na ciebie czekali”.
III 2022 r. Szatan w czasie mojej modlitwy różańcowej: „łachu ty jeden, nie chcę wcale słuchać”. Złe duchy boleśnie odczuwają skutki naszych modlitw.
IV 2022 r. Rozmowa dwóch złych duchów: „Naucz tego gnoja.”
„Jesteś cały boski.”
V 2022 r. Zły duch: „Przestańcie się modlić.”
Zbawiciel: „Napełnię twe serce miłością Boga.”
„Wszystko skończy się sukcesem.”
VII 2022 r. „Walczę o serce twe. Walczę o miłość twą.”
X 2023 r. Jezus Chrystus: „Ukochani Moi Przyjaciele nie obawiajcie się o przyszłość”
(Dotyczy każdego człowieka, zgodnie z Bożym Planem Stworzenia i Zbawienia Rodzaju Ludzkiego).
Siostro, Bracie. Przyjmij wszystkie te słowa do serca swego i postaraj się, aby były Twoją własnością.
Niech Boża radość napełni serce Twoje !
30. Zaproszenie i zachęta do odmawiania Świętego Różańca Ewangelizacyjnego.
Sensem naszego życia na ziemi jest Wiara i Zbawienie, czyli życie wieczne w Królestwie Bożym. Jednak czasy w których żyjemy są okresem szczególnie trudnych wyzwań dla ludzi wierzących. Doświadczamy na co dzień kryzysu wiary i moralności chrześcijańskiej, który z różnych powodów wydaje się pogłębiać i rozszerzać.
Zorganizowane siły i struktury zła we współczesnym świecie, które Apokalipsa św, Jana nazywa Wielką Nierządnicą i Bestią, pełne agresji i zakłamania, z szatańską przewrotnością zło nazywają dobrem a dobro złem. Wykorzystując wszystkie posiadane środki i możliwości, szerzą bezbożne idee oraz złe wzorce moralne. Dążą do zniszczenia naszej Świętej Wiary i wszelkich przejawów życia religijnego wśród narodów (Apok.17,14-15). W ten sposób siewcy zła (Łuk.8,5,12; Mat.13,24-26) wiodą ludzkość do zguby moralnej i duchowej oraz biologicznej zagłady.
Jedną z ważnych przyczyn słabnącej wiary są również trudności w rozumieniu i akceptacji Prawdy o Bogu i o Człowieku zawartej w Piśmie Świętym, która formułowana w sposób tradycyjny, dla wielu już nie wystarcza. Jest mało przekonująca i z trudem trafia do wyobraźni oraz świadomości współczesnego człowieka, duchowo zagubionego w szybko zmieniających się warunkach życia, omamionego wirtualną i medialną wizją świata.
Wielu Chrześcijan, a szczególnie ludzi młodych, daje się zwieść różnym sektom, uznając ich poglądy i formy życia religijnego za bardziej atrakcyjne.
Z tych powodów Idea Wiary wymaga nowego sformułowania oraz nowych form aktywności religijnej, która powinna obejmować, przenikać i kształtować w sposób ewangeliczny wszystkie dziedziny życia każdego człowieka oraz całych społeczeństw.
Naprzeciw tym potrzebom i zagrożeniom wychodzi ten Święty Różaniec, powstał dzięki Bożej inspiracji i pomocy.
Oto czym wyróżnia się Święty Różaniec Ewangelizacyjny:
- Jest modlitwą świętych. Od Boga pochodzi i do Boga prowadzi. Modlimy się na ziarenkach różańcowych, a one jak ziarna się stają, by wydać plon obfity.
- Modlitwa ta ożywia w nas ducha Chrystusowego (duchowość Chrześcijańską) i otwiera na Jego łaski. Miłość jest istotą tej duchowości.
3. Jest modlitwą żywą. Zapewnia osobowy i nadprzyrodzony kontakt z Bogiem i Jego świętymi w Niebie.W czasie modlitwy pochylają się wraz z nami i nad nami Święci Aniołowie Boży. - Pozwala na intymne, a jednocześnie intensywne odkrywanie oraz przeżywanie Boga w nas i świecie, w którym żyjemy.
- Pobudza do większej gorliwości i żarliwości w osobistym i publicznym wyznawaniu wiary.
- Pomaga zachować w sobie stan łaski uświęcającej i uzyskać miejsce wśród Chórów Niebios.
- Uszlachetnia nas i uwrażliwia na Dobro, Piękno i Prawdę Chrystusową.
- Umożliwia poznawanie i przeżywanie Prawdy Objawionej w Jezusie i przez Jezusa, Zbawiciela naszego.
- Prowadzi do duchowego porządku w człowieku oraz ładu moralnego w stosunkach międzyludzkich i w życiu społecznym, zgodnie z wolą Boga.
- Uprasza szczególną opiekę Opaczności Bożej i łaskę dobrego zdrowia.
- Uprasza pomoc Bożą tym, w intencji których się modlimy.
- Jest potężnym narzędziem do walki z szatanem i złem we współczesnym świecie.
- Zachęca do systematycznego czytania Pisma Świętego i pogłębiania wiedzy religijnej.
- 14.Pomaga sprostać tym wezwaniom, jakie Bóg do nas kieruje.
- Liczba dwanaście w Piśmie Świętym ma znaczenie symboliczne. Modlitwa na dwunastu ziarenkach różańcowych jest upamiętnieniem dwunastu Apostołów i Zbawczej Misji Kościoła Chrystusowego oraz „Nowego Nieba i Nowej Ziemi” (Apok. 21).
- Różaniec Ewangelizacyjny jest również zadośćuczynieniem za wszystkie zniewagi Bogu uczynione.
- Różaniec ten przyczyni się do odrodzenia moralnego i zjednoczenia Chrześcijan.
Ukochani Boży Przyjaciele.
Biorąc udział w tej uświęcającej modlitwie różańcowej, będziecie doświadczać obecności Boga. Będziecie odkrywać i otrzymywać rzeczy nowe i doznawać ich błogosławionych skutków w swoim życiu. Urzeczeni pełnią miłości Boga, staniecie się duchową elitą naszej wiary.
Będziecie skutecznymi ewangelizatorami współczesnego świata. Z wdzięcznością i miłością w sercach Waszych otrzymywać będziecie „łaskę po łasce” i różnorakie dary Boże (Jan 1,16-17; Kol.2,9-10; Mat.7,11; Rz.11,29; 1Kor.7,7; Ef.4,7; Jak.1,17). Będą to również motywacje do Nieba, które jest pierwszorzędnym celem naszego życia.
Będą one najcenniejszym skarbem serc Waszych (Mat.6,21; 13,44) i źródłem autentycznej radości, szczęścia i pokoju Chrystusowego w czasie doczesnej wędrówki do Ziemi Obiecanej, czyli do Królestwa Bożego.
Z wiarą Abrahama i z wiarą Matki Bożej Bolesnej (Jan.19,25-27) staniecie się uczniami i naśladowcami Jezusa Chrystusa, Króla wszystkich czasów (Jan.18,36), który czeka na nas i każdego zaprasza po imieniu (Izaj. 45,3).
Siostro, Bracie !
Od Ciebie zależy czy te, tak bardzo hojne obietnice Boże związane z tą modlitwą— na miarę wyzwań współczesnego świata i czasów ostatecznych — będą Twoim udziałem. Nie bądź niedowiarkiem czy oportunistą, lecz mocno wierzącym i wiernym Bogu we wszystkim, do końca.
Czas ucieka. Odpowiedz całym sercem swoim i ze wszystkich sił swoich na Boże wezwanie do świętości, aby osiągnąć cel swego życia na ziemi, które przemija bezpowrotnie. Nie zmarnuj tej niepowtarzalnej szansy.
Sprostaj wymogom tej modlitwy, aby korzystać z jej owoców i mieć swój udział w nadprzyrodzonych mocach Bożych. Będzie to zwycięstwo Wiary nad ateizmem.
31. Sposób odmawiania Różańca Ewangelizacyjnego.
1) Rozważanie każdego tematu ewangelizacyjnego poprzedza modlitwa na dwunastu ziarenkach różańcowych, którą rozpoczynamy wskazując na Krzyż i Zbawczą Ofiarę Jezusa Chrystusa.
Wymieniamy jeden z (kolejnych) dwudziestu tematów ewangelizacyjnych i krzyżykiem różańcowym czynimy znak Krzyża Świętego: „W imię Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego” całując go, aby w ten sposób wyrazić swoją miłość, wdzięczność i szacunek do naszego Zbawiciela, oraz naszą wiarę w Trójcę Świętą.
2) Na pierwszym ziarenku różańcowym odmawiamy modlitwę „Wierzę w Boga”.
3) Na każdym z kolejnych dziesięciu ziarenkach różańcowych (2-11) odmawiamy modlitwę „Ojcze nasz” i modlitwę „Bądź pozdrowiona Maryjo” ( „Zdrowaś Mario”).
4) Na ostatnim, dwunastym ziarenku różańcowym, odmawiamy „Dziesięć Przykazań Bożych” i „Przykazania Miłości”.
5) Po odmówieniu wyżej wymienionych modlitw różańcowych osoba modląca się rozważa jeden z tematów ewangelizacyjnych, wykorzystując do tego celu Pismo Święte. Analizujemy te fragmenty Pisma Świętego, których treść dotyczy rozważanego tematu ewangelizacyjnego.
6) Na zakończenie tych rozważań, wielbimy Boga w Trójcy Świętej Jedynego słowami: Chwała i cześć, i dziękczynienie Bogu naszemu, w Trójcy Świętej Jedynemu.
7) Trzykrotne końcowe „Amen”.
Modlitwy „Wierzę w Boga”, „Ojcze Nasz”, „Zdrowaś Mario” i „Dziesięć Przykazań Bożych” do odmawiania Świętego Różańca Ewangelizacyjnego.
Niezbędnym warunkiem do odmawiania Różańca Ewangelizacyjnego jest przystosowanie wyżej wymienionych modlitw do współczesnego słownictwa polskiego przez zmianę archaicznych słów i niewielkie pozytywne korekty ich treści, zgodnie z Duchem Ewangelii i naszą pobożnością oraz ich zapis w taki sposób, aby stanowiły pewne logiczne i teologiczne całości.
Pozwala to na skuteczniejsze wykorzystanie tych modlitw do medytacji i kontemplacji oraz ubogaca ich treść i czyni je bardziej zrozumiałe. Dlatego są również poszerzone o dodatkowe treści.
Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela Nieba i Ziemi.
Wierzę w Bożego Ducha Świętego, który ożywia i nas uświęca.
Wierzę w Jezusa Chrystusa, Przedwiecznego Syna Bożego i Syna Człowieczego.
Który się począł z Ducha Świętego i narodził z Maryi Dziewicy.
Niesprawiedliwie osądzony, został umęczony i umarł na Krzyżu dla naszego zbawienia.
Pogrzebany, zstąpił do piekieł.
Trzeciego dnia zmartwychwstał.
Wstąpił na Niebiosa i zasiadł po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego.
Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
Wierzę w Święty, Powszechny i Apostolski Kościół Chrystusowy.
Wierzę w świętych obcowanie,
Grzechów odpuszczenie,
Ciała zmartwychwstanie,
I żywot wieczny.
Amen.
Ojcze nasz, któryś jest w Niebie, coś nas stworzył i ocalił,
Niech się święci imię Twoje w naszych myślach, w mowie i czynach,
Bo to godne i sprawiedliwe.
Ojcze, niech przyjdzie Królestwo Twoje,
Królestwo Dobra, Piękna i Prawdy Chrystusowej w sercach naszych.
Niech się dzieje wola Twoja jako w Niebie tak i na Ziemi, gdyż jest naszym dobrem.
Ojcze, chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
I przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy naszym winowajcom.
Boże Ojcze Wszechmogący, chroń nas od wszelkiego zła.
Nie dopuść abyśmy ulegali pokusom świata oraz szatana i grzeszyli.
Ciebie prosimy, nie opuszczaj nas.
Łaskawej pomocy nam udzielaj i prowadź do zbawienia,
Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków.
Amen.
——————————————————————————————————-
Mat.6,9-13; Łuk..11,2-4; Jud.,0,20; Wyj.20,1-17; Powt.5,6-21; Mar. 10,17,21; Jan. 3,21; 5.29 Kol.1,322; Apok. 2,2,19; 3,1; 14, 13; 20,12-13.
Myśli: Nie wszystkie nasze myśli zależą od nas. Lecz te, które akceptujemy świadczą o nas.
Czyny: W tym przypadku czyn to praktyka zgodna z wolą Boga.
Bądź pozdrowiona Maryjo.
Radujemy się łaski pełna,
Bo Pan (jest) z Tobą.
Błogosławionaś między niewiastami,
I błogosławiony owoc serca Twojego, Jezus Chrystus.
Święta Maryjo, Matko Boża, Matko i Pani nasza
Miej nas w Swej opiece
I módl się za nami grzesznymi,
Teraz i w godzinę śmierci naszej.
Amen .
…………………………………………………………………………………………….
Mat.1,18-23; Łuk.1,26-55; 2,8-19,34-35,51-52; 6,43-45; 12,34; Jan.19,25-27; Apok. 12,1-17.
Serce: „Gdzie jest wasz skarb, tam będzie i wasze serce”. (Łuk. 12,34)
32. Dziesięć Przykazań Bożych (Zakazów i Nakazów), czyli Dekalog - gr. Dziesięć Słów.
W TEMACIE TYM NALEŻY ZWRÓCIĆ UWAGĘ NA NASTĘPUJĄCE PROBLEMY.
- Dekalog jest Prawem Bożym, które obowiązuje każdego człowieka i wszystkie narody, do końca wieków i Sądu Ostatecznego.
- Chrześcijanie wierni Bogu „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie” są „narodem świętym, ludem wykupionym” i „prześliczną koroną w rękach Pana (JHWH).
- Co oznacza Święte Imię Boga JHWH (Jahwe, Jehowa).
- „Jestem, Który Jestem” czy „Będę, Który Będę” ?
- Jako Chrześcijanie Święte Imię Boga JHWH odnosimy do Boga w Trójcy Świętej Jedynego.
- Dziesięć Przykazań Bożych według Biblii Hebrajskiej i Biblii Tysiąclecia – różnice i podobieństwa.
- Uzasadnienie dlaczego niedziela a nie sobota jest dla nas Dniem Świętym (Pańskim).
WERSJA SKRÓCONA DO CODZIENNEJ MODLITWY: K. WYJ. 20,1 – 17.
Jam jest Jahwe (JHWH), twój Bóg, którym cię wywiódł z ziemi Egipskiej, z domu niewoli.
- Nie będziesz miał innych bogów oprócz mnie.
- Nie będziesz używał Imienia Pana, Boga Twego, w sposób niegodny
- Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
- Szanuj ojca swego i matkę swoją.
- Nie zabijaj (hebr. „Nie będziesz mordował”).
- Nie cudzołóż.
- Nie kradnij.
- Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
- Nie pożądaj żony bliźniego swego.
- Nie pożądaj niczego, co jest jego własnością.
Dwa Przykazania (nakazy) Miłości ( Mar. 12,28 ).
1) Będziesz miłował Pana ( JHWH ), swego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i ze wszystkich sił swoich.
2) Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
Wypełniaj je i ucz wypełniać a będziesz wielki(a) w Królestwie Bożym.
Słowa te skierował Pan Bóg do Izraelitów trzynaście wieków przed narodzeniem Jezusa Chrystusa, w okresie ich wędrówki do Kanaanu – ziemi obiecanej. Zostały
wypowiedziane i zapisane w liczbie pojedynczej oraz w trybie rozkazującym, na dwóch tablicach kamiennych w czasie spotkania Mojżesza z Bogiem na Górze Horeb ( Synaj ).
Ze względu na te okoliczności oraz ich treść i formę, są uroczystą deklaracją ustanowienia Prawa Bożego, które ma obowiązywać każdego żyda i cały naród wybrany ( K. Wyj. 19,6; .20,3-17; K. Pow. Pr. 5,1-22; 7,6; 27,9-10; Iz.56,1-2; Rzym 9,4-5).
Ustanowienie tego Prawa zapoczątkowało nową jakość w relacjach między Bogiem a ludźmi. Stało się podstawą Nowego i Wiecznego Przymierza Boga z ludźmi, które „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie” jest propozycją oraz warunkiem zbawienia każdego człowieka, a więc ludzi wszystkich czasów i narodów ( Iz.49,5-6; Mal.1,11; Mat.5,17-20;Mar.10,17-21; Rzym.10,9-13; 14,11;16,25-27; Ef.1,3-14; Kol.1,1,12-20; Hebr.8,8-13; Jan.2,7-17;4,7-21; Dz.Ap. 10,43; Apok.7,9-17.
„Oto kładę na Syjonie (Ps:2,6-9; 46,5-6; 78,68-69; Apok.5,5-14) Kamień Węgielny, wybrany, drogocenny, a ten, kto wierzy, nie zawiedzie się na Nim…Jesteście potomstwem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem wykupionym, abyście opowiadali o cnotach tego, który was wezwał z ciemności do swojej niezwykłej światłości”( 1 Piotr.2, 6-9 ).
Tak oto w Jezusie Chrystusie wypełnia się proroctwo Izajasza – 62,2-3: „Wówczas narody ujrzą Twoją sprawiedliwość i chwałę Twoją wszyscy królowie i nazwą Cię nowym imieniem, które usta Pana (JHWH) oznaczą [ Dz.Ap.11,26 ] Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana (JHWH), królewskim diademem w dłoni twego Boga.”
Tym „narodem świętym, ludem wykupionym,” który jest „prześliczną koroną w rękach Pana (JHWH)” są wierni wyznawcy Jezusa Chrystusa, czyli Święty, Apostolski i Powszechny Kościół Chrystusowy.
MOJE MODLITWY:
1) Boże, dziękuję Ci za Święte Imię Twoje i wielkie dzieła Twoje.
2)Boże, niech Święte Imię Twoje będzie mocą moją.
3) Niech będzie uwielbiony Bóg i Święte Imię Jego.
Gloria, Gloria Panu memu, Bogu Wszechmogącemu.
4) Boże, ofiaruję wysiłki całego naszego narodu dla chwały Twojego Świętego Imienia.
Niech ta ofiara będzie wyzwaniem moim.
5) Chwała, cześć i dziękczynienie Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu.
Bogu Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu niech będzie cześć i chwała.
Bogu Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu niech będzie cześć i chwała.
Teraz i zawsze, na wieki wieków.
Amen.
Numeracja Bożych Przykazań jest rzeczą umowną. Została dokonana przez ludzi ze względów praktycznych, podobnie jak podział Pisma Świętego na rozdziały i wersety. Dotyczy to również syntetycznego skrócenia ich treści do codziennej modlitwy.
Obwieszczając Dziesięć Przykazań, Bóg na początku powołuje się na Swoje Święte Imię JHWH, które przeważnie odczytujemy jako JaHWe(H), czyli „Jahwe” (Izaj. 42,8). Katolickie wydania Biblii Hebrajskiej tradycyjnie tłumaczą Święte Imię Boga JHWH jako „Pan”, co zawęża jego znaczenie i jest zubożeniem treści Pisma Świętego.
Jest to błąd rzeczowy, który stał się nienaruszalnym „tabu” i należy go poprawić. Ten czteroliterowy skrót Świętego Imienia (gr. „tetragram”, czyli cztery litery) w Biblii Hebrajskiej, ( Biblia Hebraica Stuttgartenisa ) która posiada 39 Świętych Ksiąg, występuje około 6828 razy. ( Kanon Katolicki zawiera 46 Ksiąg S.T.). Elohim (Bóg) występuje tu około 2600 razy. El (Bóg) około 200 razy. Adonai (Pan mój) , Adon (Pan), występuje około 300 razy.
Czytając ją uzmysławiamy sobie, że JHWH oznacza cechy ( atrybuty ) i przymioty ( zalety moralne ) oraz tytuły Boga. Jest również synonimem słowa „Bóg”. Inaczej mówiąc, Święte Imię JHWH wskazuje na istotę Boga. Odpowiada na pytanie kim jest Bóg ( np. Panem, Stwórcą, Zbawcą, Ojcem ), czym jest Bóg ( np. Prawdą, Miłością, Opatrznością ) oraz jaki jest Bóg ( np. Dobry, Łaskawy, Miłosierny, Sprawiedliwy, Wszechmocny ). Wskazuje również na wielkie dzieła Boże i nasze przeznaczenie.
Taką Prawdę o Bogu głosił Jezus Chrystus, gdy mówił: „Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał…” (Jan. 17,26).
Od trzeciego wieku przed Chrystusem żydzi nie wymawiają Świętego Imienia JHWH. Właściwe (poprawne) wymawianie JHWH zostało zakazane z powodu przesadnej troski i zapobiegliwości przed zbezczeszczeniem Świętego Imienia Boga, oraz ze względu na przykazanie Boże z K. Wyj. 20,7: „Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, kto wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.” ( Por.: K. Pow. Pr. 5,11; K. Kap. 22,32 ).
Chodziło również o utrzymanie w tajemnicy właściwej wymowy JHWH, aby zapobiec poznaniu i bezczeszczeniu przez pogan Świętego Imienia według zasady „ukryj Święte Imię.” Bluźnierstwo przeciw Świętemu Imieniu Boga było karane ukamienowaniem ( K. Kap. 24,16 ).
Obecnie żydzi czytając czteroliterowy skrót ( tetragram) Świętego Imienia „JHWH”
mówią „Haszem.”, co dosłownie oznacza „To Imię.” Natomiast gdy się modlą, wymawiają je „Adonaj”, to znaczy „Pan” (mój Pan). Wynika to z ich troski o nie nadużywanie Najświętszego, Chwalebnego Imienia Boga „JHWH”.
Zwróćmy uwagę, że Chrystus zgodnie z obowiązującym wówczas zakazem nie wymawiał Świętego Imienia JHWH. Oznacza to, że zakaz ten był przestrzegany również przez Jego uczniów. Gdyby było inaczej, byliby oskarżeni przez Sanhedryn (Wysoka Rada Żydowska) o bluźnierstwo i ukamienowani.
Wskazując na swoje Święte Imię i wyprowadzenie hebrajczyków ( potomków Abrahama i wyznawców religii żydowskiej ) z niewoli Egipskiej Jahwe mówi, że jest ich Bogiem, który zasługuje na zaufania. Że ustanawiając Prawo moralne wyświadcza im jeszcze większe dobro, które ma ich uświęcać. K.Kap.20,7-8: „Uświęcajcie się więc i bądźcie święci , bo Ja jestem święty, Ja JHWH, Bóg wasz.
Będziecie strzec ustaw moich i wykonywać je. Ja jestem JHWH, który was uświęca !” Jest również podstawą do kształtowania dobrych stosunków między ludźmi, oraz ładu moralnego w życiu społecznym i narodowym ( K.Wyj. 19,5-6; 20, 1-17; Iz.60,21).
Opatrznościową, zbawczą i aktywną obecność Boga JHWH w dziejach narodu wybranego Księga Wyjścia (hebr. Szemot 3,13-16) określa imieniem (nazwą )
„Ehje(h) aszer Ehje(h) co dosłownie znaczy „Będę Który Będę.” Odpowiadając w ten sposób na pytanie Mojżesza „jakie jest Jego imię,” Pan Bóg wskazuje na Swoje dynamiczne działanie i zapewnia ( oświadcza ) że będzie z narodem żydowskim w jego exodusie z niewoli u faraona i w dalszej wędrówce do
Kanaanu. „Będący ( Istniejący, Ten, Który Jest ) – Jahwe ( JHWH ), Bóg ( Elohim ) ojców naszych – posłał mnie do was.”
Pan Bóg nie przedstawia się tu Mojżeszowi jako Jahwe (Jehowa) lub „Jestem Który Jestem”. Interpretacja powyższych słów jako Jestem Który Jestem ( tłumaczenie S.T. przez św. Hieronima na łacinę: „Vulgata” IV / V w. ) jest dobra według oceny teologicznej. Jednak jest sprzeczna z rzeczywistą intencją Boga JHWH, którą zawarł w słowach skierowanych do Mojżesza i narodu wybranego, aby ich umocnić oraz zapewnić, że będzie wśród nich i z nimi w czasie wędrówki do „ziemi obiecanej.”
Tą błędną interpretację zaakceptowali i przyjęli Chrześcijanie oraz Żydzi, co utrudnia właściwe rozumienie Świętego Imienia i pomniejsza aktywne działanie Bożej Opatrzności wobec Izraelitów w czasie exodusu. Nie wolno życzeniowo i bezpodstawnie twierdzić, że słowa „Ehje Aszer Ehje” oznaczają „Jestem Który Jestem.” Trzeba literalnie uznać ich treść jako „Będę Który Będę,” bo mają wielki sens biblijny i teologiczny.
„Jestem, Który Jestem” jest określeniem statycznym, wskazującym na wieczne istnienie i niezmienność Boga. Natomiast „Będę, który Będę”, czyli „Będący”
wskazuje na aktywność i dynamizm Boga. Dwukrotne powtórzenie „Będę” oznacza zdecydowaną wolę Pana Boga do działania na dwóch płaszczyznach: egzystencjalnej i zbawczej.
JHWH Elohim jest „Będący” zawsze, wszędzie, we wszystkim i ponad wszystkim. K. Wyj. 3,15: „To jest imię Moje na wieki i takie jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia.”
Taką zbawczą i opatrznościową obecność Boga potwierdza Jezus Chrystus słowami:„Mój Ojciec działa aż do tej pory i Ja działam” (Jan 5,17), oraz „Ja jestem z wami aż do skończenia świata” (Mat.28,20). Apok.1,8: „Ja jestem Alfa i Omega, mówi Pan, Bóg, Ten, który jest i który był, i który przychodzi – Wszechmogący.”Dla nas chrześcijan „niewolą egipską” było pogaństwo i jest grzech, jeśli nie przestrzegamy przykazań Bożych. Są one drogowskazami do „ziemi obiecanej”- do raju, którym jest Królestwo Chrystusowe.
Z tych powodów Dekalog i Przykazania Miłości ze wstępem, który nawiązuje do niewoli egipskiej, muszą być obowiązkową i codzienną modlitwą każdego chrześcijanina.Zobowiązują nas do tego również mocne słowa Zbawiciela: „Zaprawdę bowiem ( wg oryginału gr. „Amen,,, ) powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejsze, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w Królestwie Niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w Królestwie Niebieskim.” ( Mat.5,17-19; 7,12-21 )
Pragnę zauważyć, że jota (jud, yod) jest najmniejszą literą alfabetu hebrajskiego, lecz pierwszą w czteroliterowym skrócie Świętego Imienia „JHWH”, które wbrew ww. słowom Jezusa Chrystusa eliminuje się z kart Biblii. Czy na tym ma polegać wierność Bogu i treściom Pisma Świętego ? K. Pow. Pr. 13,1: „…niczego nie dodasz i niczego nie ujmiesz.”
Jako chrześcijanie, Najświętsze Imię JHWH odnosimy do Boga w Trójcy Świętej Jedynego: Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Upoważniają nas do tego następujące powody.
1)Uznajemy odwiecznego Syna Bożego i Syna Człowieczego, Jezusa ( hebr. Jehoszua: JHWH wybawia, zbawia, ocala } za naszego Zbawiciela i Pana, gdyż „Nie ma w nikim innego zbawienia. Nie dano bowiem ludziom żadnego innego imienia ( Izaj. 63,2; Łuk.1,31 ) w którym moglibyśmy być zbawieni.” Jan.14,6: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.”
Zauważmy, że imię Jehoszua (Jezus), które nadano na życzenie Boga Synowi Bożemu i Synowi Człowieczemu ( Mat. 1,21-23; Łuk.1,26-35; 2,10-11,29-33; Jan.11,1-8,29-34 ) zawiera w sobie Święte Imię JHWH oraz zbawczą działalność (misję) którą realizował Jezus Chrystus. Dlatego jest On również JHWH.
(Dz.Ap.4,12;15,26;16,31,34;19,17;22,16;26,15-18.Mat.12,21;24,9; Łuk.24,44-47; Jan1,1-5;3,16-18;6,35-40;14,15-18;17,3;20,28-29; Rzym.10,4,9-13; 1Kor.1,1-3; 2Kor.4,5; Ef.1,20-23; Fil.2,6-11; Kol.3,17; 2Tes.1,12; Tyt.2,11-14; Hebr.1,1-14; 1Jan. 2,12;5,5-13,20; Apok.2,13; 7,9-10; 14,1-5; 20,4-5;22,12-15.
- „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie się stało, a bez niego nic się nie stało” ( Jan.1,1-3 ). Tym słowem jest Jezus Chrystus, przez którego Bóg stworzył wszechświat (Hebr.1,2 ). „W Nim bowiem zostało stworzone wszystko w niebie i na ziemi. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone” ( Kol. 1,12-17).
Łuk. 24, 27,44: „I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach ( S.T. ) odnosiło się do niego.”
Jan. 8,58: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham był, Ja jestem.”
Kol. 1,15: „On jest obrazem Boga niewidzialnego i Pierworodnym wobec każdego stworzenia.” Mat. 1,19-23: „Emmanuel” — Bóg z nami.
Dlatego Przedwieczny Syn Boży jest JHWH.
- „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” ( Jan.10,30,38 ) w Duchu Świętym ( Bożym }, który „przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego” ( 1Kor.2,10 ). Dlatego Bóg
Ojciec, Jego Syn ( Mat.14,33;16,16 ) i Jego Duch Święty stanowią Jedno w Trójcy Przenajświętszej. Jeśli więc do Ojca odnosi się Święte Imię JHWH, to również do Przedwiecznego Syna i do Ducha Świętego. Jan.16,15: „Wszystko co ma Ojciec jest moje.”
Mat. 28,19: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.” Imię to obejmuje Ojca i Syna i Ducha Świętego, czyli całą Trójcę Świętą. Dlatego wszystkie Osoby Przenajświętszej Trójcy są JHWH.
Powyższe argumenty są dopełnieniem Prawdy o Przedwiecznym Synu Bożym i Trójcy Świętej jako JHWH.
Uznanie, że Jezus Chrystus przed Wcieleniem był również JHWH zmienia całkowicie nasze postrzeganie obecności Trójcy Przenajświętszej w wielkim Dziele Stworzenia i Zbawienia oraz na kartach Świętych Ksiąg Starego Przymierza. Fakt ten podkreśla również jedność Pism Starego i Nowego Testamentu.
Z wyżej wymienionych powodów, oraz dla szacunku i większej wierności oryginałowi hebrajskiemu, przy tytule „Pan” powinien być umieszczany w nawiasie skrót Świętego Imienia JHWH. Taka forma upamiętnienia JHWH będzie ważnym przyczynkiem do naszego uświęcania się oraz wielbienia Boga za wszystko co uczynił i czyni dla nas. Postulat ten dotyczy tylko Świętych Ksiąg Starego Przymierza.
Na zakończenie tematu dotyczącego Świętego Imienia Boga JHWH, zwracam uwagę, że nie wiemy jak naprawdę się je wymawia i nie jest to istotne, gdyż zrządzeniem Bożym w Nowym Testamencie tetragram ten czyli
czteroliterowy skrót JHWH nie występuje, Oznacza to, że Jezus Chrystus i Jego uczniowie, zgodnie z obowiązującym zakazem, nie wymawiali go dosłownie. Najważniejsza jest nasza świadomość tego, co on oznacza.
MOJE MODLITWY:
1) Chwała, Cześć, Uwielbienie I Wierna Miłość Bogu naszemu.
2) Będziesz miłował Pana ( JHWH ), Boga twego,
Z całego swego serca,
Z całej duszy swojej,
Ze wszystkich sił swoich.
3) Panie Jezu Chryste, błogosławię Święte Imię Twoje
I dzięki czynię Tobie za łaskę zbawienia.
4) Niech Imię Pańskie (JHWH) będzie rozsławione.
Dla uzasadnienia słuszności katolickiej interpretacji Dziesięciu Przykazań Bożych, należy porównać ich treść w Biblii Hebrajskiej (wersja żydowska) z
Biblią Tysiąclecia.
P i e r w s z e P r z y k a z a n i e.
1 ) Wg Biblii Hebrajskiej ( BH ), wersja żydowska.
„Ja jestem JHWH, twój Bóg, który wyprowadziłem cię z ziemi egipskiej, z domu niewoli.” ( K. Wyj. 20,2 )
Dekalog zapisano w formie ośmiu zakazów i dwóch nakazów Bożych. Natomiast treści, które Żydzi uznali za pierwsze przykazanie, nie zawierają żadnych zakazów i nakazów. Dlatego słusznie uznajemy, że są wstępem, który poprzedza ogłoszenie przez Pana Boga Dziesięciu Przykazań.
2) Wg Biblii Tysiąclecia ( BT )
„Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie !” ( K. Wyj.20,3 )
„Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie.” ( K. Pow. Pr. 5,7 ).
Nie będziesz czynił żadne rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią ! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. okazuję zaś łaskę aż do tysięcznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.” ] ( K. Wyj. 20,4–6 )
[ „Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu, tego co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu — tych, którzy Mnie nienawidzą, a który okazuje łaskę w tysięcznym pokoleniu tym, którzy mnie miłują i strzegą moich przykazań.” ] ( K. Pow. Pr. 5,8-10 )
Treść wersetów: K. Wyj. 20,4-6; K. Pow. Pr. 5,8-10, która dotyczy rzeźb i obrazów, nie obowiązuje wyznawców Jezusa Chrystusa z następujących powodów.
1.Przedwieczny Syn Boży, za sprawą Ducha Świętego, z chwilą Wcielenia przyjął ciało z Maryi Dziewicy oraz naturę ludzką, aby stać się również Synem Człowieczym (człowiekiem).
- W ten sposób „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas pełne łaski i prawdy. Ujrzeliśmy Jego chwałę, jako Jednorodzonego od Ojca” „Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, On uczynił Go znanym” (Jan.1, 14-18). „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (Jan.10,30 ). „Kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał” (Jan. 12,45). ” Kto Mnie zobaczył, zobaczył Ojca; …Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie (Jan.14,9-11). „On jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego stworzenia.” „W Nim bowiem mieszka cieleśnie cała pełnia boskości” (Kol.1, 15; 2,9). „Ten Syn…jest odbiciem Jego chwały i odbiciem Jego istoty”(Hebr.1,3).
3.W Nowym Przymierzu krzyże, obrazy, rzeźby (figury) Jezusa Chrystusa i osób świętych oraz inne symbole religijne, stanowią bardzo cenne elementy naszej wiary, obyczajowości i pobożnych praktyk religijnych. Nasz wzrok, myśli i uczucia kierują ku Bogu i Jego Świętym oraz ku rzeczom ostatecznym. Świadczą o obecności Boga wśród nas. Są nośnikami kultury i sztuki religijnej oraz ubogacają nas duchowo.
Dlatego trzeba doceniać znaczenie symboli religijnych. Należy je szanować, chronić i zdecydowanie bronić przed profanacją. Powinność ta jest świętym obowiązkiem każdego katolika, we wszystkich okolicznościach życiowych. Jest to także sprawdzian i świadectwo naszej wiary. Takie postawy trzeba kształtować od najmłodszych lat i wymagać tego od siebie. Historia uczy, że kto pozbywa się symboli religijnych, ten o wiele łatwiej ogołaca się ze swej wiary.
Należy jednak mieć na uwadze, że modlimy się „przed obrazem” a nie „do obrazu,” gdyż byłoby to bałwochwalstwem. Modlimy się do osoby świętej, którą ten obraz (rzeźba, figurka) przedstawia. Pamiętajmy również, że kult Aniołów i Świętych ( jako opiekunów duchowych i pośredników ) musi prowadzić do Boga i świadczyć o Nim.
D r u g i e P r z y k a z a n i e.
1) Wg BH.
„Nie wolno ci mieć innych bogów oprócz Mnie. Nie wolno ci robić sobie figury ani żadnego obrazu tego, co jest w niebie na górze, ani tego, co jest na ziemi w dole, ani tego, co jest w wodzie i pod ziemią. Nie wolno ci oddawać im pokłonów i nie wolno ci im służyć, bo Ja JHWH, twój Bóg, jestem Bogiem żądającym wyłączności, który wymierza karę za grzechy ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tym, którzy mnie nienawidzą, i wyświadczam dobro przez tysiące pokoleń tym, którzy mnie kochają i przestrzegają Moich przykazań. (K. Wyj. 20, 3-6)
2) Wg BT.
„Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.” (K. Wyj. 20.7)
T r z e c i e P r z y k a z n i e.
1) Wg BH.
„Nie wolno ci przysięgać na Imię JHWH, twojego Boga, na próżno, bo JHWH nie wybaczy temu, kto przysiągł na Jego imię na próżno.” (K. Wyj. 20,7) „Nie będziecie przysięgać kłamliwie na Moje Imię. Nie będziesz bezcześcił Imienia twojego Boga – Ja jestem JHWH” (K. Kap,19,12).
2) Wg BT.
„Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcać. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, twego Boga. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy, ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło,
ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześć dni bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich. W siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.” (K. Wyj. 20, 8-11).
„Będziesz zważał na szabat, aby go uświęcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twą pracę, lecz w siódmym dniu jest szabat Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy, ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani obcy, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczął twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty. Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu.” (Pow. Pr.5,12-15).
Treść wersetów: K. Wyj.20,8-11 i Pow. Pr. 5,12-15, nie dotyczy chrześcijan z następujących powodów.
1.Najważniejszym wydarzeniem naszej wiary jest Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Fakt ten jest Boskim potwierdzeniem prawdy zawartej w słowach i czynach Jezusa z Nazaretu, jako naszego Zbawiciela (Dz.Ap. 17,31), „aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano w niebiosach, na ziemi i pod ziemią, i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca” (Filip.2,6-11).
„Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem IZRAELA (Jan. 1,49).
Ap. Paweł stwierdza: „A jeśli Chrystus nie został wskrzeszony, daremna jest wasza wiara, trwacie jeszcze w swoich grzechach” ( 1Kor. 15,17). „Tymczasem jednak Chrystus został wskrzeszony z martwych jako pierwszy z tych, którzy umarli. Skoro bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez Człowieka też przyszło zmartwychwstanie. Jak właśnie w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni” (1Kor. 15,20-22). „Skoro więc dzieci stały się uczestnikami krwi i ciała, to i On także w nich uczestniczył, aby przez śmierć mógł pokonać tego, który ma władzę nad śmiercią, to jest diabła” (Hebr.2,14).
„Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wy ukrzyżowaliście, Bóg uczynił i Panem, i Mesjaszem”(Dz. Ap. 2,36). „Po to Chrystus umarł i ożył, aby panował nad umarłymi i nad żyjącymi” (Rzym.14,9). Ps. 118 , 22-24:
” Kamień odrzucony przez budujących stał się Kamieniem Węgielnym Stało się to przez Pana (JHWH ) i cudem jest w oczach naszych. Oto dzień, który Pan ( JHWH ) uczynił; radujmy się w nim i weselmy ! „ Dzień ten Bóg uświęcił przez Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, abyśmy wierząc mieli życie wieczne (Jan 5,21; Rzym. 6,22 – 23; 1 Piotr. 1,9,19 -21).
2. Z powyższych powodów Dzień Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa uznajemy za najważniejsze święto Nowego Przymierza, „przymierza nie litery, lecz Ducha. Litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia”(2Kor.3,6). Według zgodnej relacji autorów Ewangelii ( Mat.28,1-10; Mar.16,1-8; Łuk. 24, 1-12; Jan.20,1-10) Jezus zmartwychwstał „pierwszego dnia tygodnia”, czyli w niedzielę. Dlatego niedziela stała się „Dniem Pańskim” (Jan. 13,13-14) – świętem, które upamiętnia zbawczą Ofiarę Jezusa Chrystusa i Jego chwalebne Zmartwychwstanie.
- „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest Panem także szabatu” ( Mar.2,27-28 ). „Kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy” (Rz.10,4). „Teraz zaś zostaliśmy uwolnieni od Prawa…żeby służyć według nowej rzeczywistości Ducha, a nie według przestarzałej litery” (Rzym.7,6)”…„bo miłość Boża jest wlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany.” (Rzym. 5,5 ; Kol.2,16-17 ;Kol.2,16-17). „Niech więc nikt z was nie osądza z powodu jedzenia i picia, czy też świąt, nowiu lub szabatów. To wszystko jest cieniem rzeczy, które mają nastąpić. Rzeczywistością zaś jest Chrystus”, który „jest Panem panów i Królem królów” (Apok. 13,13-14) „Jeśli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie z obietnicą dziedzicami” (Gal. 3,29).
- Chrześcijańska niedziela zastąpiła starotestamentowy szabat, obchodzony w soboty, czyli w siódmym dniu tygodnia. Niedziela jest dniem poświęconym Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu. Wierni chrześcijanie w tym dniu mają obowiązek powstrzymania się od pracy, która nie jest koniecznością i obowiązek udziału we Mszy Świętej. Jest to również czas świątecznego wypoczynku.
- Gdybyśmy święcili szabaty, oznaczałoby to konieczność obchodzenia przez chrześcijan dwóch kolejnych dni świątecznych w ciągu tygodnia (soboty i niedziele).
- 11.Na zasadnicze pytanie, skąd się wziął istniejący świat, Pismo Święte odpowiada, że stworzył go Odwieczny ( Izaj. 40,28; Jer. 10,10; Ps 9,8; 93,1-2 ) i Wszechmogący Bóg, który z nicości powołał wszystko do istnienia ( 2 Mach.7,28; Jzaj.40,26; 44,24; 45,18 ; Rzym.1,20; Kol.1,17). Opis stworzenia jest obrazowy i sugestywny ( Rodz. 1,1-2, 4 ), lecz ma charakter wyłącznie religijny. Ma umacniać naszą wiarę w Boga, który jest Panem (JHWH ) i Stwórcą wszystkiego co istnieje. I ten cel od wieków spełnia dobrze.
Natomiast na pytanie, w jaki sposób Pan Bóg stworzył ten świat, odpowiadają współczesne badania naukowe. Uznano, że świat materialny powstał najprawdopodobniej w efekcie tak zwanego „Wielkiego Wybuchu,” kilkanaście miliardów lat wcześniej, który przez miliony lat kształtował się i zmieniał do obecnej postaci. Jako ludzie wierzący, nie mamy wątpliwości, że procesem tym kierował Wszechmogący Stwórca. Nie może być tu mowy o sześciu dniach stworzenia Wszechświata.
Ap. Piotr mówi, że „.jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień” ( 2 Piotr. 3,8 ). Również to stwierdzenie św. Piotra uzasadnia nasze przekonanie, że Pan Bóg stworzył wszystko nie w ciągu sześciu dni, lecz zgodnie z ustaleniami współczesnej nauki.
Dlatego nie ma potrzeby w sposób dogmatyczny uważać, że tylko sobota może być dniem poświęconym Bogu, jako szabat.
C z w a r t e P r z y k a z a n i e.
1) Wg BH
„Pamiętaj ( do końca życia ) o dniu Szabatu, aby go uświęcać. Sześć dni możesz pracować i wykonywać wszystkie czynności, ale sobota to Szabat dla twojego Boga. Nie będziesz wykonywał żadnych zakazanych czynności ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twoje zwierze, ani konwertyta, który przebywa w twoich bramach. Bo w sześć dni JHWH uczynił niebo i ziemię, morze i wszystko co w nim jest. I odpoczął w siódmym dniu. Dlatego JIHWH
pobłogosławił dzień Szabatu i uświęcił go.” ( K. Wyj. 20,8-11 )
2) Wg BT.
„Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.” ( K. Wyj. 20, 12 )
P i ą t e P r z y k a z a n i e.
1) Wg BH.
„Szanuj twojego ojca i twoją matkę, aby twoje dni były przedłużone na ziemi, którą IHWH, twój Bóg daje tobie.” ( K. Wyj. 20, 12 ).
2) Wg BT.
„Nie będziesz zabijał.” ( K. Wyj. 20,13 )
S z ó s t e P r z y k a z a n i e.
1) Wg BH.
Nie wolno ci mordować.” ( K. Wyj. 20,13 ). Morderstwo ( zabójstwo ) jest tu rozumiane jako niezgodne z obowiązującym prawem odebranie życia człowiekowi ( np. K. Rodz. 9,6; K. Wyj. 21, 12-17; K. Kapł. 24, 16-17 ).
2) Wg BT. „Nie będziesz cudzołożył.” ( K. Wyj. 20, 14 )
S i ó d m e P r z y k a z a n i e.
1) Wg BH.
„Nie wolno ci cudzołożyć.” ( K. Wyj. 20, 13 )
2) Wg BT.
„Nie będziesz kradł” ( K. Wyj. 20, 15 )
Ó s m e P r z y k a z a n i e.
1) Wg BH.
Nie wolno ci porywać ( człowieka ). ( K. Wyj. 20, 13 )
„Nie będziecie kraść.” ( K. Kap. 19, 11 )
2) Wg BT.
„Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.”
( K. Wyj.20.16 )
D z i e w i ą t e P r z y k a z a n i e.
1)Wg BH.
„Nie wolno ci świadczyć przeciwko twojemu bliźniemu jako fałszywy świadek.” ( K. Wyj. 20, 13 )
2) Wg BT.
„Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego.” ( K. Wyj. 20, 17 )
Nie będziesz pożądał żony swojego bliźniego.” ( K. Pow. Pr. 5, 21 )
D z i e s i ą t e P r z y k a z a n i e.
1) Wg BH.
„Nie wolno ci pożądać domu twojego bliźniego, nie wolno ci pożądać żony twojego bliźniego, jego sługi, jego służącej, jego wołu, jego osła, ani niczego, co należy do
twojego bliźniego.” ( K. Wyj. 20,14 ).
Wg BT.
„Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego, [ Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego ] ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzecz która należy do niego.” ( K. Wyj. 20,17 )
[ „Nie będziesz pożądał żony twojego bliźniego. ] Nie będziesz pragnął domu swojego bliźniego, ani jego pola, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twojego bliźniego.” ( K. Pow. Pr. 5,21 )
Treści dotyczące pożądliwości słusznie uznano za dwa odrębne przykazania
(IX i X) z następujących powodów.
- Pożądliwość wobec żony bliźniego dotyczy sfery życia seksualnego. Z tego powodu, oraz ze względu na status i godność żony w małżeństwie, wydzielenie tego zakazu jako odrębne ( IX ) przykazanie, jest uzasadnione.
- Pożądliwość odnosząca się do niewolnika, niewolnicy i własności materialnej bliźniego, dotyczy bogacenia się cudzym kosztem i dlatego stanowi następne ( X ) przykazanie. Dwukrotne powtórzenie „nie wolno ci pożądać” również sugeruje, że treści te dotyczą dwóch odrębnych przykazań.
Podsumowując temat stwierdzamy, że Przykazania Boże są pouczeniami moralnymi, które mają znaczenie uniwersalne. Zwracają uwagę na etyczną stronę naszych postaw oraz zachowań w odniesieniu do Pana Boga, do innych ludzi i siebie samego. Prowadzą do duchowego porządku i ładu moralnego w życiu każdego człowieka oraz całych narodów. Są podstawowymi normami prawa moralnego z którymi nie może być sprzeczne żadne prawo stanowione przez ludzi. W przeciwnym razie będzie ono w niezgodzie z wolą Najwyższego Prawodawcy i Sędziego.
Na zakończenie pragnę przypomnieć, że obowiązuje nas również zasada etyczna „módl się i pracuj: „kto nie chce pracować, niech też nie je.” (2 Tes. 3,10—11)
33. Rozważanie Zbawczej Misji Jezusa Chrystusa w Świętym Różańcu Ewangelizacyjnym
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) przyjścia na świat (Poczęcia) Przedwiecznego Syna Bożego i Syna Człowieczego, Jezusa Chrystusa.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) Nowego i Wiecznego Przymierza Boga z Ludźmi ( zawartego ) w imię Jezusa Chrystusa.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) chwalebnej (bezinteresownej) i ofiarnej miłości Jezusa Chrystusa do Boga Ojca oraz do każdego człowieka.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) pokory Jezusa Chrystusa oraz posłuszeństwa wobec woli Boga Ojca.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) wierności Bogu ponad wszystko i we wszystkim do końca.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) męki oraz śmierci Jezusa Chrystusa na Krzyżu, jako dobrowolnej ofiary złożonej dla naszego odkupienia i zbawienia.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) zwycięstwa dobra nad złem, życia nad śmiercią i szatanem przez Zmartwychwstałego Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, naszym Panu.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) chrześcijańskiej wiary w Jezusa Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem naszym.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) Świętego Kościoła Chrystusowego, do którego należymy przez wiarę naszą i Chrzest w Duchu Świętym (Duchem Świętym).
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) uświęcania się i uwielbienia Boga w życiu naszym, w imię Jezusa Chrystusa.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) pojednania i komunii Boga z ludźmi oraz ludzi ze sobą przez prawdę, miłość i przebaczenie w imię Jezusa Chrystusa.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) Pokoju Chrystusowego, którego świat dać nie może.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) Królestwa Bożego w nas i w śród nas.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) cierpienia oraz ciężarów życiowych, znoszonych cierpliwie i z poświęceniem w wypełnianiu woli Bożej.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) łaskawości Boga Ojca oraz błogosławieństwa dla nas wierzących w Jego Syna, Jezusa Chrystusa.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) zbawienia wszystkich ludzi dobrej woli, w których Bóg ma upodobanie.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) życia wiecznego w Królestwie Bożym przez śmierć biologiczną i zmartwychwstanie nasze, na podobieństwo zmartwychwstałego i uwielbionego Jezusa Chrystusa.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) uszczęśliwiającego wywyższenia do godności i chwały Dzieci Bożych ( Synów i Córek Boga ) tych, którzy miłują Pana, Boga swego i przestrzegają Jego przykazań.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) przyjścia Jezusa Chrystusa na Sąd Ostateczny oraz Nowego Nieba i Nowej Ziemi.
- temat: Krzyż Święty znakiem (i symbolem) naszego „amen” wobec Boga w Trójcy Świętej Jedynego oraz zobowiązaniem do posłuszeństwa i czynienia Jego woli.
Moja Modlitwa.
Jezu proszę Cię, niech owoce Twej łaski nie będą daremne.
Chcę Cię prosić, aby właściwie zostały wykorzystane przeze mnie.
34. Rady praktyczne i uwagi dotyczące modlitwy.
Na podstawie osobistych wieloletnich doświadczeń przedkładam następujące spostrzeżenia dotyczące modlitwy.
1) Modlitwa jest pierwszym warunkiem i sposobem duchowej łączności z Bogiem Ojcem w Niebie oraz trwania w łasce uświęcającej. To są chwile duszy i serca, które łączą nas z Bogiem. Dzięki modlitwie otrzymujemy Sakramenty Święte. Dlatego jest kluczem do Nieba.
2) W czasie modlitwy wielbimy Pana Boga nie tylko przez jej treść i wypowiadane słowa. Jeśli warunki na to pozwalają, zwróćmy uwagę na odpowiedni ubiór, wygląd zewnętrzny, postawę ciała i właściwe zachowanie w czasie jej trwania, gdyż w ten sposób wyrażamy swój szacunek do Boga i jego Świętych.
3) Należy modlić się z pokorą i ufnością, aby Pan Bóg zechciał wysłuchać nasze wołanie i przyjąć dziękczynienia.
4) W modlitwę należy angażować się intelektualnie i uczuciowo. W tym celu należy zastanawiać się nad każdym wypowiadanym słowem i zdaniem, rozważając ich znaczenie.
5) Z tego powodu w czasie modlitwy nie należy się śpieszyć. „Kto w modlitwie się śpieszy, tego diabeł pocieszy”. Np.: Jesteś (jestem) naprawdę dobry. Potrafisz (potrafię) załatwiać wszystko szybko i sprawnie. Tak trzymaj ! ?
6) Aby lepiej skupić się na modlitwie i nie rozpraszać, można odmawiać ją półgłosem lub głośno i wsłuchiwać się we własne słowa.
7) Zewnętrzna cisza i wzrok zwrócony w miejsce, które nie będzie nas rozpraszać, sprzyjają głębszemu przeżywaniu modlitwy. Przymknięcie oczu w czasie modlitwy również pomaga w skupieniu się na jej treści.
8) Modlitwa w porze nocnej także sprzyja skupieniu uwagi na jej treści i stwarza lepsze warunki do medytacji.
9) Czytanie tekstu modlitwy pomaga skupić uwagę na jej treści, jeśli czytamy wolniej i bez pośpiechu.
10) Postawa siedząca jest wskazana w czasie dłuższej modlitwy, np. gdy odmawiamy modlitwę różańcową i rozważamy jeden z tematów ewangelizacyjnych.
11) Jeśli mamy przed sobą symbole religijne to miejmy na uwadze, że modlimy się przed obrazem, a nie „do obrazu”.
12) Można się modlić w myślach. Lepsza jest jednak modlitwa ustna odmawiana półgłosem lub głośno, a jeszcze lepsza, gdy się ją śpiewa, bo „kto śpiewa, ten dwa razy (podwójnie) się modli.”
13) Można modlić się leżąc lub siedząc i w każdych okolicznościach. Lepsza jest jednak modlitwa w postawie klęczącej lub stojącej i w sposób zorganizowany.
14) Można modlić się indywidualnie. Lepsza jest jednak modlitwa zbiorowa, bo gdy dwóch lub trzech modli się w imię Jezusa Chrystusa, On jest wśród nas i Ojciec użyczy nam tego , o co zgodnie prosimy. (Mat.18,19-20)
15) W rodzinie najskuteczniejszą metodą wychowawczą jest codzienna wspólna modlitwa wszystkich domowników, połączona z czytaniem i rozważaniem Pisma Świętego.
Wychowywanie przez naukę i pracę oraz dobry przykład i karność, a także jednolitość oddziaływań wychowawczych – szczególnie ze strony obojga rodziców – są niezbędnymi elementami każdego procesu wychowawczego, w wyniku którego następuje samowychowanie. Jest to ważny czynnik kształtowania (formowania) osobowości człowieka. Niech o tym pamiętają wszyscy rodzice.
16) Lepiej jest modlić się mniej a dobrze, niż dużo a źle.
17) Im więcej starań i wysiłku poświęcimy na dobrą modlitwę, tym więcej przyniesie nam ona pożytku duchowego i radości.
18) Polecam również wspólną modlitwę wielu osób na odległość (np. rodziny zamieszkałej w różnych miejscowościach) o określonej godzinie i w tej samej intencji np. za osobę potrzebującą naszej pomocy , przez określoną ilość dni.
Były skuteczne, nawet w przypadku złośliwego nowotworu mózgu, w intencji szczęśliwego przebiegu operacji i powrotu do zdrowia.
III 2014 r. .Słowa Jezusa Chrystusa: „Ja sprawiedliwie i z wielką uwagą wysłuchuję.”
35. Wspólnota Guadalupe
W dniu 20 XII 2023 r. przyszedł do mnie wnuczek Adrian, aby usunąć błędy powstałe z powodu przeniesienia treści, które znajdowały się na stronach internetowych: „znakiniepokalanej.blogspot.com” na stronę obecną: „znakiniepokalanej.com”.
W lewej ręce trzymał Kwartalnik ewangelizacyjny „Czas Maryi” wydawany przez „Wspólnotę Guadalupe i Rodzin Guadelupiańskich”, której siedzibą jest Archikatedra Lubelska.
Skupiony na stronach internetowych , które miał poprawić, patrzył na ekran monitora i jednocześnie podał mi prawą rękę na przywitanie, gdyż siedziałem przy monitorze.
W tym momencie było mi dane odczuć nadprzyrodzone zjawisko. Z jego dłoni spłynęła na mnie nadprzyrodzona moc, która objęła całe moje ciało, dając mi przede wszystkim uczucie wielkiej miłości do Pana Boga jakiego wcześniej nigdy nie odczułem. Byłem niezwykle szczęśliwy i pragnąłem trwać w tym uczuciu na zawsze. Z tego powodu łzy zalewały moją twarz, chociaż nie należę do płaczków.
Gdy po chwili podał mi wyżej wymieniony kwartalnik „Czas Maryi”, taka sama moc spłynęła na mnie z tego czasopisma, powodując u mnie identyczne uczucia.
Zjawisko to trwało około sześć sekund. Adrian nie widział co się dzieje ze mną i niczego nie odczuwał.
W ten sposób realizują się słowa Jezusa Chrystusa „Napełnię twe serce miłością Boga” (V 2022 r.) oraz słowa Matki Bożej „Walczę o serce twe, walczę o miłość twą” (VII 2022 r.) .
To nadprzyrodzone zjawisko świadczy o tym, że:
1) Adrian z żoną Joanną oraz dziećmi Łucją oraz Benedyktem Józefem w tej Wspólnocie uświęcają się i Pan Bóg czuwa nad nimi.
2) Wspólnota ta w sposób właściwy i skuteczny realizuje cele, które służą wszystkim jej członkom w uświęcaniu się i codziennym życiu, zgodnie z Bożymi Przykazaniami.
3) Kwartalnik „Czas Maryi” dobrze służy celom ewangelizacyjnym Wspólnoty Guadalupe.
36. Matka Boża Niepokalana z lubelskiej ulicy.
LISTA OFIARODAWCÓW NA REMONT KAPLICZKI MATKI BOŻEJ NIEPOKALANEJ.
1. BOCZEK IWONA I ANNA 27. RZECZYCCY GABRIELA I PIOTR
2. CZAJKA DOROTA 28. SADOWSKA BOŻENA
3. CIESIELSKA IRENA 29. SEKUŁA BOGUSŁAWA, CZESŁAW I RAFAŁ
4. DRELICH SENDECKA GOSIA 30. SIEROŃ HALINA
5. DUDKOWSKA BOŻENA 31. SIKORA HALINA
6. DUDKOWSKA BOŻENKA I DAREK 32. SKUBLEWSKA JADWIGA
7. FILIPEK HELENA 33. SKIBA CZESŁAW
8. GIL ANNA 34. SZEWCZYK JERZY
9. GIEZEK KRYSTYNA 35. SZKUAT ANNA
10. GRABOWSKA GENOWEFA 36. SZOPA HALINA
11. GRABOWSKA ANNA 37. SZWAJEWSKA IRENA
12. HUBA JANINA 38. WIERZCHOŃ TERESA
13 JĘDRYCH IRENA I EUGENIUSZ 39. WIERZCHOŃ KRYSTYNA
14. KOŁTUN ALICJA 40. WIŚNIEWSKA ELŻBIETA I JANUSZ
15. KOZŁOWSKI ZBIGNIEW 41. WIŚNIEWSKA ELŻBIETA
16. KUSTROWIE LIDKA I MAREK 42. WYSZYŃSCY IWONA I JERZY
17. KWAŚNIEWSKA KRYSTYNA 43. WÓJCIK MARIA
18. ŁAPA MARIA 44. ZARZYCKA JÓZEFA
19. MIKUS LILIA 45. ZIĘTEK ZOFIA I LUCJAN
20. NALEWAJKO ARKADIUSZ 46. ZIOMEK MICHAŁ
21. NOWOSACKA JOLANTA 47. ZIOMEK IZABELA
22. PIELECHA WŁADYSŁAW 48. ZIÓŁKOWSKA LILIA
23. PIELECHA HALINA 49. OFIARODAWCA INCOGNITO
24. PIETAS KAMIL
25. POMARAŃSKA JADWIGA
26 . POPKO JACEK
50. D E W O C J O N A L I A
HURTOWNIA „QUO VADIS”
UL. WESOŁA 18 A LUBLIN
TEL. 814434513
RAZEM ZEBRANO – 13400 ZŁ
ROZLICZENIE FINANSOWE REMONTU KAPLICZKI MATKI BOŻEJ NIEPOKALANEJ
2) OBŁOŻENIE POSTUMENTU MARMUREM I WYKONANIE NAPISÓW – 11150 ZŁ.
3) WYKONANIE ZADASZENIA KAPLICZKI – 1600 ZŁ
4 ) ZNICZE ELEKTRYCZNE – 30 SZT. X 8 ZŁ = 240 ZŁ
5) SZTUCZNE KWIATY I WAZON – 145 ZŁ
OGÓŁEM 13 545 ZŁ.